16 kwietnia 2015

Sail and ski - Norwegia

To nic innego jak połączenie żeglarstwa z narciarstwem. W największym możliwym skrócie oczywiście. 
Pierwsze moje skojarzenia dotyczące połączenia tych dwóch tak odmiennych, abstrakcyjnych dziedzin, żywiołów wody i ziemi były zachowawcze: ale jak to tak? Nie będzie zimno? Gdzie suszyć te rzeczy? Jak to jeździć na nartach… skoro się jeździ na nartach to musi być śnieg, musi być zimno – to na fiordach będą kry lodowe? Życie zweryfikowało, że absolutnie tak nie jest, a my nie jesteśmy pierwszą, ani nie ostatnią załogą która na jachcie przemierza fiordy w celu poszukiwania najlepszych destynacji narciarskich. Na termin naszego wyjazdu wybieramy koniec marca, bowiem jak się okazuje sezon narciarski w Norwegii trwa pół roku, a najpopularniejszym okresem jest marzec i kwiecień, dni są już dłuższe, a temperatury wyższe.

Nasz jacht Hi Ocean One czeka zacumowany na nas w przeuroczej miejscowości Alesund. To liczący 20 metrów długości, będący w stanie pomieścić w komfortowych warunkach 17 członków załogi, przepiękny jacht. Mieliśmy okazję pływać już nim po norweskich wodach latem. Jacek kapitan, głównodowodzący i sprawca całego zamieszania to człowiek o ogromnej pasji, wiedzy żeglarskiej i jeszcze większym doświadczeniu. Pod jego skrzydłem czujemy się bardzo bezpiecznie.

Do Norwegii, do Alesund docieramy Wizzairem całą ekipą, z którą spotykamy się na gdańskim lotnisku. Bagaży co niemiara, ich ilość potęgują torby ze sprzętem sportowym – nartami, deskami, wędkami oraz jedzenie z Polski, bo na miejscu ceny są zaporowe! 

Plan zakłada rejs po najpiękniejszych fiordach okolic Alesund i odnalezienie odpowiednich miejsc na wycieczki na nartach skitourowych. 

Zainteresowaliśmy się głównie fiordami: Storfjorden, gdzie docieramy do Strandy i zostajemy tu na dwie noce, Geirangerfjordem, któremu trzeba poświęcić osobny opis oraz Hiorundfjorden, który kładzie dotychczasowe atrakcje Norwegii na ramiona! 

Stranda jest narciarskim rajem na ziemi, który niestety w pierwszy dzień turowania jawi nam się bardziej jako piekło, ze względu na ciężkie warunki śnieżno-pogodowe. Stranda, jest podobnież najlepszym ośrodkiem narciarskim dla miłośników off-piste. Strandafjellet dysponuje 7 wyciągami, w tym gondolą oraz 17 trasami zjazdowymi i nieskończoną możliwością freeridów, jako że góry stanowią swoisty poligon wolny od drzew, co za tym idzie bezpieczny dla nowicjuszy. Cena 10-wjazdowego karnetu to bagatela 350 złotych.

Wykorzystujemy wyciągi jako start do dalszych wędrówek zwiedzając na nartach skitourowych pobliskie szczyty. Pogoda dopisuje, w nocy spadł świeży śnieg pokrywając delikatną pierzynką lodową, ubitą i twardą warstwę z jaką mieliśmy do czynienia jeszcze wczoraj.

Kolejnym rejonem jaki zwiedzamy z zamierzeniem skitourowym jest miejscowość Saebo przy Hiorundfjordem. Otoczona zewsząd górami miejscowość, z absolutnie zapierającymi dech w piersiach widokami nie jest jednak dla nas łaskawa. Serwuje nam potężny opad śniegu, który uniemożliwia prowadzenie jakichkolwiek akcji. Wszakże wychodzimy w góry, ale bardziej niż miłą wycieczkę, spacer ten przypomina cyrk straceńców. Tu i ówdzie na południowych zboczach, po rozwianiu chmur i mgły pojawiają się liczne osuwiska i mini lawiniska. Jedno jest pewne – warto tu wrócić, by choćby zdobyć najpopularniejszy w okolicy szczyt – Slogen 1564 m n.p.m.

Jacht podczas wyprawy jest dla nas schronieniem, mobilnym hotelem, środkiem transportu, oraz miejscem gdzie w niepogodę wspólnie spędzamy czas. Norwegia natomiast o tej porze roku zaskakuje zmienną pogodą - od ciepłych dni po na prawdę chłodne i przenikacjące wilgocią. Mimo wszystko to właśnie śnieg i wczesna wiosna podkreślają niedostępność, odosobnienie i dzicz odwiedzanych przez nas miejsc. Tu na prawdę można wypocząć, a czas biegnie swoim rytmem.

śnieg sięgał samych fiordów


HiOceanOne na zimnych wodach północy


mieliśmy wrażenie, jakbyśmy pływali po Morskim Oku albo Czarnym Stawie, a nad głową wznosiła się ściana Kazalnicy
a woda odbijała krajobraz tworząc niespotykane iluzje

skały, ściany, góry...
nie zabrakło wędkowania
i w końcu to, po co tu przyjechaliśmy...

śnieg, słońce, góry, włóczęgi skitourowe z widokiem na fiordy

czyli białe szaleństwo (fot. M.Sokołowski)

Sail and ski w pełnej krasie

Sail and ski - part II - suszymy się


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz