24 stycznia 2018

Górski Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy

Koła buksują, a zakładany co pięć minut łańcuch spada. Mimo to powoli metr za metrem zdobywamy wysokość i szlakiem mkniemy przed siebie. W aucie dwie legendy himalaizmu - Bogdan Jankowski i Anna Czerwińska. Na mnie Benek, Henryk miarowo oddycha w foteliku. Chłopcy śpią i pojęcia nie mają gdzie jadą, z kim jadą i po co. Właściwie powinnam im zrobić zdjęcie, by po latach uwierzyli.

5 kilometrów pokonujemy w oka mgnieniu i z bambetlami i bajtlami w piątkowe południe wchodzę do schroniska Samotnia. Kładę delikwentów na stole i po cichu w głowie błagam by nie zsynchronizowali się w jedzeniu lub w płaczu bo nie ogarnę. Z dołu dopiero wyruszył Kanion z Olcią więc odsiecz dopiero idzie. Ku mojemu zdziwieniu obudzili się jedno po drugim i zachwycali kilkadziesiąt minut lampami w głównej sali schroniska. Ufff...odetchnęłam z ulgą. Tym większą, kiedy w progu po dwóch godzinach zobaczyłam przybyłych z dołu tatę i ciocię naszych commandogroszków.

W Samotni jesteśmy już trzeci raz na górskim finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. O zeszłorocznej imprezie pisałam dla portalu górskiego o tu. Schronisko to ma wyjątkowy klimat w zupełnie przeciętnych (moim zdaniem) Karkonoszach. A już na pewno wyróżnia się klimatem wśród schronisk widm, kamiennych olbrzymów ziejących zimnem i nie-gościnnością. Samotnia natomiast zagnieżdżona w Kotle Małego Stawu, pod skalistymi zerwami skalnymi jest jednym z najstarszych schronisk w Polsce! Jego gospodarze dbają zarówno o klimat jak i imprezy tematyczne ściągające ludzi z całej Polski. Bieg górski ze Śnieżki - Lawina, liczne warsztaty, finały WOŚP.

Rzeczony finał połączony jest co roku z pokazami slajdów podróżników, ludzi gór, autorów książek, wybitnych fotografów. Liczba zacnych person na metr kwadratowy jest imponująca, a miejsca noclegowe jeżeli jakiekolwiek są w sprzedaży rozchodzą się pewnie jak świeże bułeczki. Ich brak natomiast nie zniechęca gości finału. Śpią albo na dole w Karpaczu albo w pobliskich schroniskach: Strzesze Akademickiej, a nawet Domu Śląskim i wędrują od... do...

Absolutnym hitem i momentem na który wszyscy czekają jest licytacja. Na raz z głównej sali wypraszani są wszyscy goście. Następuje szybka aranżacja przestrzeni, ustawianie krzeseł i można wrócić. Przekraczając próg do puszki wrzuca się co łaska, nie mniej niż... i tu następuje zabawa! Jazda bez trzymanki, karuzela. Ludzie umierają ze śmiechu, licytacja jest kabaretem, teatrem w wykonaniu dwóch najlepszych aktorów Maćka Sokoła Sokołowskiego i Tomka Banana Banasiewicza. Łzy śmiechu płyną po policzkach, puszczają wodze - licytują się przedmioty i te przywiezione z dalekich podróży i te regionalne, dzieła sztuki, zdjęcia, książki z podpisami i... co roku absolutny hit - bałwan Zenon, bożyszcze tłumu, który pod koniec licytacji przekazywany jest właścicielowi w stanie już płynnym.  Za Zenonem zazwyczaj licytowana jest małżonka Zenobia... w tym roku były dwa małe bałwanki - nomen omen Henio i Benio. Licytowano także śpiew śmiałka odzianego na letnio śpiewającego przez okno w zaspach po pół łydki - raz licytowano by przestał, raz by wznowił swój śpiew. A kiedy przedmioty już się skończą, a kieszenie są puste rozpoczyna się zabawa w rytm najlepszych kawałków. Jednym słowem dzieje się!

W zeszłym roku ten czas spędziliśmy również na licznych wycieczkach skiturowych. Właściwie jeździliśmy aż głowy nam odpadały. W tym roku bardziej stacjonarnie, natomiast zachęceni pogodą ruszyliśmy na geriatryczny spacerek z naszymi wombatami pół godziny w dół i pół w górę. Trudno inaczej z naszymi wombatami. O słuszności przybycia tu z nimi poświadczył fakt, że wcale nie byli najmłodszymi uczestnikami imprezy!

Karkonosze (jakkolwiek nie przekonają mnie nigdy jako góry bardziej niż nasze Beskidy, Tatry czy Bieszczady) nie ma co dużo mówić, mają swój wyjątkowy klimat. Na pewno wrócimy tu latem, bo szerokie wybrukowane "ulice" zamiast szlaków pozwalające nawet autom wjechać na szczyt Śnieżki dają nadzieję, że wypchamy gdzieś na grań wózek z młodzieżą.

ps. Sztab samotniany zebrał ponad 23.000 złotych

ps 2. Od kiedy pamiętam wspieraliśmy WOŚP na początku kwestując, potem pomagając przy organizacji, zawsze wrzucając coś do puszki. Chyba żadne z nas nie myślało wtedy, że będziemy korzystać kiedykolwiek ze sprzętu z czerwonym serduszkiem...Henio i Benio są wcześniakami, z 30 tygodnia. Dlaczego aż tak im się pospieszyło na ten świat? Na oiomie spędzili 5 tygodni. Początki były ciężkie. Siły dawały nam historie innych wcześniaczków przedstawione w ramkach przed wejściem na oddział, lekarze, sprzęty, a przede wszystkim nasi mali wojownicy. Nasze commandogroszki.
Dziś mają ponad 4 miesiące, są zdrowymi chłopcami, którzy jak widać tak wyrywnie i szybko chcieli się już przywitać z tym światem. 
Będziemy wspierać WOŚP, tym mocniej po ubiegłym roku, bowiem niesie realną pomoc tym najmniejszym i najbardziej potrzebującym. To dzięki niemu możemy dziś być w czwórkę na górskim finale w Schronisko Pttk Samotnia im. Waldemara Siemaszki i włączyć się w najbardziej chyba emocjonującą licytację!


Tradycją stały się już wspólne zdjęcia fot. Marek Arcimowicz
Lampa nad Małym Stawem fot. Marek Arcimowicz
Takie warunki zachęcają do wycieczek.
Urokliwe schronisko Samotnia
Mechaniczne zdobywanie wysokości w naszym odjazdowym żłobku

Zdobywcy szczytów i dolin - na śpiocha. Fot. Marek Arcimowicz

Górski Finał WOŚP - czy górski czy nizinny - wspieraliśmy i będziemy wspierać!
Piątkowe południe w schronisku - spokój i cisza.

Sobotnia licytacja. Że tyle osób się pomieściło tu to aż nie do wiary!




4 stycznia 2018

Waligóra - Góry Kamienne - Korona Gór Polski 1/28

George Mallory zapytany w 1923 roku o sens zdobywania Everestu przez nowojorskich dziennikarzy odpowiedział słynne słowa "because it is there". Tak też trochę jest z tą naszą Koroną Gór Polski. A przynajmniej naszym na nią planem.

Nigdy wcześniej nie interesowaliśmy się zdobyciem najwyższych szczytów polskich pasm górskich. Raczej jeździliśmy w nie i łaziliśmy - tam gdzie dziko, gdzie się dało, gdzie sypnęło śniegiem, gdzie jest fajny zjazd. Na wielu szczytach się bywało, ponieważ akurat były na szlaku. Owszem słyszałam, a nawet mam kilkoro znajomych którzy z pasją realizują zdobywanie kolejnych wierzchołków, pomalutku, szybkościowo, rodzinnie, solo, zimowo itd. 

Gdy mój kolega z Portalu Górskiego - Bartek Andrzejewski wydawał Górską Koronę Polski - stwierdziłam, że ta pozycja musi znaleźć się w naszej górskiej biblioteczce. Tak też się stało, miałam nawet przyjemność napisać recenzję książki. Z Bartkiem w międzyczasie widziałam się jeszcze kilkukrotnie ale nie udało mi się po dziś dzień poprosić go o dedykację. Dedykację dla naszej rodziny, mobilizację, byśmy powoli, wszyscy razem ruszyli w piękną podróż ku odkrywaniu nowych miejsc, gór i szczytów.

Ostatnie dni ubiegłego roku rzuciły nas zupełnie nieoczekiwanie w Góry Kamienne! Wstyd przyznać, ale gdyby ktoś wcześniej zapytałby mnie gdzie one się znajdują mgliście wskazałabym na największą okolicę gór mało-co-mi-mówiących czyli Ziemię Kłodzką i to coś, co ciągnie się na wschód od Karkonoszy. No i w sumie bym trafiła. Gorzej już by było gdybym miała się tam znaleźć i odnaleźć. Spacerów nie planowaliśmy, podobnie jak wyjścia w góry! Nasze commandogroszki mają dopiero 4 miesiące!

Jednak propozycja 15 minutowego spaceru od schroniska PTTK Andrzejówka na Waligórę, czyli najwyższy szczyt, nagle stała się dość kusząca. W końcu nie bez kozery zakupiliśmy najlepsze na rynku nosidełka dla naszych szkrabów! 

Zaczęliśmy od... popasu w schronisku. Pozytywnie zaskoczyło mnie, że wielokrotnie schronisko to zdobywało wysokie lokaty w corocznym rankingu schronisk prowadzonym przez NPM. Oznacza to, że czytelnicy oddawali swoje głosy na klimat i obsługę tego miejsca. Dostępny obiekt prosto z drogi, to znaczy jest możliwość zaparkowania auta zaraz przed (plus dla rodzin z dziećmi) może być dobrą bazą wypadową na przyszłość. Ewentualnie dla planujących rowery w Górach Kamiennych (sporo tras mtb).

Na początku dość niechętnie, z racji napierającego wiatru ruszyliśmy tylko zobaczyć tablicę z oznaczeniami szlaku. I faktycznie okazało się, że najkrótsza droga, czyli żółty szlak prowadzący ze schroniska na szczyt zajmuje zaledwie 15 minut! Podejście jest jednak strome i zwłaszcza zimą może przysporzyć trochę trudności. Nie ma co bagatelizować górki mającej zaledwie 936 metrów! Wycofaliśmy się zatem z tego podejścia i stwierdziliśmy, że nadłożymy 15 minut drogi (sic!) by szczyt "zaatakować" od strony przełęczy. 

Niebieskim szlakiem, wygodnym, szerokim chodnikiem ruszamy na przełęcz Pod Suchawą, by odbijając na żółty szlak wejść na szczyt od drugiej strony wygodną już ścieżką z niewielkim nastromieniem. Na szczycie znajduje się kamienny obelisk i tabliczka ze szlakami. Karłowate buki i tyle... żadnych widoków, bujna roślinność. 

Całość wycieczki to około 5 km, 1h20min spaceru z balastem w nosidełkach i miła, zimowa aura którą w końcu w tym roku udało nam się odnaleźć.

Schronisko PTTK Andrzejówka 
Miłym zaskoczeniem okazały się liczne trasy MTB w tym rejonie



Podejście jest takie, że właściwie go nie czuć

Na szczyt prowadzi żółty szlak przez przełęcz Pod Suchawą

Zima, w końcu zima.

Waligóra, 936 m n.p.m. - Góry Kamienne

Na szczycie nie ma co liczyć na widoki.


GOPR jak coś - czuwa





3 stycznia 2018

w krainie hashtagów

O trwogo!
Rok 2017 minął tak szybko!
Tyle się działo, a na blogu cisza. Cisza absolutna. Pierwsza taka luka od wielu lat prowadzenia bloga. Nadrabiał co nieco instagram.
Jak to możliwe?
Zdaje się, że kwintesencją poprzedniego roku i odpowiedzią na to pytanie jest chmura, którą sprezentował mi facebook.



Pochłonęła mnie praca, realizacja pasji oraz co najważniejsze... los postawił przed nami największe wyzwanie! Rozpoczęliśmy przygodę życia, wybraliśmy się w najdłuższą podróż - macierzyństwo. Na świecie pojawili się bracia Henio i Benio. Wcześniaki z 30 tygodnia, którzy od pierwszych chwil przewrócili nasz świat do góry nogami. Świat, światopogląd i priorytety.

Poznacie ich wcześniej czy później :)

Cisza na blogu oznaczała również (jak już wspomniałam) pracę, pracę, pracę. A że praca ta ściśle związana była z pisaniem, zabrakło w końcu czasu i weny by skrobnąć tu słów kilka.

Przez ten czas współpracowałam m.in.  z 8a Academy, Portalem Górskim oraz NPM Magazyn Turystyki Górskiej. Poznałam wielu wspaniałych, pełnych pasji ludzi. W autorskiej rubryce "Widziane z gór"w NPMie miałam okazję rozmawiać z Wielkimi świata gór: m.in. Lynn Hill, Carlosem Carsolio, Marcinem Yetim Tomaszewskim, Tamarą Lunger, Alim Sadparą... Przekonałam się po raz kolejny, że ludzie którzy dokonali czegoś w życiu są stonowani, spokojni i podchodzą do swoich osiągnięć z ogromnym dystansem i pokorą. Bije od nich mądrość i spokój, mimo iż ja przed każdą z tych rozmów byłam rozdygotana z nerwów.

W Portalu Górskim dzieliłam się poprzez artykuły swoją pasją i wiedzą, prowadziłam m.in. updejty dotyczące wyprawy na Nanga Parbat, gdzie zimą, 26 lutego 2016 roku na szczycie stanęli Alex Txikon, Simone Moro i Muhammad Ali. Poznałam ludzi pełnych pasji pracujących w redakcji motywujących mnie do działania, miałam okazję zrecenzować kilka arcyciekawych książek nim na dobre ukazały się w sprzedaży.

8a Academy to natomiast prócz pisania wiele wyzwań, m.in. aktorskich :) W ogólnopolskiej akcji "Nie Śmieć Gościu" prócz filmiku kręconego na skałach Jury Krakowsko-Częstochowskiej już z brzuchem dostałam do napisania tekst o... zaśmiecaniu szlaków - chusteczkami higienicznymi, odchodami i... zużytymi podpaskami i tamponami. Myślałam kilka dni jak ugryźć temat, ale słowa, zdania i cała opowieść w końcu same do mnie przyszły. Zupełnie niespodziewanie :) 

Zeszły rok to również wspaniała przygoda w teamie supportującym Piotra Hercoga. Herciego nie trzeba chyba przedstawiać - jest czołowym biegaczem ultra, wspaniałym sportowcem i cudownym człowiekiem! Współpraca w teamie otworzyła wiele drzwi, sprawiła, że poznałam wiele ciekawych osób. I mimo, że ominęły mnie tegoroczne wyjazdy m.in. Patagonia, Nepal czy Maroko za sprawą zdjęć czy opowieści czuję się jakbym tam była. W sumie był tam Kanion, więc jakby połowa mnie ;)

Zatem... 2017 minął, 2018 niepostrzeżenie zawitał. Niech będzie dobry, niech przyniesie wszystkim szczęście, spokój, spełnienie i zdrowie, bo ono jest najważniejsze.

Do zczytania!