20 sierpnia 2009

desayuno en casita de Ania


Dzien zaczal sie nader chilloutowo za sprawa cudownego wloskiego sniadania u naszej znajomej Ani. Przyjemny (jeszcze) chłod poranka, zacieniony taras i widok na ocean oooo tak. Na dodatek to co wszystkie trzy, ja, Ania i Wero kochamy - naturalne soki, kawa z mlekiem, salatka z pomidorow w wonnych ziolach, swieze pieczywko i jedziemy. Zyc nie umierac... po raz kolejny.
Celebration of meals is always something that I can live for. This time me celebrated the breakfast at Ania house, with the great terrace with view over the ocean. Staying and shadow, drinking and eating we passed increibly nice guirie morning in Tarifa :)

19 sierpnia 2009

body dragging en playa de los lances




Kitesurf'u czesc dalsza. Tymrazem Marco, moj wspollokator, instruktor kita, zalatwil mi mini kurs u swojej kumpeli. Girls power! Dalszy etap nawigacji, wejsice do wody i body dragging, czyli nawigowanie kitem ale jeszcze bez deski. Ubaw na całego, siła wiatru i moc kita wyrywają z wody, człowiek fruwa, skacze, spada, tu łyknie wody, tam się podtopi! O tak :) Życ nie umierac! Kilka godzin mija jak z bicza trzasl, pozostaje tylko piasek w uszach i włosach, posmak slonej wody w ustach, kilka obdarc i kupa wodorostow pod pianka!
Po plywaniu chillout w a'la Hawaii chiringuito z koktailem bananowym, w cieniu i w tle reggae muza.
Jeee kite going on! This time practise in navigation and body dragging! Great fun, hopefully with a litlle bit smaller kite than last time! :D We even tried to get on board but with poor result! :) Several hours in the beach with full sun, strong wind and chilly water make a great job! After all I feel powerless, lying in chiringuito drinking granizado de platano!

17 sierpnia 2009

Tarifa foto session





Tak to juz jest, ze mieszkajac gdzies i majac rzeczy na codzien nie docenia sie ich, nie robi zdjec a potem wraca sie do domu i nawet nie ma czego pokazac rodzicom. Z taka zatem mysla wybralysmy sie z Wero pofotografowac Tarife. Jako dwie turystki, guiries a aparatami w reku przemierzalysmy w upale dnia waskie uliczki, plataniny schodow, chodnikow by uchwycic chwile.


Just a photo session in Tarifa, to share the beauty of the place with others...

piscina privada, vamos a nadar!


Po pracy najlepszy relaks to spacer i pływanie :)

Tymrazem ochoczo, z przypadkiem nawinietymi sie portugalczykami ruszamy na podboj basenu. basen oczywiscie prywatny, wiec trzeba przeskoczyc przez dwa ogrodzenia, najlepiej niezauwazonym! Ale przyjemnosc z plywania w srodku nocy, przy blasku ksiezyca, pod rozgwiezdzonym niebem, przy szumie fal pobliskiego oceanu wynagradza wszystko i koi dusze i cialo po kilkugodzinnej pracy :) Blogi chillout na sztucznym trawniku o piatej nad ranem przerywaja nagle i brutalnie zraszacze trawy. Znow jestesmy mokrzy...
Piscina privada, vamos a nadar! Y por que no? :) The great idea after several hours of work. Water for sure warmer than in the sea or ocean! The only problem jumping throug two fences, the better if You are doing it not being noticed!

la costa entre punta paloma y zahara de los atunes, snorekelling






Vale, Isabelle, Fabricio, Claudio i ja, nasza ekipa od podrozowania tym razem wybrala sie do oddalonego zaledwie o kilkanascie kilometrow od Tarify - raju na ziemi! :) Gory, skaly, zapach srodziemnomorskiej sucholubnej roslinnosci makki i morze o wybitnie lazurowym kolorze! Dzien chilloutu i wyławiania z dna morskiego muszelek. Nurkowanie, plywanie i nicnierobienie to motto na dziesiejszy dzien!



Day like every other. Doing nothing, lying on the beach, snorkelling - but we changed the place. Somewhere between Zahara de los atunes and Punta Paloma. Beautiful spot, with rocks, mountains and incredibly blue water (Franc You gonna kill me! :) I enjoyed it with Vale, Isabell and two friends of Vale - Fabricio y Claudio.


tomatito - defendemos l'alegria! :)






Tomatito, to miejsce w którym pracuje jakby nie patrzec juz od trzech tygodni. Zeby bylo ciekawiej przenioslam sie zaledwie o drzwi dalej od starej restauracji w ktorej pracowałam :)


Tomatito to nie tylko knajpko-restauracja, w ktorej mozna dobrze zjesc i napic sie ale prawdopodobnie najbardziej melanzowe i charakterystyczne miejsce w calej Tarifie, gdzie dzien w dzien sciagaja nowe badz znajome juz twarze, wszyscy smieja sie, tancza, spiewaja :)


Towarzystwo jest mieszane - glowna persona, najbardziej znana i charakterystyczna jest el Nonno (wł. dziadek) ktory nam ładnie kucharzy. Wloch, mieszkajacy szmat czasu na Jamajce, zna wszystkich, wszyscy go znaja, fanatyk salsy stad tez w Tomatito salsa to chleb powszedni :) Kolejna persona Andrea, rowniez Wloch, bo jakby inaczej. Skazany na obslugiwanie niemowiacych w innym niz wloski jezyku grup mlodych wlochow atakujacych zwykle w gronie kolo 7-10 osob w godzinach pozno wieczornych, poszukujacych paelli a nie zostawiajacych napiwkow. Kolejna persona JuJu, Brazylijka, impulsywna i wybuchowa, fobia na punkcie karaluchow, ktorych nie brakuje musze przyznac :) Vanessa, kitchen assistance ostatnio w czasie burzy i naporu glodnych turystow pracujaca z nami jako kelnerka i barmanka, jedyna rodowita Taryfenka :) Pozatym przewijaja sie tez inne osobowosci, ktore kiedys pracowaly albo sa znajomkami.

Generalnie klimat nieziemski, kto chce moze zostawic po sobie slad na scianie, podpisac sie, narysowac cos. Jest swojsko, miło i przytulnie, tyle tylko, że w Polsce na przykład knajpa taka nie podziałałaby dłużej niż jeden dzień. Sanepid zamknął by ją z trzaskiem zanim by ktoś jeszcze zdazyl otworzyc drzwi! :)



Working in Tomatito... for those who know the place it's not worth writting about it :) Probably the unique so recognazable place in Tarifa. Melting pot for all visitors, habitants of Tarifa, all Italianos, surfers and so on. Nice place to eat during evening, nice place to start the party during night. Great people to work with - one more time melting pot - braziliano-italiano-espanol-polaco :) Love this place, love this work with the all these people popping in!

14 sierpnia 2009

Gibraltar el paraiso britanico




Mała enklawa Brytyjska na cyplu Półwyspu Iberyjskiego, kolonia zamorska Wielkiej Brytanii od wieku XVIII strzezaca w najbardziej strategicznym punkcie morza Srodziemnego i Oceanu Atlantyckiego. Ciekawostka jest, że Gibraltar jest jednym z najgęściej zaludnianych terytoriów świata – ok. 4 290 mieszkańców na 1 km²!
Gibraltar jest zatem mieszanką tego co Hiszpanskie, co Angielskie (budki telefoniczne, dubble-decker bus, kuchnia angielska) z domieszka motywow arabskich, jednym slowem melting pot na krancu swiata. Gibraltar graniczy z miasteczkiem Linea de la Concepcion, na koncu glownej ulicy znajduje sie szlaban, ciach male przejscie graniczne odwiedzane przez tlumy turystow i stalych bywalcow robiacych tanie zakupy, dalej droga przekracza doslownie pas startowy lotniska i wjezdzamy do miasta. Miasto niczym przyklejone do wielkiej, majestatycznej skaly "the Rock" jest platanina malych, waskich i ciasnych uliczek. Halas, chaos - dobrze tylko ze jako kolonia brytyjska nie jest obowiazkowy tu ruch lewostronny!
Spedzamy mily dzien wloczac sie to tu, to tam...zajadajac niezdrowe brytyjskie jedzenie zakupione za funty szterlingi.
The idea of Gibraltar since I remember always atract me. To figure out whether it is really possible to maintain a spirit of GB in the far-away land in the south of Spain. And in deed, doble decker buses, phone booths, litter bins so typical for GB are on daily routine here. What's more Gibraltar is a melting pot of all nationalities, Britons, Spaniards, Arabes and loads, loads of different cultures. No small wonder, as Gibrlartar is known as one of the most crowded spots in the earth! We spent there just one day, in a horribly high temperature! Surely we go back there to climb "the rock" and admire the vistas from here up to the far, far north.

10 sierpnia 2009

natacion nocturna en el mar


Konczac prace okolo 3 w nocy, zeby wykorzystac jeszcze dzien, w sensie cos z niego miec, czesto zbiera sie ekipe i idzie. Po prostu idzie. Mozna na przyklad isc posiedziec na mirador z widokiem na Afryke, mozna isc na piwo, mozna sprawic by piwo przyszlo samo, mozna isc potanczyc, poszalec ale rownie dobrze mozna by isc poplywac troche. Prosze bardzo, absurdalna akcja 18 osob, polowa zupelnie przypadkowych, spotkanie zareklamowane jako "beach party"(tzn. koktajle, dmuchane materace i basen pod golym niebem). Akcja piąta rano, pływanie w okrutnie zimnym morzu, playa chica, kilkanascie osob, bez recznikow, bluz, krokiery z miesem, nawet Pera, moj szef dał się wciągnąc w tą akcję :) Nastepnie melanz na miescie, kapiel w fontannie, wschod slonca i kanapki o 8 rano dopiero-co-otwartym sklepie.
Bo zycie zaczyna sie dopiero po 3... :)
Working till late in the night makes me to make the most of the day exactly during a night. So with friends we are usually rolling on the streets of Tarifa, going some fiestas or like ulimately swimming deep in the night in the freezing cold sea. Accompanied by 17 other crazy people make me think that I am completely normal after all :) This crazy accion, accompanied by swimming in the fountain, watching sunrise and eating out early in the morning surely will stay deep in my mind :)

bienvenido a hostal Antonio Maura


Nasze mieszkanie, cztero-pokojowe zamieszkiwane stale przez szescioro osob, od czasu do czasu zwieksza swoje oblozenie i wtedy liczba mieszkancow przypadajacych na jedna bombone, jedna umywalke czy toalete wynosi w porywach do 10 osob :) Takie uroki nasze domu z otwartymi drzwiami i oknami. Niepodwazalny jest jednak fakt ze zawsze cos sie dzieje, zawsze ktos wchodzi, wychodzi, przechodzi, jest lub nie jest :)
Doors never closed, rush, one poping in, other one going out. Always sth on the air :) Here with italian friends of Vale.