Babskim dream teamem wyznaczamy sobie cel ambitny - Grań Mięguszy. Planujemy zrobić ją od Mięguszowieckiej
Przełęczy pod Chłopkiem przez Mięgusz Pośredni i Wielki z finałem na Przełęczy Hińczowej, by później Galeriami Cubryńskimi przejść do Doliny za Mnichem. Poczytałam, pooglądałam, wydawało mi się, że wiem wszystko - po czym jak zawsze życie zweryfikowało mocno plany. Jeszcze na dole, przy Czarnym Stawie zaprzyjaźniony instruktor zapytał nas czy znamy drogi wycofu z grani w razie sprawdzenia się prognozowanej pogody o mających nadejść popołudniem burzach. Okazało się, że w tym miejscu pojawia się pierwszy zonk. Czytałam tylko o ewentualnych drogach ucieczki na stronę Polską, które jednak okazują się mrzonką w obliczu pionowych, skalnych urwisk Mięguszowieckich Szczytów.
Z nietęgą od początku miną wchodzimy jednak w grań. I w momencie pojawienia się pierwszych problemów wspinaczkowych połączonych z niemiłosierną ekspozycją trochę miękną nam nogi i psycha. Nasuwa się wiele pytań, w tym fundamentalne - czy droga prowadzi stricte granią, bo wynikałoby z tego, by przejść to co jest przed nami należy mocno się wybić, przeskoczyć nad potężną lufą i jak kot w zasłonę, tak prowadząca wbić się paznokciami w romboidalną płytę. Wahanie podkręcają jeszcze taśmy znajdujące się w kominku po lewej stronie - czy ta grań ma aby wycenę II?
Patrzymy, wahamy się, szelątamy i tak mija cenny czas. Stwierdzamy, że jednak nie jesteśmy dostatecznie przygotowane na tę drogą a jedyny szkic tej drogi jaki mamy jest zbyt ogólny. Chyba czas pozbierać informację od tych, którzy tu działali, ewentualnie wbić się tutaj kolejnym razem z kimś kto zrobił już tę grań.
Wracamy zatem trochę z podkulonymi ogonami, a na pewno z większą pokorą na Mięguszowiecką Przełęcz pod Chłopkiem i w rozmowie z przewodnikiem dowiadujemy się wielu szczegółów, które dają nam już wizję kolejnej eskapady w tą stronę - tym razem z Hińczowej, przez Mięguszowiecki Wielki, a następnie drogą po głazach do przełęczy pod Chłopkiem. By jednak zrobić "coś ekstra" tego dnia wchodzimy na nieoznakowany Mięguszowiecki Szczyt Czarny, z którego roztaczają się zapierające dech w piersi widoki - od Tatr Zachodnich, przez Beskidy, Pieniny, Tatry Bialskie po Wysokie. Jesteśmy szczęśliwe z dzisiejszej wyrypy, podjęcia jedynej słusznej decyzji oraz chillu na szczycie wznoszącym się prawie 1000 metrów ponad taflą stawów Doliny Rybiego Potoku.
Deszcz tego dnia nadszedł bardzo późno w noc, kiedy po obiedzie i wizycie w dyżurce TOPRu u Jędrka, z butelką piwa zmęczone wracałyśmy na tabor.
|
Na grani Mięguszy w tle Mięguszowiecka Przełęcz pod Chłopkiem i Mięguszowiecki Szczyt Czarny |
|
Po lewej pionowe skały Mięguszy, a my na kamieniu rozważamy co dalej... |
|
Tak w całej okazałości prezentuje się nasza grań i wyjątkowo powietrzny spacer na krawędzi... |
|
Jednak wycof... ze stawami Hińczowymi w tle |
|
Na pocieszenie Mięguszowiecki Szczyt Czarny z widocznym po lewej stronie Czarnym Stawem. |
|
Dziewczyny na szczycie Mięgusza z Rysami w tle (po lewej stronie grani) |
|
Rzut oka za siebie i trzy Mięgusze na jednym planie plus dwa jeziora - Hińczowe Stawy i Morskie Oko. |
|
Z Mięguszowieckiego Szczytu Czarnego roztacza się górska panorama 360 stopni. Jak na dłoni widoczny szlak na Rysy. |
|
Oświetlone popołudniowym słońcem drogi w kotle Czarnego Stawu - Żabiego Mnicha i Kopy Spadowej. |
Ja początkowo też się trochę obawiałem tej grani, jednak w poprzednią niedzielę w końcu się na nią wybrałem (a było to już drugie podejście i znowu mocno wiało).
OdpowiedzUsuńCo mogę powiedzieć... Sama grań łatwa. Generalnie jak w opisach I/II. Zjazdy dosyć gimnastyczne. Trzeba trafić chwilami na małą przełączkę w grani i wejść na drugą igłę. Nie były to najbardziej komfortowe zjazdy w moim życiu.
Jeśli ma się dwie liny i jakiegoś repa to można uciekać co chwilę na stronę Słowacką - a przynajmniej tak to wygląda. Na stronę PL nie wygląda to już tak różowo.
Sam Komin Martina i najtrudniejsza przewieszka jak dla mnie na prawdę trudne. Trzeba się na prawdę sprężyć, zwłaszcza z plecakiem. Jest możliwość pójścia płytą od razu do góry, ale ja nie znalazłem tego miejsca. Podobno są tam haki po drodze i później trawers za IV do komina. Ja poszedłem sprawdzoną trasa.
Co ciekawe warto się bardzo dobrze przygotować na zejście z MSW - jak to pisał na blogu Krzysztof Sobecki, jest to przygoda sama w sobie :-)
Mam kilka zdjęć jeśli byś była zainteresowana - http://blog.marcinszymkowski.pl/2016/08/gran-mieguszy-iv.html
Super! Gratulacje! My zdecydowanie musimy sie do tego logistycznie przygotować...albo isc z kims kto był. Ten IV trawers... kolega tam był dzien po nas. Mowil ze eksponowany :)
UsuńTeż tak słyszałem, ale podobno po dobrych chwytach, tylko, że nogi na tarcie. W razie czego to podobno siadają tam dobrze średniej wielkości friendy :-) Powodzenia następnym razem!
Usuńhehe, ale kolega z checia tam was zabierze... kolega zna tez ciekawe alternatywne warianty :))
OdpowiedzUsuń