31 lipca 2018

Góry Złote - Kowadło 988 - Korona Gór Polski

Po Dolnośląskim Festiwalu Biegów Górskich  ruszamy na najwyższy szczyt Gór Złotych - Kowadło. Wstępny plan zakładał, by pojawić się tu już w czwartek wieczorem. Tędy bowiem przebiega najdłuższy dystans dfbg - 240 km - Bieg Siedmiu Szczytów. A jednym z tych szczytów jest Kowadło właśnie.

No ale na biegi nie udało nam się zdążyć, za to meldujemy się tu w poniedziałek i ku naszemu zaskoczeniu i zgrozie zielonym szlakiem podejściowym z Bielic poprowadzona jest trasa zawodów MTB. Nie wiemy czy bardziej się bać czołówki pędzącej na łeb na szyję po korzeniach, kamieniach i stromej wąskiej ścieżce leśnej, czy tych ostatnich którzy to nie wiadomo jak dobrze kontrolują kierownicę versus ciężki teren. Tak czy siak idziemy 10 metrów od szlaku, lasem. Co najwyżej dostaniemy rykoszetem tylko.

Szlak jest łatwy, ale nie nadaje się na pchanie wózka, stąd też młodzież bierzemy z Olcią w nosidełka. Auto zostawiamy na parkingu w wiatą przeznaczonego dla turystów. Znajduje się on dokładnie tam, gdzie kończy się asfalt. 

W miejscu dotarcia do grani szlak wiedzie wąską ścieżką wśród jagodziń i świerczyny. Aż szkoda, że nie robimy dłuższej pętli tylko podchodzimy z Bielic na Kowadło i na dół. Całość zajmuje nam 2 godziny. Szczyt nie obfituje w widoki. Jest wypłaszczony i lesisty. Można by rzec, że jedyną atrakcją jest tu pieczątka schowana w małej drewnianej budce oraz gnejsowe skałki.

I znów góry, w które byśmy szybko nie trafili gdyby nie Korona Gór Polski. Częściej jeździmy już w czeskie partie Gór Złotych - mianowicie Rychlebskie Hory, które słyną z singletracków. Na szczęście i my, Polacy poszliśmy po rozum do głowy i budowa ścieżek na Ziemi Kłodzkiej, w tym w górach Złotych jest już w fazie mocno posuniętego planowania.

Nabijamy pieczątkę w książeczce Commando


Zielony szlak wśród jagodzin i świerczyny. Pięknie!
Schodząc z trasy zawodów MTB możemy odetchnąć pełną piersią.

Gnejsowe skałki na szczycie Gór Złotych.

Olcia i Benek - i kolejny znaczek do kolekcji

Elegancka skrzyneczka w pieczątką.

Widok w stronę Bielic ze ścieżki zejściowej.



4 lipca 2018

Góry Sowie - Wielka Sowa 1015 m n.p.m. Korona Gór Polski

Celem na kolejny, ósmy już szczyt w Koronie Gór Polski została Wielka Sowa. To nieprawdopodobne jakie nagromadzenie gór znajduje się na Ziemi Kłodzkiej. Gór, które wcześniej były dla nas jakimiś tam sobie górkami. W zdobywaniu ich z groszkami najlepsze jest to, że poznajemy nowe lądy i nawet jakieś tam górki właśnie z nimi mogą okazać się nie lada przygodą. Co więcej wyprawa i jej przygotowanie z dwumiesięcznymi bliźniakami zakrawa o studiowanie dróg przed wspinaniem w ścianach Tatr. Z tą jednak różnicą, że wyczyn sportowy z tego żodyn.

Trafiamy zatem w Góry Sowie. A dokładniej na przełęcz Sokolą. Ach ile tu gatunków ptaków w nazwach hoteli, restauracji, knajp i schronisk. Tu i ówdzie rzeźbione i lepione sowy. Już mi się podoba! Auto parkujemy na Przełęczy Sokolej i mimo zapewnienia, że parking jest płatny nikt nie zjawa się po monety. Stąd ruszamy czerwonym szlakiem, który na krótkiej swej drodze na szczyt - 3,5 km zahacza o schronisko. A dokładnie schronisko Orzeł - pięknie położone, z cudownym widokiem. Można tu również podjechać autem, terenową drogą.

Później mijamy kolejne schronisko - Sowę, ta jednak zamknięta jest na trzy spusty. W drodze na szczyt czeka nas około 300 metrów podejścia, przy czym w żadnym momencie nie jest to podejście strome. Zrobiwszy w domu jeszcze rozeznanie terenu decydujemy się z mamą, moim kompanem w dźwiganiu groszków, że wsadzamy ich w nosidełka. Teraz wiem, że i wózek by przejechał, choć byłaby to trochę droga przez mękę. Zarówno dla mnie - pchającą, ciągnącej jak i dla Henryczka, który teren owszem lubi, ale w rozsądnej ilości. Ścieżka miejscami przypomina koryto rzeczne z licznymi kamieniami. Wolnym tempem z wizytą w schronisku podejście zajmuje nam godzinkę.

Na szczycie znajduje się 25-metrowa wieża kamienna. Została wbudowana w 1906 roku jako jedna z licznych w tej części Polski wież widokowych. Wiele z nich niestety nie doczekało naszych czasów jak na przykład ta na Śnieżniku, po której został kopczyk kamienny. Ze szczytu wieży roztacza się rozległa panorama - widać stąd Śnieżnik, Śnieżkę, Wzgórza Trzebnickie, Góry Stołowe oraz czeskie Broumovskie Steny. W sklepiku pod wieżą można odbić pieczątkę ze szczytu oraz zakupić sto rodzajów sów, sówek i sóweczek. Na rozległym szczycie, dokąd prowadzą szlaki z każdej strony (ważne by zapamiętać skąd się przyszło) znajduje się kilka wiat, gdzie można urządzić piknik.

Całość wycieczki, to:
  • 7 km
  • 317 metrów podejścia
  • Godzina drogi


Widok z Wielkiej Sowy

Z Przełęczy Sokolej na Wielką Sowę
Na Wielką Sowę prowadzi niezliczona ilość szlaków

Ostatnia prosta na szczyt

Na Wielkiej Sowie na pewno warto wdrapać się na wieżę widokową
Sowy i sówki towarzyszą nam już od wyjścia z parkingu.


Zdjęcie ze szczytu być musi


Szlak wznosi się powoli, więc spacer ten idealnie nadaje się na rodzinne wędrowanie.