28 lipca 2020

Velo Dunajec i Velo Czorsztyn – czyli idealny plan na weekend

Z wypiekami na twarzy śledzę rozbudowę sieci ścieżek rowerowych VeloMałopolska. To osiem dalekobieżnych tras rowerowych poprowadzonych po cennych pod kątem przyrodniczym, kulturowym oraz historycznym rejonach województwa małopolskiego. W momencie natomiast gdy ujrzałam po raz pierwszy zdjęcia z Velo Dunajec bez cienia wątpliwości wpisałam przejażdżkę tym szlakiem na mój bucket list. Ot, takie wielkie małe marzenia.

Długość całej trasy wynosi 237 km i zaczyna się w Zakopanem, a kończy w Wietrzychowicach. My postawiliśmy na najbardziej – dla nas – malowniczy rejon to znaczy okolice Jeziora Czorsztyńskiego z dwoma zamkami w Niedzicy oraz Czorsztynie, a także Przełom Dunajca. Droga Pienińska wiedzie wzdłuż Dunajca przez jego malowniczy przełom. Po stronie słowackiej droga wysypana jest ze wszystkich możliwych kruszyw, wobec tego szosowcy muszą się trochę nagimnastykować. Sugerowany i równie malowniczy objazd po asfaltach prowadzi przez Wielki Lipinik i Leśnicę. Wpadamy wówczas na Velo Dunajec tuż przed granicą Polski ze Słowacją. Na niespełna kilometr przed granicą można się zatrzymać – co i my uczyniliśmy – w Chacie Pieniny na pyszny obiad kuchni naszych południowych sąsiadów. Całość naszej pętli z Krościenka wyniosła blisko 90 kilometrów, z czego na objazd jeziora Czorsztyńskiego liczyć trzeba około 40 do 50 kilometrów w zależności od opcji, którą wybierzemy.

Opcja dłuższa objazdu jeziora zakłada przebicie się przez przełęcz w Pienińskim Parku Narodowym – po zwykłej drodze. W sezonie dość zatłoczonej. Wariant krótszy natomiast i bardziej przygodowy uwzględnia przeprawę przez jezioro statkiem, co niewątpliwie gdy będziemy tu z dziećmi uczynimy. Póki co dostaliśmy wychodne na 24 godziny i jak to bywa w takich przypadkach postaraliśmy się o upchanie całego weekendu w jedną dobę. Jeśli się ograniczy spanie do trzech godzin jest to możliwe do wykonania!

Na Velo Dunajec wbijamy się pod zamkiem w Niedzicy. Choć początkowy wariant zakładał zrobienie trasy w drugą stronę zaczynając od Czorsztyna. Jednak na dzień dobry tak zachłysnęliśmy się widokami, że niczym ćmy pognaliśmy zjazdem z przełęczy w stronę budzących się z porannych mgieł Tatr. Właśnie – porannych mgieł! Ten kto nie chce się denerwować tłumami na ścieżce, albo zamierza traskę łyknąć raz dwa niech lepiej wyjedzie wcześniej. Koło 10:00 robi się już tłoczno i przyjemność z podziwiania widoków staje się koniecznością patrzenia na to co się dzieje wkoło, kogo wyprzedzasz, a kto Ciebie wyprzedza, a kto w ogóle z góry, zza zakrętu jedzie tyralierą wprost na Ciebie. Na trasie niewątpliwie czeka nas kilka górek, czasem z niezłymi przewyższeniami. Dlatego sporo osób jeździ tu na rowerach elektrycznych, których wypożyczalni jest jak grzybów po deszczu. My jednak stawiamy na trening i z miłości do szosy tą samą przełęcz między Czorsztynem a Niedzicą – dzięki błędom nawigacyjnym – pokonujemy dwa razy.

Niewątpliwie najbardziej oooh i ahhh i wow miejscem na całej trasie jest podjazd na Falsztyn. To stąd rozciąga się rozległa panorama na Beskidy oraz Pieniny. Widać jezioro z zaporą oraz zamek z Niedzicy. Bajkowy widok dla którego warto tu być! Swoją drogą widziane w dole Jezioro Czorsztyńskie powstało przez zbudowanie w Niedzicy zapory wodnej pomiędzy Pieninami Spiskimi a Pieninami właściwymi. Pamiętam jak z rodzicami podziwialiśmy ją kiedy powstała w 1997 roku! OMG! Velo Dunajec po tej stronie jeziora jest przygotowany perfekcyjnie! Co jakiś czas znajdują się wiaty przystankowe z tablicami informacyjnymi. Wrażenie robi nawierzchnia oraz liczne mosty. Ścieżka od początku do końca zrobiona tak, jak powinno to wyglądać! Bez żadnych półśrodków! W Dębnie odbijamy zobaczyć XV-wieczny kościół Michała Archanioła. Znajduje się on zaledwie 600 metrów od naszej pętli a naprawdę zasługuje na odwiedziny! Velo Czorsztyn pokonujemy już w tempie, z przerwą na śniadanie w jednej z okolicznych miejscówek. Objazd jeziora kończymy mocnym podjazdem zielonym szlakiem omijając już zamek w Czorsztynie. Uciekamy od niedzielnych tłumów na Spisz! 

Jak wspomniałam wcześniej wariant dla rowerzystów szosowych prowadzi ze Sromowców Niżnych przez Wielki Lipinik i Leśnicę. Szczęściarze, Ci którzy jeżdżą na gravelach, bo moim zdaniem Drogę Pienińską zobaczyć trzeba – czy to z poziomu wody, czy ze szlaku. Dunajec tworzy tu najbardziej spektakularny w Polsce przełom rzeczny. Nasza wycieczka potrwałaby zapewne dłużej, ale prognozowana zlewa przyszła nieco wcześniej i skutecznie zmusiła nas do ścięcia wycieczki o wizytę w części uzdrowiskowej Szczawnicy oraz pętlę na Spiszu, zahaczającą między innymi o Szlak Wokół Tatr. No nic – to jest kolejny plan na szosową wycieczkę krajoznawczą.

Podjazd na Falsztyn. Robiąc to w drugą stronę zjeżdżasz z widokami. My mieliśmy wielkie łał, gdy na podjeździe obróciliśmy się za siebie.

Poranny wyjazd niesie ze sobą wiele korzyści, między innymi pustki na ścieżkach.
Zapora na Jeziorze Czorsztyńskim z widokiem na zamek w Niedzicy.

Zamek w Niedzicy na pierwszym, i w Czorsztynie na drugim tle.
Taaak... to jest to miejsce. Najprawdopodobniej najbardziej obfotografowany etap.

Velo Czorsztyn
Velo Czorsztyn na samym początku jeziora.
Wiaty przystankowe z tablicami informacyjnymi.
Doskonały asfalt – idealny na szosę
XV-wieczny kościół Michała Archanioła w Dębnie – i ten cudowny zapach w środku...

Objazd przez góry, zamiast prom przez jezioro daje możliwość podziwiania takich widoków (Trzy Korony)

Randka z mężem.
Falsztyn od drugiej strony.

Mapa Velo Dunajec i Velo Czorsztyn z https://narowery.visitmalopolska.pl/velodunajec
Trzy Korony w całej swojej okazałości ze słowackiej strony
Nikt nie mówił, że będzie łatwo.
Gdyby nie chmury... to tam powinna być panorama na Tatry, że klękajcie narody!

Pieniny z Lesnickiego Sedla
Wielkie ściany Pienińskiego Parku Narodowego w Leśnicy

Słowacka brama do przełomu Dunajca.

Zlewa ukoiła rozgrzane mięśnie.
A na koniec jeszcze poranny widok na zamek w Czorsztynie i Tatry w dali z naszego noclegu w Million Star Hotel in the middle of nowhere.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz