Już jestem, w Tarifie. Pisze do Was z uroczego domku w Casco Antiguo (ichniejszym starym mieście), gdzie białe klepane ściany kontrastują z niebieskimi dodatkami tworząc klimat niczym z greckiej wyspy Santorini. Nie jest to miejsce bez znaczenia, kto wtajemniczony podpowiem, ze mieszkam u Nonno (gdzie tymczasowo przebywa też Nicoletta) w małym mieszkanu które w zeszłym roku było zamieszkiwane przez naszych Brazylijczyków.
Mieszkanie zamiast przedpokoju ma otwarte patio, z którego nocą można spoglądać na gwiazdy. Tym samym patio rano trzeba przedygać do toalety będąc w stanie dopiero co z łóżka. Zero problemu latem, kiedy grube ściany utrzymują przyjemną chłodną temperaturę wewnątrz podczas gdy na zewnątrz szaleją upały. Problem kiedy wstajemy rano i biegnąc do łazienki zimą z nieba leją się strugi deszczu. Rewelacyjny klimat! Za murami tuż, tuż jest też wieża super starego, prawie sypiącego się kościółka, skąd co godzinę a może nawet i częściej rozbrzmiewa monumentalny dzwon.
W Tarifie spotkałam też mnóstwo znajomych, część została tu z zeszłego roku, część przyjechała na wakacje, część tak jak ja na nowo zasiedlić to miejsce na lato. Jest ich mnóstwo, mnóstwo i spacerując za dnia czy w nocy po uliczkach co 15 minut gwarantuję napatoczysz się na kogoś znajomego. Jest tu Frank, który spełnił swoje marzenie sprzed roku, pracuje na Gibraltarze, gdzie codziennie jeździ swoim autem w garniturze, a po pracy w Tarifie wskakuje w boardshorty i idzie na deskę, jest Asia, która zakochała się klimacie Tarifeńskim i przyjeżdża tu co roku, jest Barbora, Czeszka pracująca w Tomatito, która wskoczyła na moje miejsce kiedy w październiku stąd wyjeżdżałam. Są wszyscy Sandrowie Włoscy, tych nie wyliczę – 1500, 2900! I ogólnie wszędzie znajome twarze! Od dziś zaczynam boje o pracę i mieszkanie! Zobaczymy jak wyjdzie! Właściwie mieszkanie znalazłam jeszcze wczoraj – w podobnym klimacie jak mieszkanie Nonna na jednym z głównych placyków Taryfy (tam gdzie jest Nuit) ale wilgoć i wszechobecnie panujące ciemności w tym mieszkaniach na dole patio nie służą zbytnio na psychę – także zobaczymy co da się „wykminić” :) Mam nadzieje ze do czasu następnego posta wiele się wyjaśni i będę Was już mogła swobodnie zaprosić do mojego własnego kąta!