30 lipca 2009

yerba mate en la playa






W okropnym ukropie dnia ulge przynosi wykapanie sie w morzu, zwlaszcza gdy jest ono zupelnie spokojne, niczym jezioro a woda kojaco rzeska! Grupowe wyjsnie, spontan, melanz narodowosciowy belgijsko-wlosko-polsko-argentynsko-tajwansko-kolumbijski, argentynska yerba mate w termosie i jedziemy! Dzien z chilloutu zycia w Tarifie.


During a day when temperatures are increibly insoportable, there is levante wind very, very light so that you can see neither waves nor stronger blow of the wind the only way to refresh is to swim in the sea. A spontanous trip called "let's swim". A melting pot of our all-nationality friends, argentinian yerba mate from flask. That's where the positive vibration starts!


desayuno con musica




Sniadanie o 12:30 przy akompaniamencie gitar i spiewu, jam session na takie bardzo dobre dzien dobry. Slonce, w oddali plaza, levante wiec upal niemilosierny, cafe con leche y hielo (kawa z mlekiem i lodem), bagietki z ruccola, serem i pomidorami, croissanty z nutella,przemily klimat knajpki a'la Hawaii oooo tak! Pablo i Luciano sprawili, ze ten dzien, nota bene dzien znaczacych zmian, zaczal sie wspaniale!
Let's start the day with Argentinan musicians, shall we? Why not! Thanks to Luciano and Pablo that day started with very, very chillout way! Jam session, Marta dancing, all the people singing that's the spanish way of life! :)
Wiecej takich milych porankow... o 12:30...

24 lipca 2009

tango argentino en Tarifa

Wspólokatorzy Steffi są z Argentyny. Mieszkaja tutaj cały rok zarabiajac na zycie graniem. Graja w restauracjach, knajpkach, na imprezach, dla turystow, mieszkancow. Graja cudownie, a jeszcze cudowniej brzmi, gdy ujmujacym glosem spiewa dla nich Steffi.
Jak na razie mialam okazje tylko raz slyszec ich wystep ale na pewno pojawie sie na kolejnych!
Pozatym w ich melanzowym domu z ogrodkiem przed, ostatnio zrobilismy swietne vegetarianskie grillowanie polaczone z nauka tanga. Ok, myslalam o nauce tanga podczas pobytu w Argentynie, ale skoro Argentyna jest tutaj czemu nie skorzystac? :)
Na zdjęciu Pablo, Steffi, Luciano.

Ok and as for now I promised to write something also in english, so that some people that are no longer here can be keeped informed what's happening :)

la cena en posada, despedida de Fran, y camarera Macarena...




Na dniach tez do Londynu wraca "nasz" Francuz, Fran. Wybralismy sie razem ze Steffi (vel. gamba allegre) na kolacje by w mega chilloucie, przy mega dobrym jedzeniu, muzyce naszych znajomych, porozmawiac, powspominac, poplanowac.
Nazwijmy to fiesta de despedida, czyli imprezka pozegnalna Franca.
Na stol wiechały rózniste roznosci...kurczak z serem plesniowym, panierowane krewetki, krokiety, obrzydliwe tosty z jeszcze obrzydliwsza kielbacha, pyszna salatka z pomidorow, tinto de verano czyli kultowy napoj bogow - wino z fanta, daktyle zawijane w boczek uuuuu :) Uczta dla duszy i ciala.

Na koniec dolaczylismy do dziewczyn do rownie kultowego Bamboo, gdzie urodziny mial rownie kultowy Weronowy Sandrinio :)

la vista a Africa de mi ventana


Na dniach zmieniam mieszkanie.
Mieszkanie, które na początku kosztowalo mnie tyle sił na znalezienie go. Stosunkowo drogie, bo ceny w sezonie przekraczaja wszelkie mozliwe granice rozsadku. Mieszkanie z którego można zobaczyć skrawek morza srodziemnego i malujące się na horyzoncie góry Maroka (zdjecie powyzej). Mieszkanie ktore dziele z super ludzmi - Kacha i Przemem, para z Polski.

23 lipca 2009

ineffcion africana y remedio de abuela columbiana

Nie obyło by się bez opisania czegoś, co mi towarzyszy przez zdecydowaną wiekszosc pobytu tutaj. Mowa o tajemniczo brzmiącej afrykańskiej infekcji oczu?!
Brzmi groznie, jakby conajmniej nieuleczalne chorobsko powodujące w końcu ślepote. Na szczescie az tak zle nie jest ale... Po dniu spedzonym w wodzie i na plazy zaczelo się piekelne swedzenie oczu, zaczerwienienie i natychmiastowa chec wyrwania ich z oczodolów. W Tarifie niestety nie ma okulisty, wiec trzeba było zaufac lekarzowi pierwszego kontaktu. Masci na noc, krople na dzien i nic, nic, ciagle nic.
Z pomocą przyszła porada Juana, wspollokatora dziewczyn o zakrapianiu oczu... cytryna. Ajjjjj boli nieziemsko ale daje rade! Zatem Polly od trzech dni wyciska cytryne prosto w oko zagryzajac zeby :/
Takie uroki tego swinstwa ktore sie zaplatalo z czarnego ladu...

22 lipca 2009

rocodromo escalada



Tarifa, chociaż może się nie kojarzy, daje szerokie mozliwosci do uprawiania innych sportów: wspinaczki, jazdy na rowerach górskich, trekkingu.
Z ekipa wybralismy sie na sciane wspinaczkowa poprobowac naszych sil przed przyszlym wspinem juz w terenie :) Fajny panel, stosunkowo mały ale zróżnicowany, przewieszono-okapowy z łatwiejszymi i trudniejszymi formami. Zabawa przednia :)

21 lipca 2009

siesta




Siesta jest niewątpliwie darem z niebios. W ciągu dnia kiedy temperatury osiągają swoje maksimum, a słońce niemiłosiernie prazy sklepikarze i inni zamykają swój interes na trzy spusty, a ulice miast wyludniaja się zupełnie. Tu i ówdzie zobaczyc mozna psa z kulawą nogą, ktory nie zdazyl jeszcze się skryć albo turystów brnacych wytrwale po waskich uliczkach. Zaluzje w oknach spuszczone, miasto wydaje sie byc totalnie opuszczonym. Ponownie życie budzi sie kolo godziny 20, jest to najlepsza pora by powoli wybyc z domu i zjesc cos na miescie, ewentualnie wrócic do pracy. Zycie nocne toczy sie o wiele dłuzej niz w innych krajach. Nawet w tak malej miejscowosci jak Tarifa ulice powoli zamieraja kolo 4/5 nad ranem.

trabajo



Praca w Tarifie jest tematem nieco drazliwym, bo...

a) mozna byc monitor de kite - czyli instruktorem kita, winda i tak dalej ktorych praca jest ograniczona do dni z wiatrem i płaca tak samo

b) mozna pracowac w sklepie za w sumie smieszne pieniadze, kolo 800 euro

c) mozna pracowac w knajpce, restauracji i miec uzaleznione godziny pracy od faktu czy bedzie sporo klientow czy nie...

Zatem... Po przeprawie w sklepie Art of Surfing, pomyślnym dniu próby, przyjęciu do pracy i fajnie zapowiadajacej sie atmosferze, pracuje w knajpce, Patio de Abuela, restauracja otwarta rano od 12 do 17 (na poranna zmiane pracowalam na razie 4 razy i nie wiem czy wicej sie uda) i od 20 do 2 w nocy przy czym przez ostatnie dwie godziny nie ma juz ludzi a my nadal siedzimy...

Pracuje z samymi Hiszpanami, którzy są nieco specyficzni. Wolni ale zestresowani, rozwaleni ale bardzo dokładni, z zasadami ale w sumie bez zasad. Klimat ciężki... Zrozumiec o co chodzi takiemu kiedy wszytskie stoliki sa zajete, wszyscy biegaja, kuchnia wydaje jedzenie, ludzie czekaja a oni...manana, manana, tranquila, tranquila... spokój. I wielka spina i szał kiedy zajęty jest tylko jeden stolik a oni biegaja i sie wsciekaja ze to, że tamto?! Pozatym zamiast robić uwielbiają dyskutowac z igły robiąc widły.

Zatem prace w Hiszpanii stanowczo odradzam... :)

19 lipca 2009

PolLy i kite dziwne przypadki






Drugi raz z kitem w rękach i co? Zamiast malego latawca praktyka na 12 metrowym gigancie. Moj instrunktor Frank przeszedl wszelkie granice i stwierdził ze jestem na tyle silna i sprawna istota ze nawet i z 12 metrami sobie poradze. Zabawa nieziemska, udało mi się nawet zrobic kilka trików nie powalajac kita na ziemie. Pech chciał tylko że raz nieskontrolowanym ruchem polecialam kilkanascie metrow po piachu z kamieniami przycierajac sobie skore i pianke. No ale zeby sie nauczyc trzeba przejsc tez i przez te przykre momenty.
Satysfakcja gwarantowana :)

Kitesurf champeonato Valdevaqueros




Drugie mistrzostwa Kita w przeciągu tygodnia, no coz niezle :)
Tarfia jest mekka sportów "wodno-wietrznych" w Europie ze wzgledu na swietne panujace tu warunki.
Na zdjęciu wspołlokatorowie dziewczyn, Frank z Francji i Marco z Włoch. Zapaleni kitowcy, świetni kuple.


hermanas mayores

Taaa...
Wero i Marta vel. Sołtys. Trabajadoras duras y fiesta chicas. Dwie istoty, które uzyczyły mi kąta przez kilka pierwszych dni pobytu w Tarifie. Persony znane, przedstawiać nie trzeba. Wero zna Tarifę jak własną kieszeń juz rok temu spędziła tu wakacje pracując w restauracji. Z bliskich znjomych to tyle...resztę trzeba poznać! :)

Tarifa welcome to


Tarifa znajduje sie na wybrzezu Costa del Luz, w Andaluzji. Miasto jest najdalej na południe wysuniętym punktem kontynentalnej Europy. Z brzegu morza czy oceanu zobaczyć mozna kontynent Afrykanski oddalony o zaledwie kilkanaście kilometrow od Europy.

Tarifa jest miastem szarganym przez dwa wiatry: levante wiejący od wschodu i poniente od zachodu. Zbawienie dla kitowców, windsurferów i surferów, utrapienie dla mieszczuchów. Podczas silnego levente drzwi w domach trzaskaja jak oszalale a piasek z plazy gnany jest kilkadziesiat metrów w głab miasta.

W Tarifie podobnie jak w wielu miasteczkach Andaluzji bardzo mocno rysują się Arabskie korzenie. Stare miasto Medina, składa się z zawiłości wąskich uliczek, maleńkich patio i skromnych placyków. Do centrum prowadzi brama, pozostałość starch fortyfikacji Puerta de Jerez.

Balance Kite Boards


Plan dnia wydostać się z Portimao i przetransportować z całkiem niezłym bagażem do Tarify. Droga która samochód pokonuje w trzy godziny trwa niemalze trzykrotnie dłuzej jadąc autobusem. Plan ---> autostop lub paniczne poszukiwanie kogoś udającego sie w ta strone.
Po kilkunastu minutach udaje się i furgonem Carlosa (Surfita), producenta desek Balance, udajemy się następnego dnia na surf w okolicy Zahara de los Atunes i następnie do Tarify.
Niekiedy warto dać się ponieść przypadkowi. Carlos okazuje się super kompanem podrózy i jeszcze tego samego dnia pokazuje mi całą Tarifę i załatwia pracę w sklepie Art of Surfing :)

Portimao Kite Master


Portimao, Portugalia. Pierwszy postój na mojej drodze.

Starzy znajomi z International Sports Meeting z Taviry, pierwsze prawdziwe promienie słoneczne tego lata, pierwsza kapiel w jakże zimnym oceanie. Zaczynaja sie wakacje :)

Przez tydzień spędzony w Portugalii udało mi się wkręcić w organizację zawodów Kite Master. Najznakomitsi Kitowcy właściwie z całego świata, freestyle, wyścigi, a wieczorem imprezy w reggowej knajpie w wąskich uliczkach Alvor.