Taaak, ta pani jeszcze nie raz da nam popalic. To wlascicielka polowy wlosci na calle Esperanza. Leciwa Antonia, ktorej zawsze jest zimno i zawsze chodzi opatulona w sto swetrow i ktora pomimo swojego sedziwego wieku prowadzi fruterie (sklep z owocami). Ale coz to za sklep! Zanim sie tam wybralam mialam inna wizje calego tego interesu - a tutaj - wchodzi sie do patio na lewo jakies marchewki na prawo kilka jablek, jakas stara ledwo funkconujaca waga i Antonia w swoim zywiole - chicoooooo, chicaaaaaaa frutas, frutas. I idziesz po jablko a wychodzisz z melonem i kilogramem innych owocow zostawiajac caly majatek w ¨sklpie¨ bo Antonia bierze ceny doslownie z kosmosu! Pierwsze co ma do powiedzenia kazdego dnia to czemu nie kupujemy u niej i ze ma takie ladne melony czy pomarancze dzis. Zaraz potem zaczyna czepiac sie szczegolow - pileczek do zaglowania ktore leza na stole, suszacych sie pianek, smieci, pustych butelek, zbyt glosnej muzyki itd itp. Antonia Artystka! :)
29 czerwca 2010
Tarifa - calle Esperanza
Tak... to jest wlasnie to rzeczone patio za 10 zakretem w lewo i 3 w prawo :) Patio czyli cos jak pokoj dzienny, salon gdzie spedzamy godziny kradnac internet, wysluchujac wlascicielki mieszkajacej nad nami, witajac i zegnajac gosci, dyskutujac, jedzac i grajac na gitarze. I mimo, ze mieszkamy w samym centrum Tarify, Starego Miasta (mapa tutaj) prawie nie dochodza nas tutaj odglosy ulicy, szumy nocnych imprez czy inne takie. Od czasu da sie slyszen muzyke ulicznych grajkow, slonce tez za bardzo nie doskwiera, jest wystarczajaco duzo cienia zeby sie skryc :) Mieszkamy jak juz wczesniej wspomnialam w ogolnej komunie z Niko i Paula. Rewelacyjni ludzie! Obcujac z nimi ma sie wrazenie ze kultura w ktorej sie wychowalismy, jezyki ktorymi wladami i wszystkie inne przeszkody to tak na prawde zadne przeszkody i podobnych sobie ludzi spotkac mozna na calym swiecie i juz po kilku dniach dogadywac sie z nimi jak ze starymi dobrymi znajomymi :) Mieszkanie... coz jest specyficzne, bardzo specyficzne. Zaleta jest ze mieszkamy w centrum, wada ze np nie mozemy wyrzucac papieru toaletowego do muszli klozetowej bo rury sa zbyt waskie i wszystlow mig sie zatyka. (znam to juz z Maroka). Zatem ku pamieci w naszej lazience wisi plakat napisany w kilkunastu jezykach upraszajacy o wrzucanie papieru do niebieskiego magicznego kubelka. Specyficzny jest tez pokoj, ktory dziele z Nico. W sumie jest to wielkiej powierzchni pokoj przedzielony a´la szpitalna kurtynka. Tym samym dzielimy nasza przestrzen zyciawa na dwa :) Smieci chadzamy wyrzucac do portu, trzeba troche podygac waskimi uliczkami. Teraz to zaden problem ale w sierpniu kiedy zjada ludzie moze nam to zajac nawet pol godziny by przedrzec sie do najblizeszego kubla na smieci :)
great come back
I stalo sie... zycie hiszpanskie, nowe zajecia i ludzie wciagnely mnie do tego stopnia, ze chcac napisac wpis na blogu zapomnialam zupelnie swojego hasla i musialam skorzystac z opcji ostatniej deski ratunku. Jakims cudem udalo mi sie zalogowac i oto jestem. Zdjec wiele nie robie ostatnio bo zawsze licze na to, ze ktos inny ma ze soba aparat :) No ale chyba czas zaczac go nosic i filowac to tu to tam bo pozniej sciagnac foty od osob trzecich jest strasznie ciezko! Moze zanim zaczne opisywac szczegolowo w kolejnych postach co i jak zaczne od ogolow. Otoz jestem, tak jeszcze jestem, jeszcze zyje... jeszcze nie dobila mnie jazda na longboardzie i silne porywy wiatru z kitem wielkosci 11,5 metra. Fakt mam pewne blizny na ciele ( nawet wiecej niz kiedy bylam dzieckiem) no ale, coz zrobic. Do wesela (na pewno) sie zagoja! :) Zatem zaczne od tego - jestem w Tarifie, drugi raz z rzedu lecz nic nie jest takie jak rok temu, wszystko jest LEPSZE! Doslownie! Pracuje w sklepie kitesurfowym -Dragon i w weekendy wieczorami w super klimatycznej knajpce Almedina - dwa swiaty ale kiedy jeden mi sie nudzi wskakuje do drugiego i tak z wszystkiego po troszku. Ekipe znajomych mamy pierwsza klasa, sporo ludzi z zeszlego roku, sporo nowych - co jedno to bardziej oryginalna persona. Mieszkam w Casco Antiguo czyli po 10 zakretach w prawo i dwoch w lewo skreca sie w nasze patio, czyli living room skad wchodzi sie do dwoch mieszkan - Hassana, instruktora kita z Maroko i naszego ktore zamieszkuje z przesympoatycznymi ludzmi - Niko i Paula :)Pochodzenie Nico to jedna wielka niewiadoma - mieszanka Portugalii, Kolumbii, Wloch i Niemiec a Paula jest z Barcelony, nasza Catalana! :) Jest tez sporo okresowo przewijajacych sie osob, co juz mnie absolutnie nie dziwi! :) To tak po troszku zanim przejde do opisywania sprawy bardziej szczegolowo :)
Subskrybuj:
Posty
(
Atom
)