Spotkania z Filmem Górskim na stałe wpisały się w kalendarz imprez - "dobrze i warto być".
W te dni i tak aż nadto tętniące życiem Zakopane i przetłoczone Tatry przeżywają nad wyraz ogromne oblężenie.
Panująca przez niemalże całe wakacje idealna pogoda w końcu musiała się zepsuć. Padło więc na czas festiwalowy, kiedy to mieliśmy do zrobienia rzecz bardzo ważną - "rodzinne" oblężenie Mnicha z Haberdziakami drogą Orłowskiego. Wspinanie skończyło się na 25 kilometrach marszu, zlewie, spotkaniu znajomych i wycofie nawet nie spod ściany... Ot, taki mamy klimat.
Wieczorem spotykamy się w doborowym towarzystwie (bowiem są znajomi z tysiąca i jednego naszych światów, którzy mimo tego, że wcześniej się ze sobą nie znali to dziwnym trafem już ich ścieżki wcześniej w różnych okolicznościach poschodziły się) na prelekcji - a'la gwóźdź programu, must see - Droga Cassina na Denali.
Ale dlaczego to taka ważna prelekcja wśród mnogości innych? Wśród znamienitości prelegentów? A dlatego, że byłam świadkiem przygotowań, spotkań, planów, gromadzenia mnóstwa rzeczy dziwnych czekających na spakowanie tuż przed wylotem. Byłam jedną z wielu osób trzymających mocno kciuki za chłopaków, wpatrujących się w telefon kiedy zadzwonią z Alaski z telefonu satelitarnego, bądź dadzą jakikolwiek znak życia. Nie oszczędził mnie stres, smutek i tęsknota przemieszane w końcu z wielkim szczęściem, że Jędrkowi, Jasiowi i Wojtkowi udało się zrealizować swoje marzenie i stanąć na szczycie Denali pokonawszy uprzednio Drogę Cassina.
Amerykański fotograf, alpinista i kartograf - Bradford Washburn w 1956 roku opublikował artykuł w którym napisał: Miejscem na prawdopodobnie najtrudniejszą i najbardziej dramatyczną ze wszystkich potencjalnych nowych dróg na Mount McKinley jest wielkie, centralne wybrzuszenie na spektakularnej, mierzącej 10 000 stóp Południowej Ścianie Góry - ta droga będzie jednoznacznie sklasyfikowana jako doskonałe wspinanie od początku do końca. Kilka lat później w 1961 Ricardo Cassin wraz z zespołem przeszli wymyśloną przez Washburna drogę, która od tej pory była znana jako filar Cassina i z czasem stała się superklasykiem masywu Denali.
Wojtek z Jędrkiem już rok temu w towarzystwie Rysia Pawłowskiego polecieli po raz pierwszy na Alaskę by zmierzyć się z tą drogą - niestety warunki pogodowe i opady śniegu, przeszkodziły w realizacji planów. Na lodowcu przesiedzieli 35 dni, wchodząc na szczyt drogą klasyczną.
W tym roku skorzystali z okna pogodowego stając na szczycie 1 czerwca. Andrzej Życzkowski, Janusz Gołąb i Wojtek Grzesiok. Ich wspinaczka zajęła 3 dni... Trzy dni ciężkiej walki, niebezpiecznych śnieżnych grani, piętrzących się ścian i zlodowaciałych pól śnieżnych. Z resztą nie mnie o tym pisać i nie tu (
relacja). Najlepiej posłuchać chłopców na żywo! Najbliższa okazja będzie na Przeglądzie Filmów Górskich im. A.Zawady w Lądku Zdroju.
|
Wojtek na trawersie nad Kuluarem Japońskim fot. Andrzej Życzkowski |
|
Lotnisko w Talkeetna fot. Andrzej Życzkowski |
|
Łuk Triumfalny w obozie na 14.000 ft fot. Andrzej Życzkowski |
|
Wojtek rozpuszczający śnieg w przedsionku namiotu fot. Andrzej Życzkowski |
|
Wojtek na Cowboy Arete (Knife Edge Ridge) fot. Andrzej Życzkowski |
|
Jasiu w barierze skalnej fot. Andrzej Życzkowski |
|
Jasiu nad pierwszą barierą skalną, w dole lodowiec North East Fork fot. Wojciech Grzesiok |
|
Wojtek podczas pokonywania bariery skalnej fot. Andrzej Życzkowski |
|
a to już Janusz Gołąb i Wojtek Grzesiok na Spotkaniach z Filmem Górskim - foto Spotkania z Filmem Górskim |
|
podczas prelekcji - foto Spotkania z Filmem Górskim |
|
w pierwszym rzędzie - Wojtek, Jasiu i Janusz Majer - foto Spotkania z Filmem Górskim |