Moim wielkim marzeniem są via ferraty w Dolomitach. Niby tak blisko, a zawsze coś staje na drodze by tam nie dojechać. Myśl o via ferratach zakiełkowała w mojej głowie już z jakieś 10 lat temu, kiedy to w moje ręce wpadł piękny kolorowy album z najpiękniejszymi ferratami w Dolomitach...
Ale co to właściwie jest - wyjaśnienie za wikipedią, dla tych, którzy niekoniecznie wiedzą co to i czym się to je. Via ferrata z włoskiego "żelazna droga" to ubezpieczony szlak turystyczny, wyposażony dla celów autoasekuracji w linę stalową, stopnie, drabinki i mosty. W języku polskim czasami określana jako żelazna perć. Via ferraty są popularne w wielu europejskich państwach m.in. Włoszech (szczególnie w Dolomitach), Niemczech, Francji, Austrii, Słowenii, Szwajcarii i Hiszpanii. Pierwsze via ferraty zbudowano w Dolomitach podczas pierwszej wojny światowej, w celu ułatwienia przemieszczania się żołnierzy.
My w ramach dnia restowego mamy okazję być na jednej z wielu w okolicy feratek, w pobliskiej wiosce Lantosque. Na podbój kanionu tym razem w sposób nietypowy wybieramy się w trójkę i od początku towarzyszy nam szyderczy uśmiech na twarzy. Do końca nie wiemy jak to ma wyglądać - spodziewamy się raczej popierdółki niż konkretnego zmęczenia. Szlak bowiem przewiduje zatoczenie pętli w 3,5 godziny, z czterema możliwymi wyjściami awaryjnymi (gdyby po drodze brakło nam psychy czy sił). Żeby było ciekawiej jest otwarty w godzinach 9.00-19.00 - a poprzedniego dnia mieliśmy akurat ochotę wejść tu koło 20.00 - aż dziw bierze, że jednak nie zdecydowaliśmy się na przeskoczenie bramki.
Wiszące liny, mostki, przejścia, klamry, schody jak sieć pajęcza rozciągnięte nad dwoma kanionami - najpierw mniejsego potoku Le Riou, następnie większej rzeki Vesubie, gdzie Jaco jak sroka w gnat wpatruje się na wór kanioningowy wypluty przez prąd rzeki na brzeg kilka metrów pod nami. Dla mnie to nowość, ekscytacja - chłopcy idą natomiast za mną i zdaje się by urozmaicić sobie tą nudę skaczą, huśtają, wieszają się. Człowiek ma tu wrażenie, że robi nie wiadomo jaką "ekstremę", a oni swoim zachowaniem wszystko niweczą.
Na feracie nie ma nikogo, stąd też możemy iść swoim tempem, nie czujemy, że jesteśmy w komercyjnym miejscu (wejście kosztuje tu bowiem 5,50 euro, a bez własnego sprzętu nawet 16!). Wrażenia na pewną są niezapomniane jak na pierwszy raz obcowania z czymś takim i na pewno dają przedsmak i są doskonałym preludium do dalszych działań w Dolomitach :)
via ferraty w Dolomitach to marzenie mojego chłopa, ale ja z moim lękiem wysokości raczej chłodzę jego zapał :) chociaż może w końcu się przełamię, w końcu Orlą Perć ogarniam;)
OdpowiedzUsuń