25 czerwca 2013

o języku francuskim, kawie i kompletnym braku zrozumienia

Jesteśmy w kraju, w którym bez znajomości języka francuskiego właściwie ciężko się dogadac. Francuzi są przekonani o wiecznej i nieustępującej chwale oraz potędze swojego kraju, stąd też naturalnym dla nich jest, że cała Europa powinna zamiast angielskiego uczyc się francuskiego. To też wiele tłumaczy, bo częśc Francuzów łyknąwszy choc trochę angielskiego albo innego obcego języka niechętnie się w nim porozumiewa.

Problemy komunikacyjne przynoszą sporo śmiechu, rozbawienia ale niekiedy i frustracji - zwłaszcza jak na szybko potrzebujemy jakiejś informacji i choc mimo gestykulacji, mimiki, onomatopei - nikt nic nie rozumie.

Mistrzostwem totalnego niedogadania się było zamówienie kawy, a właściwie dwóch kaw - bardzo popularnych w Hiszpanii (stąd też myślałam, że rzut od granicy tutaj też będą ją znac) cafe con leche y hielo - czyli espresso z mlekiem i kostkami lodu. Zamówienie składaliśmy dwa razy, dwie różne panie zrobiły oczy jak pięciozłotówki. Coś tam pogderały, poszły....czekaliśmy i czekaliśmy i... colka dotarła bez problemu, moja kawa w połowie na spodeczku, w połowie na filiżance (Pani musiała się zestresowac zamówieniem) oraz kawa Jacka - w skrócie rozłożona na części pierwsze - espresso, mleko w dzbanuszku nie mieszczące się do filiżanki z kawą (?!), woda oraz lód w kolejnej szklance. No tak... można i tak. Jacek miał trochę kłopotów z konsumpcją ale w końcu dzielnie sobie poradził :)


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz