Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Czechy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Czechy. Pokaż wszystkie posty

9 sierpnia 2023

Żelazny Szlak Rowerowy z dziećmi

Powiem krótko tak – jakby większość nasypów kolejowych po rozebranych torach tak wyglądała Polska byłaby rowerowym Eldorado! 

O odcięciu komunikacyjnym od świata wiosek i miejscowości, a także zaoraniu połączeń kolejowych można poczytać w świetnej książce Olgi Gitkiewicz "Nie zdążę". Daje ona skalę ile połączeń kolejowych po 1989 roku zostało ot tak zlikwidowanych. Gdyby więcej osób wpadło na to, by po starej linii kolejowej poprowadzić ścieżkę rowerową w świetny i praktycznie bezkolizyjny sposób moglibyśmy się przemieszczać na sporych dystansach. Ten właśnie pomysł jest wykorzystany w przypadku Żelaznego Szlaku Rowerowego. 

To 54 km pętla biegnąca na terenie Polski oraz Czech. Ten transgraniczny projekt przyjęty został z wielkim uznaniem, a relacje i ochy oraz achy spowodowały, że i my wpakowaliśmy całą rodzinkę do auta i ruszyliśmy do Godowa koło Jastrzębia-Zdroju. O samym szlaku rozpisywać się nie będę, bo sporo jest publikacji, a także tracków do ściągnięcia choćby tu czy tu. To co opiszę to nasze wrażenia i polecajki, które mogą okazać się przydatne podróżując z dzieciakami. Bo bez nich – wiadomka – się wsiada i jedzie. I tyle. A z młodzieżą jakże świat nabiera barw ;)

Nasi sześciolatkowie zaprawieni są w wycieczkach rowerowych, 7-miesięczna małolata też nie protestuje na wycieczki w przyczepce – mimo to postanowiliśmy skrócić pętlę pomijając północno-zachodni pipant czyli pętlę Łaziska oraz skracając drogę przez Czechy wariantem przez Marklowice Górne i Dolne (generalnie jak puszczało z aplikacją mapy.cz w garści). Wyszło nam łącznie 33 km i takie oto nasze przemyślenia:

- swoją trasę zaczęliśmy przy Urzędzie Gminy w Godowie, czyli tam gdzie polecają wszelkie publikacje. Dobrze stanąć przy wiacie, bowiem później można zrobić sobie wygodny piknik nie biegając "kilometrów" do auta. Wiata jest całkiem spora, rzekłabym ogromna i pomieści spooooro ludzi. Stąd też można wyruszyć na szlak. My startując nie wpadliśmy od razu na ścieżkę, tylko jechaliśmy wzdłuż głównej drogi przy okazji robiąc zakupy.

- po kilku kilometrach wbiliśmy się już w elegancką trasę biegnącą nasypem kolejowym. Tu trzeba przyznać, że rozmach z jakim zrobiony jest ten 15-kilometrowy odcinek wprawia w podziw. Jedzie się jak po maśle, dodatkowo zorganizowano piękne przystanki – dawne stacje kolejowe zaopatrzone w wygodną infrastrukturę do wypoczynku. Po drodze urokliwe mosty i las, las, las... Z resztą zdjęcia mówią same za siebie. W drodze powrotnej jest już nieco gorzej... trasa została wyznaczona pomniejszymi drogami w ruchu miejskim. I nie byłoby z tym problemu gdyby nie fakt, że pierwsza część trasy totalnie nas rozpieściła.

- no właśnie... i gdybym miała wybierać to nie wiem czy ostatecznie nie wolałabym pokonać tego szlaku w tę i z powrotem tylko po starotorze (cały czas naturalnie odnoszę się do wycieczki z dziećmi). W publikacjach powtarza się stwierdzenie, że jest to prawdopodobnie najlepiej przygotowana trasa rowerowa w województwie Śląskim – podpisuję się pod tym ale tylko na wycinku o którym wspominam.

Czy warto wybrać się na wycieczkę po Żelaznym Szlaku Rowerowym? Oczywiście! Choćby i po to, by wyrobić sobie o nim swoje własne zdanie!











24 lipca 2016

Rychlebskie ścieżki - eldorado mtb

Hica jakich mało, termometr w cieniu pokazuje ponad 30 stopni, a słońce aż pali. W takich oto okolicznościach przygody zafundowaliśmy sobie wycieczkę w Czeskie Rychleby. Miejsce to ciągnęło mnie już od lat. Jest to bowiem mekka wszystkich kochających mtb - trasy zjazdowe z różną gradacją trudności, wyprofilowane zakręty, mostki, kładki, hopy - istny plac zabaw dla amatorów i pro riderów! A do tego klimat małej, rajderskiej, klimatycznej wioski, gdzie po całodniowej aktywności wszyscy spotykają się przy czeskim piwie na tutejszym campie.

Jako jedyna z grupy jestem tu pierwszy raz. Cała reszta zaprawiona już w bojach rzuca nazwami poszczególnych zjazdów dywagując czy Velryba, czy raczej Tajemny będzie lepszym celem. Słucham ich i rozumiem tyle samo, jakbym ich nie słuchała. Z racji zrównania poziomu w piątek wybieramy się wszyscy na najłatwiejszą traskę superflow. Najłatwiejszą.... najłatwiejsza jest jazda na wprost po asfalcie, a tutaj nie dość że podjazd już mnie umęczył, to poprowadzony był przez potok i kładki. Po około godzince podjazdu dotarliśmy do "bramki startowej" na superflow. Wyznaczony sigletrack charakteryzuje się tym, że jedziemy za sobą gęsiego w sporych odległościach by móc kontrolować drogę i w razie czego zahamować. W przypadku gdy doganiali nas jacyś wymiatacze pokornie schodziliśmy im z drogi, w obawie o przegarbowanie skóry na plecach ich oponami. Radocha jest nieziemska! Mimo tego, że mam hardtaila czuję, jak ten rower płynie, a zakręty, które wydają się z dala ciężkie i techniczne, dzięki odpowiedniemu wyprofilowaniu trasy połykam na raz.

Superflow składa się z kilku odcinków, totalnie od siebie różnych - są piękne lasy bukowe z szerokimi zakosami i łukami, młodnik z bardziej technicznymi i ciasnymi zjazdami, trawers nad korytem rzeczki, kładki i mostki, hopki z kamieni i czujne przejazdy między głazami. Wiem, że to co teraz piszę dla zaawansowanych jest raczej trasą rozgrzewkową i większych trudności tu nie uświadczą, aczkolwiek dla mnie jest to poziom zupełnie zadowalający! Zadowalający na tyle, że następnego dnia gdy faceci idą na trudniejszą traskę ja z Olcią ruszamy jeszcze raz na babski przejazd superflow.

W Czarnej Wodzie, wiosce będącej miejscem wypadowym na Rychlebskie Ścieżki spotykamy znów ekipę z Dąbrowy, w tym przypadku w składzie Czaki i Basta ze swoimi żonami i znajomym. Znów czas upływa w miłej atmosferze, a piwo smakuje jakby lepiej :)


oznakowanie drogi dojazdowej - nie sposób się pogubić!

Łolcia na zjeździe

Wojtas na winklu


mapa stąd

19 maja 2016

Broumowskie Ściany - Broumovskie Steny

Góry Stołowe od kiedy tylko po raz pierwszy je ujrzałam wydawały mi się bajkowe, odrealnione, nieziemskie! Wiele razy w nie wracałam, a dwa lata temu okazało się, że dzięki, że świat jest tak mały Pasterka stała się dla mnie nazwijmy to drugim domem. Często tam jesteśmy, uwielbiamy tam wracać, uwielbiamy gdy Szczelinka wypełnia się przyjaciółmi, śmiechami, opowieściami i grą na gitarze. To absolutnie wyjątkowe miejsce, z resztą nie raz już o tym pisałam. 

Góry stołowe odkrywaliśmy o każdej porze roku. Opisywałam Szczeliniec Wielki, (o)Błędne Skały, Skalne Czeskie Miasta. A dziś chcę Was zapoznać z Broumovskimi Stenami, które właściwie położone są o rzut beretem od Pasterki. Pętla wokół jest idealną wycieczką rowerową z niezapomnianymi widokami! 

Broumowskie Ściany rozpościerają się tuż za granicą z naszymi południowymi sąsiadami.. Wystarczy około pół godziny spaceru by ze schroniska w Pasterce niebieskim szlakiem dostać się do granicy w stronę Machowskiego Krzyża, gdzie Broumowskie Ściany stoją przed nami już otworem. My jednak będąc z rowerami nie kierujemy się między skały tylko postanawiamy za poradą ekipy z Pasterki objechać je na rowerach wokół. Trasa liczy 32 km i głównie prowadzi wyznaczonymi trasami rowerowymi. Track znajdziecie tu i tu :)











 

oraz to, po co właściwie tu przyjechaliśmy, czyli produkt finalny...






17 stycznia 2016

Czeskie Skalne Miasto - Skały Adrszpaskie w zimowej scenerii

To aż nieprawdopodobne, by przez długie lata wiedza o Skalnych Miastach, leżących w okolicach Teplic nad Metują oraz Adrspachu, była stosunkowo niewielka. Głównie służyły jako schronienie (przed wojną), czy pustelnia, miejsce ucieczki, wytchnienia. Stosunkowo późno odkryto je dla ruchu turystycznego. Dziś Skały Adrszpaskie wraz z Teplickimi oraz wieloma okolicznymi formacjami tworzą tzw. Czeskie Skalne Miasta. Całość natomiast wchodzi w skład Narodowego Rezerwatu Przyrody i stanowi najcenniejszy obszar kompleksu CHKO - Obszaru Chronionego Krajobrazu Broumowszczyzny. Niezwykle popularne, gdzie mnóstwo jest szlaków dla turystów o różnym stopniu zaawansowania.

Spokojnie mogą wybrać się tu rodzice z małymi dziećmi, osoby starsze - można zrobić przyjemną rundę pomiędzy skałami właściwie nie pokonując żadnych przeszkód w postaci schodów. Oczywiście też na własne życzenie można sobie drogę mocno pokomplikować.

Turystyczna pętla po Skalnym Mieście ma 3,5 km i jest oznaczona kolorem zielonym. Na jego przejście polecali nam zarezerwować trzy godziny, jednakże zanim się pozbieraliśmy i dojechaliśmy tu z Pasterki w kilka aut zrobiło się już stosunkowo późno i całą pętlę na luzie zrobiliśmy w półtorej godziny.

Za wstęp do parku obowiązuje opłata. Należy ją uiścić w ichniejszej walucie. Czesi jednak skrupulatnie wszystko przemyśleli i dla takich jak my, tuż przy wejściu znajduje się kantor. Przelicznika nikt nie starał się nawet skalkulować.

A skały... robią wrażenie. I to ogromne. Mimo tego, że jestem tu już trzeci raz nieodmiennie fascynują mnie - kształty, przepaście, ich wysokość. mam wrażenie, że natura sobie igrała sobie ze skałą, dowolnie i frywolnie ją rzeźbiąc. Na pewno warto zobaczyć ten skrawek świata. A wizytę tutaj można połączyć z równie pięknymi polskimi skałami - Błędnymi Skałami oraz Szczelińcem.

Rynek Słonia


Większa część ekipy w zdjęciu inspirowanym - klasą IVa



Skała Kochankowie - dlaczego tłumaczyć nie trzeba.

Ogrom i niedostępność skał - na które jednak poprowadzone są drogi wspinaczkowe

Brama Gotycka - polecił ją wybudować wraz z całą siecią chodników turystycznych, mostków, kładek i schodów Ludvik Nadherny. Tutaj niegdyś znajdowało się pierwsze wejście w skały. Tędy wkraczamy w najpiękniejszy rejon pętli - wąskie przesmyki, wysokie ściany i labirynty skalne.


Diabelski Most, którego sklepienie liczy 21 metrów!

I jak to załoić?!


2 czerwca 2013

Czeskie Skalne Miasta - Teplickie Skały, Adrszpraskie Skalne Miasto

W poszukiwaniu słońca docieramy do Czeskich Skalnych Miast. W planie mamy przeprawę przez Teplickie Skały do Adrspachu. Jako, że trudno nam było przewidzieć kiedy tu nadciągniemy jedziemy zupełnie w ciemno na miejsu poszukując noclegu. Nam niestety nie udało się już załapać, natomiast polecam gorąco nocleg w Teplicach nad Metuji, tuż za bramkami do parku u Bohumila, który doskonale mówi po polsku. 


W związku z powyższym szukamy dalej i lądujemy z kilometr dalej na campingu Bucnice, który oferuje noclegi bądź pod namiotem bądź w małych drewnianych chatkach w bardzo rozsądnej cenie. Tutaj też zostawiamy auto, bowiem Czesi jak i nasi górale na wszystkim sobie dorabiają - kasując słono za parking przy wejściu do Parku.


Trasa prowadząca przez Teplickie skały jest niesamowicie malownicza. Jest tu zdecydowanie mniej turystów niż w pobliskim Adrszpachu. Gorąco polecam około 2 godzinną pętlę niebieskim szlakiem przebiegający przez Kanion Sybir. My niestety ze względu na młode sokoły gniazdujące w jedej z odnóg szlaku nie robimy pełnej pętli. Nie mniej jednak przedzieramy się przez Kanion Sybir, gdzie wieje chłodem od kilkudziesięcio metrowych skał i potoku płynącego pod kładką.


Tuż za wejściem uwagę zwraca system schodów i drabinek prowadzący na taras widokowy. Nie jest to jednak punkt obowiązkowy programu, bowiem z rozciągający się z góry widok z szumnie nazwanego tarasu widokowego jest raczej słaby z tym, co można zobaczyć na zielonym szlaku obchodzącym kanion od drugiej strony. 


Zielonym szlakiem, który wije się zaczarownym lasem, wśród omszonych kamieni oraz mini kanionów, a także tarasów widokowych na dzikich skałach zapomnianych przez turystów docieramy do żółtego szlaku, który jest łącznikiem pomiędzy dwoma skalnymi miastami. Na dzień dobry wita nas tabliczka wstępu na własną odpowiedzialność - a to za sprawą podmokłych terenów, rzadko spotykanych gatunków roślin, a przez to drewnianych kładek z powyrywaną co piątą klepką, gdzie przy chwili nieuwagi można stracić zęby.



Pozostawiającym wiele do życzenia, ale jakże przyjemnym szlakiem docieramy do Adrszpraskiego miasta skalnego (przez pół drogi staram się rozkminić jak tą nazwę wymawiają obcokrajowcy). Pierwsze szlaki turystyczne powstały tu już na początku XIX wieku.
Najstarszą częścią skał są "Stare partie", gdzie droga jest wygodna bowiem idzie się  wzdłuż potoku, po mało wymagającym, spacerowym wręcz terenie. Droga prowadzi skalnym wąwozem przez chłodny Słoniowy Rynek do Małego Wodospadu. Stąd prowadzą odejścia od tego szlaku do Wielkiego Wodospadu i Jeziorka oraz w tzw. "Nowe partie" (z wieloma schodami, ciasnymi przejściami, tunelami skalnymi oraz punktami widokowymi, które to obieramy sobie za nasz cel. 


Wycieczkę kończymy w Adrszprachu, gdzie zupełnie przemoczeni - a na fakt ten zwróciliśmy uwagę dopiero za bramkami parku - wbijamy się na stopa do autokaru z polską wycieczką, która oprócz podrzucenia do Teplic częstuje nas koniakiem i gorącą herbatą. I tutaj nachodzi nas myśl, że karma wraca do człowieka, bowiem jadąc w Góry Stołowe po drodze zabraliśmy dwie dziewczyny łapiące stopa z Opola do Pragi :)