14 maja 2024

Szwajcaria Saksońska na weekend getaway

Szwajcaria Saksońska jest krainą absolutnie zachwycającą swoim krajobrazem, nietuzinkowymi formami skalnymi, pięknymi lasami i malowniczym przełomem Łaby. Pomysł na spędzenie długiego weekendu majowego właśnie w tej okolicy podjęliśmy trochę na spontanie. Spośród wielu opcji padło właśnie na Saską Szwajcarię – głównie z tego powodu, że byliśmy już w Niemczech na maratonie Wojtka w Hamburgu. Dwa – Saska Szwajcaria położona jest na południe od Drezna. Dojazd z Polski to właściwie rzut beretem i ze Śląska google maps autostradą A4 pokazuje raptem 4,5 godziny.


Bastei Brucke 


Ostatni (a zarazem pierwszy) raz byłam tu jakieś 20 lat temu. Pamiętam, że góry te na mnie zrobiły ogromne wrażenie wtedy! A że były to czasy przed blogowe, internetowe miałam chociaż nadzieję, że ostanie się w papierowym pamiętniku jakaś notatka z podróży. Udało się odnaleźć wpis, ale o zgrozo skończył się on nim podróż na dobre się zaczęła. I tym sposobem wiedziałam, że tam byłam ale gdzie i co robiliśmy… poza Bastei Brucke totalna amnezja! Można więc powiedzieć, że przygotowując się do tej podróży zaczynałam badanie terenu od nowa.

Kwaterę postanowiliśmy wynająć w Bad Schandau, z polecenia przyjaciółki, która również rodzinnie spędzała tam wakacje. Lokalizacja okazała się absolutnym sztosem, a apartament wyposażony do tego stopnia, że w zamrażarce można było znaleźć zimne kompresy! Z jednej strony przyklejony do skalnej ściany, z drugiej strony licujący z parkiem zdrojowym (Kurpark). Z balkonu mogliśmy podziwiać charakterystyczny żółty tramwaj, który jest lokalną atrakcją. Mknie on od Parku Zdrojowego do wodospadu Lichtenhainer dnem doliny Kirnitzschtal. Na początku mieliśmy nawet plan się nim karnąć, ale dzieci ostatecznie nie ciągnęły do tego a Wojtek wyczytał opinię, na której oparł swój osąd: siedzenia twarde, tramwaj zatłoczony, wodospad w remoncie, bilet kosztuje kupę siana. I daliśmy sobie z tym spokój, tym bardziej że atrakcji było tyle, że doba równie dobrze mogłaby trwać 48 godzin!


Idagrotte

Ten podwójny gaz zawdzięczamy głównie Dorotce, która jako ultra aktywna osoba postanowiła swój długi weekend również spędzić w tych okolicach. A że Dorotka budzi się przed świtem (nadałam jej tytuł: trenerka wczesnego wstawania) robiłyśmy sobie szybkie wypady po okolicy o tej właśnie porze dnia. Kiedy wracałam dzieci dopiero otwierały oczy. I to było cudowne rozwiązanie, które pozwoliło na zobaczenie jeszcze więcej, przedeptanie dodatkowych szlaków, zgromadzenie materiału zdjęciowego, który wykorzystam zapewne w mojej pracy. Pokrótce – to był urlop, po którym należałoby wypocząć.


Schrammsteine


Ale nim przejdę do zdeptanych przez nas tras krótkie info o Szwajcarii Saksońskiej. Dla turystyki ten rejon został odkryty na początku XIX wieku. Nazwę tej krainie nadał szwajcarski malarz Adrian Zingg w 1800 roku, na którego obrazach wielokrotnie pojawiały się tutejsze skały i głazy. Obecnie znajduje się tu Park Narodowy powołany w 1990 roku, a zupełnie świeżą sprawą jest wpisanie na listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego UNESCO wspinania w piaskowcach saksońskich. A co jest takiego niezwykłego we wspinaczce tu? Przede wszystkim to stąd wywodzi się wspinaczka klasyczna, jaką wszyscy znamy, czyli wspinanie się dzięki sile mięśni nóg i rąk, wykorzystując sprzęt tylko do asekuracji. W rejonach piaskowcowych wspinaczka obwarowana jest wieloma obostrzeniami: nie można wspinać się po deszczu, nie można używać magnezji, nie można stosować twardej asekuracji w postaci kości, friendów, bić haków. Generalnie wspinanie tutaj mimo postępu sprzętowego nie wiele odbiega ideą od wspinaczki pierwszych pionierów. Mnie najbardziej na wyobraźnie oddziaływują pierwsze zdjęcia wspinaczy z tego rejonu. Piramida (człowiek na człowieku) z ludzi, by osadzić punkt asekuracyjny… nie mam na tyle psychy, by spróbować wspinania w piachach, natomiast Ci, którzy mają z nią do wspinania jak jeden mąż powtarzają, że to piękne doświadczenie!


Taras widokowy nad Łabą


I ja się wcale nie dziwię, bo mnogość formacji skalnych tutaj, piękne widoki, długie drogi robią swoje! Ba! Sam trekking jest niepowtarzalny! Także zabieramy Was na kilka spacerów. 


Zobaczymy: 
  • punkt widokowy rodem z insta – Carolafelsen
  • Schrammsteine – urywający odwłok spacer z dziećmi
  • Bastei Brucke z dala od turystów tuż po wschodzie słońca
  • nieoczywisty Rauenstein
  • via ferratę Rubezahlstiege, z której wychodzi się jak z podziemi
  • … i kilka pomniejszych propozycji

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz