Giuseppe Olivieri na Punta Anna to jedna z piękniejszych i najgoręcej polecanych ferrat w całych Dolomitach. Spore nagromadzenie odcinków wspinaczkowych sprawia, że szybko zdobywamy wysokośc, a pejzaże zmieniają się jak w kalejdoskopie. Filarki na eksponowanej płetwie tuż nad ogromną przepaścią, wąskie ścieżki graniowe oraz ekspozycja równa wielkościanowym wspinaczkom.
Na ferratę wybraliśmy się z parkingu przy schronisku Dibona. Można również uderzyc od strony Pomedes skracając sobie drogę dojścia wjazdem kolejką krzesełkową z Cortiny. Punta Anna to turnia w południowej grani Tofana di Mezzo. Ferrata spada jej kantem niemalże pionowo ku Pomedes. Czeka nas na niej blisko 500 metrów przewyższenia, co daje dobre 2 godziny wspinaczki.
Niektóre odcinki wspinaczkowe szacowane na IV, V w skali wspinaczkowej, nie robiące generalnie problemów na codzień tutaj przyjmują inny wymiar – gdy wiatr podwiewa wszystko ku górze, w dole jak mrówki widac ludzi, a schron Pomedes znika w oczach. Ubezpieczenie jest bardzo dobre, kotwy osadzane są w ścianie średnio co metr, dwa, co daje psychiczne bezpieczeństwo – przynajmniej lot nie będzie długi. Z ferraty schodzimy pod schron Valles ogromnym piarżyskiem , które wywołuje w nas odczucia chodzenia w stanie nieważkości.
Ferratę opijamy pyszną włoską kawą w Dibonie słuchając przygód Pagonga o sieście w Cortinie oraz poszukiwaniu kartusza z gazem i jeziora, które wygooglowaliśmy jeszcze w domu, a którego do końca wyjazdu nie udało się odnaleźc...
Ależ Ty robisz rewelacyjne zdjęcia. No i miejsca... Aż się w głowie kręci.
OdpowiedzUsuńAle widoki :-)
OdpowiedzUsuń