Hica jakich mało, termometr w cieniu pokazuje ponad 30 stopni, a słońce aż pali. W takich oto okolicznościach przygody zafundowaliśmy sobie wycieczkę w Czeskie Rychleby. Miejsce to ciągnęło mnie już od lat. Jest to bowiem mekka wszystkich kochających mtb - trasy zjazdowe z różną gradacją trudności, wyprofilowane zakręty, mostki, kładki, hopy - istny plac zabaw dla amatorów i pro riderów! A do tego klimat małej, rajderskiej, klimatycznej wioski, gdzie po całodniowej aktywności wszyscy spotykają się przy czeskim piwie na tutejszym campie.
Jako jedyna z grupy jestem tu pierwszy raz. Cała reszta zaprawiona już w bojach rzuca nazwami poszczególnych zjazdów dywagując czy Velryba, czy raczej Tajemny będzie lepszym celem. Słucham ich i rozumiem tyle samo, jakbym ich nie słuchała. Z racji zrównania poziomu w piątek wybieramy się wszyscy na najłatwiejszą traskę superflow. Najłatwiejszą.... najłatwiejsza jest jazda na wprost po asfalcie, a tutaj nie dość że podjazd już mnie umęczył, to poprowadzony był przez potok i kładki. Po około godzince podjazdu dotarliśmy do "bramki startowej" na superflow. Wyznaczony sigletrack charakteryzuje się tym, że jedziemy za sobą gęsiego w sporych odległościach by móc kontrolować drogę i w razie czego zahamować. W przypadku gdy doganiali nas jacyś wymiatacze pokornie schodziliśmy im z drogi, w obawie o przegarbowanie skóry na plecach ich oponami. Radocha jest nieziemska! Mimo tego, że mam hardtaila czuję, jak ten rower płynie, a zakręty, które wydają się z dala ciężkie i techniczne, dzięki odpowiedniemu wyprofilowaniu trasy połykam na raz.
Superflow składa się z kilku odcinków, totalnie od siebie różnych - są piękne lasy bukowe z szerokimi zakosami i łukami, młodnik z bardziej technicznymi i ciasnymi zjazdami, trawers nad korytem rzeczki, kładki i mostki, hopki z kamieni i czujne przejazdy między głazami. Wiem, że to co teraz piszę dla zaawansowanych jest raczej trasą rozgrzewkową i większych trudności tu nie uświadczą, aczkolwiek dla mnie jest to poziom zupełnie zadowalający! Zadowalający na tyle, że następnego dnia gdy faceci idą na trudniejszą traskę ja z Olcią ruszamy jeszcze raz na babski przejazd superflow.
W Czarnej Wodzie, wiosce będącej miejscem wypadowym na Rychlebskie Ścieżki spotykamy znów ekipę z Dąbrowy, w tym przypadku w składzie Czaki i Basta ze swoimi żonami i znajomym. Znów czas upływa w miłej atmosferze, a piwo smakuje jakby lepiej :)
oznakowanie drogi dojazdowej - nie sposób się pogubić! |
Łolcia na zjeździe |
Wojtas na winklu |
mapa stąd |
Mam w planach Rychleby w tym roku. Jeżeli interesują Cię podobne czeskie miejsca pod mtb to polecam Trutnov Trails.
OdpowiedzUsuńO super! Nie słyszałam o tych szlakach więc przy okazji bardzo chętnie je odwiedzę!
UsuńZdziwiony jestem. Piszesz, że superflow jest najłatwiejsza. To czerwona trasa, nawet na mapce jest na niej trupia czacha i dwa wykrzykniki. Wszystko chyba zależy od tego jak się ją pokonuje. Owszem inne są bardzo kamieniste i pewnie przez to bardziej techniczne. Na tej natomiast, szczególnie w górnej części można pojechać szybko, a nawet bardzo szybko. Wtedy łatwo nie jest. Najłatwiejsze są po drugiej stronie miejscowości.
OdpowiedzUsuńW sensie chodziło mi o te, które są najbliżej dostępne z Cernej Hory. Na pozostałych nie byłam, ale bardziej doświadczeni mówili, że już są wymagające i bardziej techniczne. I by tak na prawdę czerpać z tego przyjemność, a nie tylko się męczyć warto by było mieć już na nie fulla, a nie tak jak my mieliśmy hardtaile.
Usuńjestem celebrytę, zostałem wspomniany na blogu Polly!:)
OdpowiedzUsuńhahaha :) ... ano jesteś ;)
Usuń