9 maja 2010

cudze chwalicie, swego nie znacie - sami nie wiecie co posiadacie


                               

Od kiedy pamiętam Katowice zawsze kojarzyły mi się z mocno zurbanizowanym, brzydkim, postindustrialnym, szarym miastem. Na dodatek miasto wojewódzkie, zapchane, zatłoczone tętniące dymem z kominów, wydziewami z rur wydechowych, etc. No ale prawda jest też taka, że rzadko na prawdę tam bywałam a jeśli już mi się to zdarzyło przemykałam trasą spod empiku, przez dworzec, koło więzienia na AWF na ścianę. A było to jeszcze za czasów liceum. Także conieco miało się prawo zmienić, o czym postanowił mnie przekonać Elvis (w końcu to jego miasto akademickie). O tym jak zrekonstruowano centrum opowiadałam juz w innym poście. Tutaj chciałam rozwieść się na temat dzielnicy, która zrobiła na mnie na prawdę ogromne wrażenie, mianowicie o Nikiszowcu.

Trochę suchych faktów - początek Nikiszowca ściśle związane są z kopalnią "Giesche", która w latach 1903-1904 rozpoczęła budowę dwóch nowych szybów "Carmer" (obecnie "Pułaski") i "Nickisch" (obecnie "Poniatowski") w celu eksploatacji nowych pokładów węgla. Jako, że do rozpoczęcia wydobycia potrzeba było jednak znacznej siły roboczej, a eksploatację węgla zaczęto właściwie na dziewiczych terenach leśnych, należało wybudować w miarę szybko osiedle dla robotników. Czyli generalnie to co się działo na terenie całego Śląska na początku ubiegłego stulecia - miasta zaczęły powstawać jak grzyby po deszczu gdy okazało się, że w naszych ziemiach spoczywa nieraz głębiej, nieraz zaraz przy wierzchu czarne złoto.

Zabytkowa zabudowa mieszkaniowa osiedla w Nikiszowcu powstała według projektu Georga i Emila Zillmannów. Budowa trwała kilka lat. Pierwszy blok mieszkalny oddano do użytku w 1911 roku, a ostatni, IX blok, wybudowano w 1919 roku. Osiedle widziane z lotu ptaka przypomina kształtem widownię amfiteatralną ze sceną w samym centrum, którym jest plac Wyzwolenia. W skład całego kompleksu wchodzi 9 połączonych ze sobą ceglanych budynków oraz neobarokowy kościół św. Anny. Od 2008 roku czynione są również starania, aby Nikiszowiec uznano za pomnik historii. Jest to prawdopodobnie najlepiej zachowane osiedla robotnicze z tamtych czasów w całej Europie. Na dodatek czuć tam nadal swoisty klimat - brak kiczowatych neonów przy sklepach, świecących 24h żabek, etc. Nadal jest piekarnia w której można kupić 5000 różnych rodzajów chleba a wszystko jest brudne w mące, kiosk to nic więcej jak tylko dziura w murze, pełno małych sklepików ze starymi szyldami a na to wszystko przygrywa duet harmonia i skrzypce w wydaniu starszych panów. Klimat nieziemski, istna podróż w czasie.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz