9 maja 2010

rowerem po Sokołach


Elvis na żółtym szlaku

Sokoły, tymrazem nietypowo, na rowerach a nie z plecakiem wypchanym po sam komin szpejem i heja w skały! Teren niczego sobie, właściwie trochę się przeliczyliśmy, bo choć góry sie są wysokie to są jednak całkiem strome i albo mamy do czynienia z zabójczymi podjazdami i to nie tylko ze względu na nachylenie stoku ale też na kamienie, głazy i wystające korzenie a z drugiej strony naturalna koleją rzeczy było by mieć zjazdy.... jednak nie tutaj! Wyruszamy tuż po deszczu, wilgotność powietrza zdaje się mieć 100 procent, leją się z nas 7 poty na podjeździe. Jak to zawsze ciśniemy pod górę, bo tam juz za przełamaniem powinno być z góry, bądź przynajmniej po równym...wyjeżdzamy za załamanie - a gdzie tam! Sokoły są tak zwodliwe! Przemierzamy niekończący się 2h podjazd i jesteśmy bardziej wycieńczeni niz po tych 80 km na jurze w terenie!

          
                    Wymagające podjazdy i techniczne zjazdy

Po dwóch godzinach tułaczki z przygodami (a jak!) po terenach z zakazem wstępu (szkoda, ze tabliczki postawione były tylko z jednej strony szlaku), błotem do połowy koła postanawiamy się wycofać i wracać do Kudłaczowa. Dziś jeszcze czeka nas powrót do DeGie ze wszystkimi kończącymi ten długi weekend majowy. I tutaj proszę państwa, w drodze powrotnej nagle znalazł się zjazd! Długi, średnio trudny, błotnisty i grząski ale piękny! Do miejsca z którego wyruszyliśmy dojezdzamy w pół godziny - aż jesteśmy zdziwieni, że tak szybko. W sumie bylismy kawał drogi od domu. Gdybyśmy wiedzieli, ze tak szybko nam pójdzie to byśmy zatoczyli troszkę większą pętlę. Po jeździe wyglądamy w 4 cudnie (ja, Elvis i dwa rowery) co jedno bardziej brudne, oblepione kurzem, błotem a nawet igłami z drzew. Zabawa na sto dwa! Szkoda, że to ostatni wyjazd górski w Polsce w tym roku. Zapowiada się, że następnym razem w górach w PL będę ale ze snowboardem w grudniu! Jedno jest pewne - rowery górskie i ten sposób rekreacji podbił zdecydowanie moje serce i gusta! Zwłaszcza w górach jakie mamy w Polsce, pięknych, stosunkowo niskich i łagodnych, z dobrze oznaczonymi szlakami, etc. Polecam ten sport wszystkim miłośnikom dwukółków :)

Prawie rudzielec z prawie piegami :)

Apropos jeszcze miłości do rowerów pragnę wkleić ciekawy link - oscylujemy wokół rzeczonej w poprzednim poście Agi i Gabora ich stronka z miłości do... :) Pozdrawiam!

 Ach, jeszcze trochę statystyk by Elvis! :)

dystans całkowity: 17,78 km
maksymalna prędkość: 51 km/h
czas jazdy: 1.38.46
średnia prędkość: 10,87 km/h

Elvis: "łączny dystans z 2 dni: 39,99 km :D - gdybym sprawdził to w poniedziałek, przejechałbym ten jeden dodatkowy metr :P"

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz