18 lipca 2014

Stary, młodzi i morze

Gdy w ręce wpadła mi ta książka już wiedziałam, że w bliskim czasie poznam jej bohaterów. I choć żeglarstwo nie jest moim konikiem, to muszę przyznać, że już od pierwszych zdań książka ta absolutnie mnie oczarowała…



Stary to jacht, na którym w podróż wyrusza zakręcona ekipa młodych ludzi spełniających swoje najskrytsze podróżnicze marzenia. Młodzi to właśnie oni, żyjący pasją żeglarstwa i podróżowania – a morze to mile morskie, które dzielą ich od domu, wygodnego, bezpiecznego życia oraz najbliższych.

Stary, młodzi i morze to książka, którą czyta się jednym tchem – napisana w doskonałym reporterskim stylu bez patetyzmu często towarzyszącemu tego typu książkom, bez zbędnych ochów i achów – napisana w taki sposób, że wręcz mogłoby się niebezpiecznie wydawać, że każdy z nas jest w stanie wyruszyć w taką podróż, zaraz po zamknięciu okładki. Czy aby?

Pierwszym celem żeglarzy jest pokonanie "ryczących czterdziestek", "wyjących pięćdziesiątek", przepłynięcie wód Hornu i dopłynięcie do Antarktydy. Drużyna marzeń, której średnia wieku po opłynięciu Ameryki Południowej wynosiła zaledwie 22 lata, stanowi jednak dowód, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. "Jeśli Horn jest żeglarskim Everestem, pora sięgnąć po K2". Dlatego zaledwie kilka lat później ci sami ludzie postanawiają zmierzyć się z legendarnym Northwest Passage. "Z trasą, która, nim podbił ją Amundsen, doprowadziła do zguby 64 ekspedycje. Którą nawet dzisiaj, w dobie lodołamaczy, niezawodnych silników, GPS i satelitów, pokonało zaledwie kilkadziesiąt jednostek na świecie. W tym żadna wcześniej pod polską banderą! Żadna tak szybko! I żadna w tak młodym wieku".


Obrazy działają na wyobraźnię, zdjęcia korygują wyobrażenia, a doskonałe opisy sprawiają, że czytając książkę właściwie na własnej skórze mogę poczuć zimno wody podczas nurkowania pod górą lodową, wiatr podczas lotów paralotnią nad Grenlandią, smak pysznych steków, którymi zajadają się po wielu dniach mizernego jedzenia, właściwie jedynego jakie zostało na pokładzie po przeskoczeniu Atlantyku.

Pierwszy raz zdarza mi się coś takiego, że najpierw czytam o kimś w książce, a później wyruszam z nim w podróż. Ciekawe doświadczenie!

Do zobaczenia zatem po rejsie! Bo ileż człowiek może siedzieć w górach?







2 komentarze :

  1. Zapowiada się genialnie. Zapisuję, dziękuję i pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ohhh i było genialnie - mogę powiedzieć po powrocie ;) Pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń