Gdyby dziecko dostało za zadanie
narysowanie góry – prawdopodobnie rysunek ten do złudzenia przypominałby
Mnicha. Jest to bowiem góra tak symetryczna, a przez to tak charakterystyczna i
często wykorzystywana wizerunkowo. Zarys góry jest symbolem umieszczonym na
odznakach przewodników tatrzańskich. Mnich jest jednym z najsłynniejszych
szczytów polskich Tatr. Patrząc nań znad tafli Morskiego Oka sprawia wrażenie
odstrzelonej od głównej grani samotnej skały, która wygląda jakby była wklejona.
Za jego plecami w pewnej odległości znajduje się jego brat bliźniak – Zadni Mnich.
Ten plecak sprawia wrażenie, jakby się uśmiechał :)
Mnich wznosi się 675 m nad taflą
jeziora, a doprowadza nas na jego plecy żółty szlak biegnący w stronę
Szpiglasowej Przełęczy. Szczyt dostępny jest tylko drogą wspinaczkową – nie prowadzi
na niego żadny szlak, nie ma sztucznych ułatwień w postaci drabinek, klamer,
łańcuchów. Słynna północno-wschodnia ściana Mnicha, którą prowadzą jedne z
najtrudniejszych dróg wspinaczkowych w Tatrach, opada prawie pionowo 250 m.
Najłatwiejsza (choć też wspinaczkowa) droga „przez płytę” wiedzie od zachodu od
strony Doliny za Mnichem.
Szlak na Wrota Chałubińskiego na prawo a po lewej gruzowisko Mnicha i w oddali bliźniaczy Zadni Mnich.
Z ciekawostek topograficznych na
uwagę w szczególności zasługują dwie – to właśnie w masywie Mnicha (a
dokładniej w ścianach Ministranta) znajduje się największy w Tatrach okap. Drugą
ciekawostką, szczególnie dla braci speleologicznej jest występująca tu we wschodnich
ścianach na wysokości 1900 m n.p.m. jaskinia - Studnia w Mnichu. W
okolicach Morskiego Oka znajdują się jeszcze trzy inne szczyty o podobnej
nazwie: Zadni Mnich, Żabi Mnich i Roztocki Mnich.
Taka to oto dobrze znana panoramka z Morskiego Oka
Okresowe jeziorka na Plecach Mnichowych
Dla mnie Mnich nierozłącznie
kojarzy się z kadrem z filmu Prowokator Krzysztofa Langa. Scena kiedy trójka
ludzi stoi na szczycie a kamera filmuje ich z góry od lat wywołuje ciarki na
moim ciele. Stąd też gdy pierwszy wspin wypadł właśnie na Mnichu spręż był
przeogromny! Prowadzę dwie drogi – Klasyczną oraz Robaczewskiego – jest bosko!
Granit trzyma wybornie – muszę się tylko przełamać i w to uwierzyć. Ekspozycja
nie jest najgorsza – ba to nie wschodnia ściana! :) Pogoda dopisuje więc do
pełni szczęścia właściwie nic już nie brakuje. Przez długość ostatniego wyciągu
zastanawiam się – jaki widok roztoczy się ze szczytu. To takie niesamowite
wrażenie, które chyba każdy z nas uwielbia – jakie widoki odsłonią się przed
nami gdy wejdziemy na szczyt, przekroczymy przełęcz…
Pierwsza poprowadzona droga - Robaczewski
Na szczycie - ogólny zaciesz :)
Sara w zjeździe
Stanowisko do zjazdu
Widok z góry – czarujący! Jak
okiem sięgnąć szczyty, szczyty, szczyty… ściany. Prócz nas nie ma tu nikogo, ba
nawet kiepsko byłoby z miejscem! Wspięcie się na wierzchołek jest jakimś
mistycznym przeżyciem – ciężkim do opisania słowami. Z resztą chyba zdjęcia
mówią same za siebie, a Ci którzy się wspinają chyba rozumieją o co mi chodzi
:)
zawsze ogromnie podziwiam taki linowych górołazów. za sprawność i koncentrację ! piekny blog Pollynko ! dziekuje za górską ucztę na nizinach. pozdro od Jacha też !
Haha :) Dzięki Karuś za te miłe słowa! Ja wierzę, że gdybyście mieszkali choć ciutkę bliżej jury to skałołazilibyśmy wszyscy razem - a i Jachu jakby tylko podrósł to brałby z Was przykład. Z resztą, ba! Od czego jest ciotka Polly! - już ja mu pokażę czym to się je ;) Buźka!
zawsze ogromnie podziwiam taki linowych górołazów. za sprawność i koncentrację !
OdpowiedzUsuńpiekny blog Pollynko ! dziekuje za górską ucztę na nizinach.
pozdro od Jacha też !
Haha :) Dzięki Karuś za te miłe słowa! Ja wierzę, że gdybyście mieszkali choć ciutkę bliżej jury to skałołazilibyśmy wszyscy razem - a i Jachu jakby tylko podrósł to brałby z Was przykład. Z resztą, ba! Od czego jest ciotka Polly! - już ja mu pokażę czym to się je ;) Buźka!
OdpowiedzUsuń