Rok nie pisałam a tu sporo wody upłynęło, trochę jaskiń się nawiedziło, a przede wszystkim otrzymało kartę taternika jaskiniowego zezwalającą na prowadzenie samodzielnie akcji jaskiniowych w Tatrach. Nasz jak dotąd zgrany kurs przy egzaminie zupełnie się podzielił – powodem tego nie było jednoznacznie wyznaczonej daty przez panią kierownik, co pozwoliło sobie niektórym pofolgować i nie podejść do egzaminu do dnia dzisiejszego.
Pierwszy raz o naszym dąbrowskim klubie dowiedziałam się od znajomego, który dosyć prężnie tu działał. To on bardzo gorąco namawiał mnie do tego, by w swojej działalności górskiej zejść do podziemia.
Myślałam, myślałam i wymyśliłam, że z chwilą, kiedy na dobre przyjadę do naszego pięknego miasta jakim jest Dąbrowa Górnicza, w ramach wdrożenia się po długich latach niebytu tutaj pójdę na kurs.
I takoż się stało. Kurs speleo polecam szczególnie osobom z góry zdeterminowanym. Trzeba mieć naprawdę silne nerwy i dużą motywację, by po drodze nie zostać odciągniętym od celu: karty taternika przez silnie działające w klubie kręgi skitourowo-wspinaczkowo-kanioningowe, które przy odpowiedniej sposobności wskazuje plusy sportów wyżej wymienionych.
Kręte, podziemne korytarze ukryte poza zasięgiem ludzkiego wzroku. W większości zarezerwowane dla wybranych, często nieodgadnione i nie do końca zbadane. Tak właśnie wygląda magiczny świat jaskiń czekający na swoich odkrywców.
Ale do meritum. Kurs składa się z części praktycznej i teoretycznej. Teoretyczna w postaci około 10 wykładów przerabianych w siedzibie Speleoklubu bądź na wyjazdach oraz praktyczne, w skład czego wchodzą zajęcia weekendowe w skałach oraz dwa obozy letni i zimowy, gdzie kursanty (zwane pieszczotliwe skursusynami) zaliczają co najmniej 3 akcje zimowe oraz 5 letnich. Ale po woli. By wybrać się do dziur przechodziliśmy przez szkolenie w naszych skałach (Ryczów, Lewe Podzamcze zwane również Birowem oraz Góra Zborów). Było to około 6 weekendów podczas których uczyliśmy się poręczować i deporęczować, zakładać stanowiska zjazdowe, śmigać na przyrządach jaskiniowych, ratować kolegów z opresji ze ściany – czyli dość bolesne i mało przyjemne autoratownictwo w końcu przechodząc do wspinaczki – sportowej, na własnej i wielowyciągowej. Jednym słowem dla każdego coś miłego. I wtedy w końcu można było pojechać do jaskiń tatrzańskich… Ale to zapewne w kolejnym poście…
Program kursu jest zgodny z wymogami Polskiego Związku Alpinizmu, a pomyślne ukończenie gwarantuje zdobycie umiejętność odpowiedniego zaplanowania akcji i realizowania bezpiecznych wejść do jaskiń w okresie letnim i zimowym, wspinaczki i asekuracji, udzielenia pierwszej pomocy w górskich warunkach oraz w sytuacjach tego wymagających. Dużym plusem są również zajęcia lawinowe w trakcie zimowego obozu, które uczą bezpiecznych zasad poruszania się po górach, działania w sytuacjach zejścia lawin, obsługi lawinowego ABC oraz piepsów lawinowych.
Poniżej przedstawiam krótki filmik z obozu zimowego - home made :)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz