22 sierpnia 2016

Arslanbob - kurort na miarę Kirgistanu

Gdy myślisz sobie kurort, tak przynajmniej mam ja, na pierwszą myśl przychodzą mi stragany z tandetnymi pamiątkami, kakofonia muzyki różnej i dźwięków pobocznych, skaczące do rytmu myszki miki albo szczekające pluszowe pieski fikające w powietrzu przewrót w tył. Kurort na miarę morskich miejscowości albo głównej ulicy Zakopanego.

Aż tu przyjeżdżamy do Arslanbob, absolutnego must see w Kirgistanie, osławionego kurortu u podnóży skalistych szczytów, z imponującymi wodospadami oraz lasami orzechowymi i co… I nawet nie ma gdzie zjeść obiadu! Nie to, żebyśmy narzekali. Miasteczko podbija serce swoją autentycznością, przyjaznym klimatem i przesympatycznymi ludźmi. Po pobycie w górach chłoniemy jego atmosferę. 

W lokalnej agencji, coś na wzór informacji turystycznej, bookujemy sobie noclegi u Kirgizów oraz wycieczkę nazajutrz na łoszatach. Rozmawiający doskonale po angielsku właściciel przybytku opowiada nam, co warto zobaczyć na miejscu. Z podziwem patrzę na zbiór fotografii i map, a wśród nich plansza z trasami freeridowymi i ofertą heliskiing – faktycznie – trafiliśmy do narciarskiego eldorado – choć w promieniu setek kilometrów nie ma tu żadnego wyciągu. Zainteresowanie zatem skupione jest głównie na freeridowych freakach i skiturowcach.

Region słynie na skalę kraju jako idealne miejsce na trekking, przejażdżki konne oraz wypoczynek pośród hektarów lasów orzechowych. Najczęściej odwiedzanymi miejscami są dwa malownicze wodospady – nazwane niezbyt finezyjnie – mały i wielki wodospad. Ciągną do niego tłumy zarówno localsów, jak i przyjezdnych. Oba robią spore wrażenie, podobnie jak wiszący nad rwącą rzeką niby – mostek przez który trzeba przejść by się pod niego dostać.

Punktem obowiązkowym na liście jest lokalny jarmark, gdzie chłopcy zastanawiają się jak sprawdzić dojrzałość melona, a ja próbuję coś co przypomina pomidora, jednak po przegryzieniu okazuje się zbójczo ostrą papryczką. Obiad jemy w knajpce z localsami, gdzie na straganie obok do smaku wisi mięso, jęzory, łoje tłuszczu i łby bydlęce, a nad wszystkim latają muchy.





















Brak komentarzy :

Prześlij komentarz