23 sierpnia 2016

Kirgistan, Gruzja, Rosja - Elbrus, Pik Lenina i baranie oko

Tytuł przewrotny jednak tak mniej więcej zapowiada się najbliższy miesiąc. Organizatorem wypoczynku i spiritus movens wszystkich akcji jest nasz Hercmistrz - Piotrek Hercog. Ale po kolei...

Po ostatnich wakacjach - nad Bajkałem, gdzie wybraliśmy się srogą zimą, a nasi bohaterowie pokonali tam Baikal Ice Marathon deklasyfikując pozostałych (Piotrek Hercog - 1 miejsce, Łukasz Zdanowski 2 miejsce), na podstawie dyskusji, burzy mózgów i trwającej 74 godziny podróży koleją transsyberyjską  pomysłu ekstremalnego projektu biegowego Hercunia, ukonstytuowała się grupa supportująca, wśród której znaleźli się ludzie związani ze sportami, górami, aktywnym trybem życia. Są pasjonatami i fachowcami w swoich dziedzinach - wielkie nazwiska jak Łukasz Buszka, Piotr Dymus, Kostaś Kulik, Wojtek Grzesiok. Było dla mnie zaszczytem więc móc dołączyć do nich na prośbę Hercmistrza. Hercog Support Team - od tamtej pory nic już nie jest takie samo :)

O całym projekcie można przeczytać tu.

Obecny wyjazd związany jest ze startami Piotrka w Lenin Race oraz International Elbrus Race. Proszę trzymać kciuki, bo to niezmiernie ambitne i skrajnie ciężkie zawody! 

Bieg na Pik Lenina, mimo iż liczy zaledwie 14 km, to pokonujemy na tym dystansie przewyższenie 2734 metrów! Ponadto to najwyżej rozgrywany bieg na kuli ziemskiej! Meta znajduje się na szczycie Piku Lenina na wysokości 7134 m n.p.m., szczycie zaliczanym do Śnieżnej Pantery, leżącemu w górach Pamiru na pograniczu Kirgistanu i Tadżykistanu.

Drugim natomiast będzie International Elbrus Race, gdzie przewyższenie wynosi ponad 3000 metrów, a meta znajduje się na szczycie, rzekomo najwyższym wierzchołku Europy - na wysokości 5642 m n.p.m.

To moja pierwsza podróż w te rejony, w oczach trwoga, tym bardziej że sama dołączam do stacjonującej już w Pamirze ekipy - Wojtka, Hercunia, Dymka, Eryka Lubosa i Igora. Oglądam mapy, czytam relacje, kolejne informacje, m.in o ichniejszym przysmaku - baranim oku i przepysznym kumysie (choć kumys znani mi z opowieści Wojtka z przepysznym mało co ma wspólnego), w końcu o rozgrywanych w dniu moich urodzin międzynarodowych igrzyskach koczowników.
Well, witaj przygodo! Kiedy jak nie teraz!

All pics made by Piotr Dymus. 


 










Brak komentarzy :

Prześlij komentarz