22 sierpnia 2016

Mnich - drogą Klasyczną (IV) oraz Orłowskiego (z wariantem Skierskiego) (V)

Mnich jest jedną z najbardziej charakterystycznych formacji w kotle Morskiego Oka. Mimo dużo wyższych od niego Mięguszy, Hińczowej czy Wołowej Turni, czy w końcu Cubryny - to właśnie on, Mnich, jest najczęściej rozpoznawanym szczytem. Pamiętam, że pierwsze na niego wejście i spektakularna panorama były dla mnie ogromnym przeżyciem. I choć w partie podszczytowe wiedzie łatwa, II droga, a nawet ścieżka, którą zamiast zjeżdżać na trzy razy, możemy po jednym zjeździe już praktycznie zejść - to nie bagatelizujmy tej góry. Zdobycie jej jest jednak przedsięwzięciem taternickim.

Po dwóch latach znów tu jestem razem z dziewczynami. Wykorzystujemy fakt, że działa jeszcze tabor na Szałasiskach i by rozwspinać się atakujemy  drogę Orłowskiego, wariantem Skierskiego - prowadzi waleczna Paulina, której droga zdaje się nie sprawiać żadnych trudności. Wariant Skierskiego trzeba przyznać jest ciekawą opcją, ze względu na różnorodność - jest dilferek, przewieszka i kilka miejsc na tarcie. Drugi wyciąg to niezachęcający kominek, w którym nie jeden friend się ostał. Z nami powtórzyłaby się niemalże ta sama historia gdyby nie heroiczna akcja Joli w uwalnianiu  zatartego wydawać by się mogło na amen przyjaciela ze szczeliny skalnej.

Trzeci wcyiąg pokonujemy już w deszczu, nogi nam się rozjeżdżają, stąd podejmujemy decyzję o wycofie - co jak później stwierdziłyśmy też było przydatne i pouczające,

Na drogę Klasyczną przychodzimy w ostatni nasz dzień pobytu w dolinie Rybiego Potoku. Wybrałyśmy się z Jolą dość późno, bowiem przez całą noc padał deszcz i stwierdziłyśmy, że damy czas skale by spokojnie przeschła dopołudnia. Wspinaczkę zaczynamy w okolicach południa i jak na Mnicha przystało, najbardziej na południe wysuniętą skałę Jury Krakowsko-Częstochowskiej, znów spotykamy znajomych - tym razem z klubu :) Dziś na prowadzenie ochoczo zgłosiłam się ja - pamiętam jak robiłam tą drogę na kursie z Kaziem. Bardzo ciekawa, bardzo fajna - generalnie 4-wyciągowa, choć na ostatnim wyciągu lina wpada między bloki skalne i się klinuje, ponadto istnieje możliwość przesztywnienia jej ze względu na jej przebieg, jedną przewieszkę itd. Na górze mimo, że widoków nie było, przywitała nas gęsta jak mleko mgła, mająca również swój klimat.

Do auta zostawionego na Palenicy docieramy około północy... Droga powrotna dłuży nam się niesamowicie. W jasnym blasku księżyca, rozświetlającym naszą drogę niczym słońce myślę nad artykułem, który mam napisać dla 8a academy. Myślę, myślę i wymyślam - wakacje, wakacje i po wakacjach - czyli z pamiętnika etatowego taternika. Zachęcam do przeczytania :)

Ps. tego dnia do późnych godzin nocnych na Grani Mięguszy dzielnie walczą Ricci ze swoim kolegą Irkiem - wyznaczają nowe warianty i standardy przejścia. Chapeau bas Panowie!


Klasyczna, wyjście z III wyciągu.


Klasyczna - platforma pod drugim wyciągiem

Na szczycie Mnicha - nie ma widoków, zaległa mgła gęsta jak mleko

Paulina na prowadzeniu wariantów Skierskiego

Klasyczna

Asekuracja na Klasycznej - III wyciąg

Za mną powinien być widok na Cubrynę i Zadniego Mnicha... powinien...

Odpoczynek i popas na szczycie.

2 komentarze :

  1. Podobają mi się takie zdjęcia we mgle. Mają swój klimat ;)
    Byliśmy kiedyś na Klasycznej. Fajna droga, tylko robiliśmy ją dość długo...
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My też się nie spieszyłyśmy ;) Tak, zgadzam się mgła ma swój klimat, pod warunkiem, że wcześniej widziało się widok ze szczytu ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń