Ta droga od dawna stanowiła obiekt moich zainteresowań. Długa, piękna, z wystawą zachodnią – idealna na przedpołudnie kiedy to słońce zaczyna operować i rozgrzewać zimne skały. Wspinając się na sąsiadującym Środkowym Żeberku Skrajego Granata widziałam ludzi na trawersie, który z tej perspektywy wydawał się karkołomny. Następnie piękna, lita ścianka na trzy wyciągi solidnego wspinania – nic tylko planować tu kolejną akcję.
I tak się stało, że w ramach ostatniej akcji kursowej z Kaziem i Riccim wybraliśmy się na Prawe Żeberko (WHP 222) (topo). Po dniu opadów od rana wyszło słońce, stąd pod skały ruszyły dzikie tłumy. Na naszej drodze działały cztery zespoły, istny tramwaj. Dzięki uprzejmości pary przed nami udało nam się wbić w drogę jako pierwszym, przez co przelecieliśmy całość w sugerowanym czasie około czterech godzin. Na dzień dobry chłód poranka, cień, wilgoć, 8 stopni i para z ust w połączeniu z piętrzącymi się nad głowami szarymi ścianami wprowadziły mnie w dość pesymistyczny nastrój, więc tlące się jeszcze wczoraj nadzieje na poprowadzenie tej drogi oddaliły się natychmiastowo. Ricci przejął pałeczkę dowodzenia.
Droga ma IV wycenę, choć tak naprawdę na IV zasługuje 1 i 3 wyciąg pod warunkiem, że przejdziemy go wariantem IV a nie przez kruchy kominek. Pod ścianę wbija się skalną półą trawersującą pod drogą do wygodnego stanowiska skąd zaczyna się lekkie kluczenie w IV ścianie. Pierwsze stanowisko Ricci zakłada na zwieńczeniu skałki ponieważ lina strasznie się przesztywnia i warto pierwszy wyciąg podzielić na dwa. Drugi to krótki spacer po eksponowanej półce do stanowiska za przełamaniem, tuż przed startem trawersu. Miejsce to jest bardzo mylące i uważajcie na czyhającą tu pułapkę! Gro osób, które pierwszy raz robią tą drogę kierują się do zawieszonych taśm około 5 metrów nad prawidłowym stanowiskiem. Widać tu wyraźnie jaśniejsze skały świadczące o obrywie. Kaziu na stanowisku opowiada mi o swoim wypadku lata wstecz, gdy właśnie zgubiony w ścianie zespół wypuścił na stanowisko lawinę kamieni. Cudem odbiły się one od skały i przeleciały ponad głowami wspinaczy. W tym miejscu trzeba dobrze odczytać topo i szukać…
Trawers, który wyglądał na hardcore okazał się mega przyjemny. To II poziome zacięcie a lekko śliską (po deszczu) ostatnią płytą na której faktycznie trzeba uważać. Wyjście z trawersu zwieńczone jest iście jaskiniowym kominkiem, gdzie technika siły i kolan się nie boi! Zazwyczaj mokry i kapiący około 5 metrowy kominek pokonuje się „byle Polska nie zginęła”. I tak docieramy do trzeciego wyciągu, który można pokonać dwojako: albo wariantem w lewo łatwiejszym aczkolwiek kruchym albo piękną, iście jurajską ścianką z super tarciem i dobrym ubezpieczeniem o wycenie IV. Ricci oczywiście poszedł na „trudność” i przeszliśmy prawym, trudniejszym wariantem. Ostatnie trzy wyciągi to trójkowe piękne wspinanie na płytach z ogromną ekspozycją za plecami. Całość drogi liczy 6 wyciągów ( a właściwie 6,5 w naszym wykonaniu, według topo natomiast 9!), a zejść można lub przez pięć zjazdów z gotowych stanowisk zjazdowych lub schodząc łączącym się ze ścieżką Taternicką żółtym szlakiem na Granaty.
Na stanowiskach jest bardzo wygodnie!
powtarzam - baaardzo!
II trawers a na nim Kaziu
Trzywyciągowe ścianisko :)
Zbliżając się do stanowiska
Ścianka za III :)
Początek trzeciego wyciągu.
Na stanowiskach jest wesoło. Jemy, dyskutujemy - istna turystyka :)
Koniec drogi - sześć wyciągów zrobionych
Po zakończeniu drogi chwila, restu i popasu. Jest tak pięknie, że kontemplujemy krajobrazy i celebrujemy chwile w zupełnym milczeniu (film)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz