17 lipca 2014

Dolina Pięciu Stawów Polskich

Dolina Pięciu Stawów Polskich od samego początku, kiedy dotarłam tu pierwszy raz wywołuje jakieś ciepłe wspomnienia. Może dlatego, że byle jaką drogą człowiek tu nie przybędzie zawsze się zmęczy, bowiem schronisko w piątce jest najwyżej położonym schronem w polskiej części Tatr, a człowiek zmęczony to człowiek szczęśliwy.

Stan pełnej równowagi
A może dlatego, że popołudniem miejsce to pustoszeje, nie ma zdawać by się mogło ludzi przypadkowych a słońce powoli kładzie cienie i maluje różnokolorową paletą barw szczyty wkoło. Siedząc w klimatycznej jadalni i patrząc przez podwójne, dzielone, drewniane okna widać jak zmieniają się kolory i jak gonią cienie na szczytach Opalonego i Miedzianych.

Na zewnątrz cisza i chciałoby się jeszcze nie wiadomo w jaki sposób ale zmagazynować te wszystkie ochy i achy.

Schronisko w piątce jest moim zdaniem jednym z najbardziej klimatycznych schronów w całych Tatrach – być może również za sprawą obsługi. Jak wiadomo, schroniska przechodzą z pokolenia na pokolenie. Nie inaczej jest w tym przypadku. Obecne schronisko, nomen omen piąta i ostateczna wersja kierowana jest przez dwie urocze siostry Marychnę oraz Martę Krzeptowskie.

W marcu 1956 roku odbyła się oficjalna uroczystość otwarcia, a kierowniczką została Maria Krzeptowska – wieloletnia gospodyni poprzednich schronisk. Pomimo ogromnych trudności związanych z zaopatrzeniem schroniska (transport końmi, wnoszenie towaru na plecach) dzięki staraniom gospodarzy nigdy turystom niczego nie brakowało, a schronisko było i jest znane z przyjaznej gościnności i domowej atmosfery, o czym może świadczyć fakt, iż do końca września porezerwowane są łóżka w pokojach, a przybyszów czeka przysłowiowa gleba, która nigdzie tak jak tu ma swój klimat. Zwłoki obleczone w śpiwory leżą w każdym kącie i wstając wcześnie rano naprawdę trzeba uważać stawiając każdy swój krok by komuś w brutalny sposób nie przerwać błogiego snu.

W Dolinie Pięciu Stawów odbywały się obozy sportowe, zgrupowania kadry narodowej, zawody narciarskie i wiele innych imprez. O treningach panczenistów na Przednim Stawie opowiadał nam nawet Kazio, kiedy późnym popołudniem po wspinie na Zamarłej Turni siedzieliśmy na ławce przed schronem zasępieni z oczyma wbitymi w grań.

W 1957 roku Andrzej Krzeptowski wraz z synem Józefem przejęli schronisko Roztoka Roztoka, a Maria z synem Andrzejem zostali w Pięciu Stawach. W 1973 roku kierownictwo objęli bracia Andrzej i Józef z żonami. Później schroniskiem zajmował się sam Andrzej, a w 1998 dołączyła do niego córka Maria z mężem Kubą Marusarzem, a potem druga córka – Marta.

Rozmowy z Kaziem to również szereg opowieści dotyczących akcji ratunkowych i historii TOPRu, w tym opowieść o jednej z tragicznych akcji ratunkowych w rejonie Szpiglasowej Przełęczy, czy śmiertelny wypadek narciarski we Francuskim Żlebie, który odbywał się właściwie na oczach dopingujących narciarzy gości schroniska.
  

Do Piątki docieramy przez Świstówkę

Zza kosówek naraz pojawiają nam się takie widoki
Dolina Pięciu Stawów Polskich jest jednym z cenniejszych obszarów Tatrzańskiego Parku Narodowego. Stanowi odgałęzienie największej i najpiękniejszej doliny tatrzańskiej - Doliny Białki. Zachwycający jest widok, który roztacza się z doliny na otaczające nas wkoło szczyty, a także jeziora polodowcowe z krystalicznie czystą wodą.

W tym miejscu, w kontekście pomysłów nawiedzających niektórych turystów warto sięgnąć do wywiadu z byłym dyrektorem TPN-u, Pawłem Skawińskim, który ukazał się w Taterniku pt."Nie jestem wrogiem wspinania". Mówi tam o ochronie przyrody, o tym, jak przyroda tatrzańska jest bardzo wrażliwa, np. o stawach: "Są miejsca szczególnie cenne i wrażliwe, jak Plecy Mnichowe - z tymi unikatowymi stawami, nie ma tam żadnych biogenów... Jeśli ktoś w stawie umyje menażkę do naczyń, to dramat. (...) Jednak parę nieodpowiedzialnych myć nóg czy naczyń czyni w tym miejscu zagładę...” Warto sobie wziąć to do serca nie daj boże myjąc coś w stawie, taplając stopy lub dokarmiając „kaczusie”…


Schronisko w piątce

Przedni Staw Polski - znad i spod powierzchni wody

Co to jest każdy widzi :)
Akcja dokarmiania - jadalne to to czy nie?

A tutaj pięć punktów dla bystrzaka, który dostrzeże tęczę :)

5 komentarzy :

  1. Hmm widzę jakieś kolory i jakby uciętą tęczę nad Bielskimi, ale może to zwidy :D
    Bardzo fajny post, zdjęcia: WOW :) Też mam jakiś taki sentyment do Piątki, chyba po części dlatego, że na dobrą sprawę była to moja pierwsza poważna wyprawa (nie licząc MOKa z wycieczką szkolną) :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brawo - plus pięć punktów dla tej Pani! :) Coś jest na rzeczy widać z tą piątką - hmmm a możeby tak jakieś spotkanie kiedyś pasjonatów gór w schronie po sezonie? Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Pomysł super, jestem za :)

      Usuń
  2. Nie byłem w Tatrach w tym roku, musze to koniecznie nadrobić. W zimie to dopiero tam spokój jest. Byłem chyba dwa lata temu. Pusto, tylko stawów nie widać. Dosłownie dwa tygodnie temu objeżdżałem Tatry na rowerze. Z naszej strony jakieś takie ładniejsze :) Tęcza jakoś tak w chmurze się schowała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OOOO to jest moje marzenie objechać Tatrosy na rowerze! Może któregoś dnia... A tęcza faktycznie - ucieka gdzieś w chmurę - jakaś taka nieśmiała :)

      Usuń