Wpadamy na lotnisko – mamy ze sobą spory bagaż podręczny,
jeszcze większy główny wypchany ciepłymi ubraniami polarami, kurtkami puchowymi
plus dwie torby z w sumie 90 kg jedzenia dla 13 osobowej załogi i… okazuje się,
że odprawa jest już zamknięta-spóźniliśmy się. Czyli klasyczne złe dobrego
początki.
Dlaczego Norwegia? Bowiem jest to kraj absolutnie piękny,
błogi, spokojny – w sam raz dla szukających ucieczki od zgiełku wakacyjnego,
tłumu turystów. W Skandynawii wszystko toczy się swoim życiem, w autobusach
jest cicho, na ulicach cicho… ludzie spokojni i przyjaźnie nastawieni. Ten
wszechobecny spokój ma pewnie uzasadnienie w tym, że Norwegia jest drugim po
Isnaldii najsłabiej zaludnionym krajem Europy, jakby nie patrzeć warunki
klimatyczne są ciężkie – a sami Norwegowie wyrobili w sobie chyba taki instynkt
przetrwania objawiający się tymże właśnie spokojem :) To on właśnie w
porównaniu z tętniącym 24 godzinnym życiem w tym okresie roku południem Europy
to idealne miejsce na ucieczkę i skuteczne wyłączenie się.
|
Góry jak okiem sięgnąć - po horyzont - czy to nie idealne miejsce? |
Ale nie byłoby tu mnie gdyby nie typowa akcja-reakcja –
jedziemy na rejs do Norwegii – tu jest filmik jachtu, tu strona internetowa, tu
jest książka – chłopaki opłynęli North West Passage jako najmłodsza załoga –
poznasz ich w Norwegii – lektura obowiązkowa!
Lektura została przeczytana, o czym zresztą już Wam pisałam,
filmik obejrzany – co więcej odpaliłam jeszcze stare zdjęcia z 2005 roku, kiedy
to z Tomkiem i Agatką zrobiliśmy Toyotą Jaris karkołomną trasę z Polski aż po
Atlantic Road w bez mała miesiąc i stwierdziłam, że już, natychmiast chcę tam
jechać!
|
white water w Lysefiord :) |
Plan rejsu zakłada sporo pływania zarówno po otwartym morzu
jak i fiordach – około 300 mil morskich przerywanych zadaniami specjalnymi –
trekkingiem, treningiem biegowym, pływaniem we fiorach w piance czy bez, na
pontonie czy wpław, wizytą na lodowcu czy bagatela nartami w lipcu!
|
HiOcean One w całej swojej krasie |
|
Tradycyjne już zdjęcie Polly - szczura lądowego |
|
Bardzo odpowiedzialne zadanie na rejsie |
Pod kątem żeglarskim każde z miejsc, do którego zawijaliśmy
na nocleg – Stavanger, Lysebotn, Rosendal, Jondal było mega przygotowane na
przyjęcie turystów. Urocze małe miasteczka – nie licząc oczywiście Stavanger 4
pod względem wielkości miasta w Norwegii, czyste mariny stosunkowo tanie w
porównaniu na przykład z mazurskimi możliwościami :) Tanie również w porównaniu
z ogólnymi cenami w Norwegii, których lepiej jest nie przeliczać na złotówki bo
kto z nas miałby gest zapłacić w Polsce za zwyczajnego hamburgera 70 złotych?
|
Bezdroża |
To co jest jeszcze cudne o tej porze roku w Norwegii to
krótkie noce, tzw białe noce. Dzień jest maksymalnie długi, a nawet gdy słońce
schowa się za horyzontem nadal pozostaje łuna rozświetlająca widnokrąg. Norweska
nazwa tego zjawiska to midnattsol, czyli właśnie „słońce o północy”. Nie
należy jednak mylić tego, z tym co w Polsce określamy jako „białe noce” z dniem
polarnym. Typowy dzień polarny jest to czas, kiedy słońce nie zachodzi w
ogóle. Tak dzieje się na obszarach za kołem polarnym. Na przykład na północy
Norwegii słońce nie zachodzi w okresie od maja do lipca, a dzień trwa 24 godziny.
|
właśnie wybiła północ - czyli skandynawskie białe noce |
Jeszcze jedym „za” Norwegią jest styl skandynawski. Objawia
się on nie tylko we wnętrzach, co z resztą opisywałam tu – lecz właściwie na
każdym kroku! Przestrzenie miejskie są schludne, czyste, jasne. Panuje tu
minimalizm i prostota. Styl skandynawski to bardzo praktyczne podejście do
projektowania i urządzania przestrzeni. Wnętrz czy przestrzeni miejskich nie
urządza się na pokaz, nie mają być wyznacznikiem statusu społecznego, ale
raczej umożliwiać wygodne życie. Stąd wszystko jest proste, funkcjonalne i
dobrej jakości. Wszystko jest też możliwie naturalne, bądź wzorowane na
naturze – wszakże Norwegowie jak mało która nacja blisko utożsamiają się z
naturą. Podsumowując styl skandynawski - nic dziwnego – Norwegowie muszą
stosować pewne triki by nie oszaleć od panujących tu przez drugą część roku
ciemności!
|
Urokliwe miasteczko Jondal na samym końcu fiordu. |
po raz kolejny ci to mowie: jestes wielka Polly!!!!
OdpowiedzUsuńzazdraszczam wyprawy!
No proszzzz Marta - i kto to mówi! "Pisz, pisz zanim zniknę w niepoznanych czeluściach Laosu"! Haha. Buziaczki Kochana!
UsuńEch, marzy mi się Norwegia, oj marzy... :)
OdpowiedzUsuńPolecam rejs! Zobaczyć fiordy z dołu i z góry to na prawdę cudowne przeżycie! Pozdrawiam!
UsuńNo pięknie.
OdpowiedzUsuńJaka wspaniała wyprawa! Z pewnością długo jej nie zapomnisz :)
OdpowiedzUsuńOj tak! Choć przyznam szczerze, z ostatniego razu gdy tu byłam 9 lat temu - mało co pamiętam - ale wtedy nie prowadziłam jeszcze bloga - a bądź co bądź pomaga on jakoś systematyzować wspomnienia ;) Pozdrawiam!
Usuń