22 stycznia 2011

AWF

Katowice - wieczorową porą. Jak za starych dobrych czasów. Po wielu, wielu latach - hmmm z Elvisem ustaliliśmy, że ostatni (...i w sumie pierwszy) raz wspinaliśmy się tutaj równo z 10 lat temu... - wracamy na AWF na ścianę. W sumie miła alternatywa dla transformatora. Tym bardziej, że po 5 latach boulderowania w Poznaniu wspinanie się z top rope jest miłą odmianą - i oczywiście niezawodnym treningiem przed letnim sezonem w skałach . Przed dwie godziny patentujemy przejścia z Adasiem i Bartusiem. Achhh to cudowne zmęczenie i zbite mięśnie na rękach. Człowiek od razu czuje, że żyje!

2 komentarze :

  1. jest w Poznaniu i nic nie mówi!
    a na półmaratonie będzie?

    OdpowiedzUsuń
  2. kiedy ja w mojej Dąbrowie! W Poznaniu nie byłam od kwietnia! :( Ale jak będę się odezwę na pewno!
    A półmaraton jak najbardziej - ten dąbrowski - tymbardziej, że wypadają w tym samym dniu!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń