28 stycznia 2011

Białka Tatrzańska



Białka Tatrzańska... zawsze będzie mi się dobrze kojarzyć. Ilekroć tu jeździłam zawsze była ze mną cała ekipa, kilka, nieraz kilkanaście osób. A jak wiadomo w kupie raźniej ;) No ale zmierzam do tego, że Białka jest jednym z takich miejsc, gdzie kiedy już się wjedzie kanapą na szczyt i wpina się do zjazdu naraz zapiera dech w piersiach i na chwilę zapomina się o całym bożym świecie... bowiem widok na calutkie Tatry jest tu niemal niebiański - przez Wysokie po Zachodnie - całe jak na dłoni -  z Gerlachem, Rysami, szczytami Orlej, Kościelcem, po wszystkie Grześki i inne takie. Cudowne!

A sama Białka - idealnie. Warunki wspaniałe - sztucznie naśnieżane stoki, wiele wyciągów, w tym pięć kanap - żyć nie umierać :) I choć ceny należą do jednych z droższych w Polsce to na prawdę warto tu przyjechać. Kolejna obserwacja tegoroczna - osoby które na narty wychodzą rano bądź do południa zazwyczaj w okolicach 15 schodzą już ze stoku. Nie mówiąc, że koło 17:30,18:00 wszyscy są już tak zmęczeni, że z minuty na minutę stoki pustoszeją. Zatem hulaj dusza piekła nie ma! Stąd też niekiedy warto w ciągu dnia zaplanować sobie coś (jak np. biegówki) a przyjść na stok w godzinach popołudniowych (stosunkowo dobre ceny karnetów w godz wieczornych, popołudniowych).

Wyjazd do Białki rewelka. Niestety mineliśmy się z Łasicą i Marcinem ale za to przyjechaliśmy tu z Anią i Asią. Ania specjalnie na jeden dzień spakowała swoje rzeczy bo poszusować z nami w Białce. No cóż... dojazd tu z Dąbrowy tylko na jeden dzień to nie lada wyczyn, bo pomimo iż jest to stosunkowo blisko, to po drodze trzeba przebić się przez Kraków i co gorsza drałować Zakopianką, która od kiedy pamiętam czy to lato czy zima jest wiecznie zakorkowana. No ale czego się nie robi dla gór... :)

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz