6 lutego 2018

Wielka Racza skiturowo by lejdis

Kim jesteśmy?
Kobietami!!!
Czego chcemy?
Nie wiemy!
Kiedy tego chcemy?
Natychmiast!

Z takim okrzykiem na szlaku mogli spotkać się mijający nas turyści, patrząc i oczy przecierając ze zdumienia. Oto bowiem 13 kolorowych jak tęcza niewiast mknie (no dobra, trudno to było nazwać mknięciem) na skiturach wprost do schroniska na Wielkiej Raczy.

Damskie pospolite ruszenie zwołane było trochę jakoby głęboki oddech od męskiego towarzystwa, którym jestem zdominowana, w domu. To oczywiście z przymróżeniem oka, bowiem damskie towarzystwo w górach cenię sobie nad wyraz, o czym przeczytać można w artykule dla 8a-Całą prawda o kobiecej działalności w górach.

Tak więc ruszyły... z Velkej Belkiej, której żadna mapa tego świata nie pokazuje! A mimo to udało im się spotkać. Ach cóż to było za spotkanie! Decybele porównywalne z koncertem Rolling Stonesów, uśmiechy od ucha do ucha i każda mówi, żadna nie słucha a i tak się dogadują. W nastrojach godnych podbiciu świata ruszyłyśmy - najpierw mechanicznie zdobywając wysokości, no bo co tutaj się męczyć, a następnie już turując do ostatniego wyciągu składający się na kompleks trzech dolin - Velka Raca Snowparadise! Jakie góry takie trzy doliny! Na postoju serca i podniebienia podbija Amarula, a bardziej historie Oli, jakie błogie spustoszenie w Afryce czynią owoce maruli :)

I tak z krótkiego zimowego dnia, niezbyt pięknego bo pogoda nie zachwycała nagle robi się wieczór! W schronisku na Wielkiej Raczy można skorzystać z sauenki co szczególnie polecam zimą - po wędrówce czy skiturach to jest zdecydowanie to! Szkoda, bo daleko tylko do wyjścia i schłodzenia się w śniegu, co na przykład często robi się na Rysiance. Wieczorem po wygranej w zawodach skiturowych (no to takie oczywiste było) na świeżo i lekko przybiega do nas Natalka. Już jesteśmy w komplecie!

W niedzielę pogoda niestety nie zachęcała do niczego prócz leżenia w łóżku! My jednak przełamałyśmy marazm i ruszyłyśmy ochoczo na zjazdy "na polance". Wspaniały freeride z widokiem na Tatry w puchu po pas wyglądał tak, że dojechałyśmy do skraja polanki, gdzie widoczność kończyła się po 10 metrach, a cały widok można było porównać do zamknięcia się w piłeczce ping-pongowej. YYYY...biało. Śnieg w z góry zmarznięty, wręcz zlodowaciały niósł jak szalony, a przy wejściu w zakręt  załamywał się. Fatalnie! Mimo to Danusia pomknęła przed siebie. Na szczęście niezbyt daleko, jeszcze w zasięgu głosu. Padający marznący deszcz tylko utwierdził nas w przekonaniu, że nic tu po nas i czas najwyższy zjeżdżać na dół.

No cóż... widoków nie było. Warunków narciarskich też - była za to wspaniała zabawa, mnóstwo śmiechu, pysznego jedzenia i dobrego wina. Ba! Było nawet Prosecco z liofilizowanymi truskawkami! Cóż tu więcej mówić - byle więcej takich wyjazdów.


W kobiecych wyjazdach najlepsze jest to, że można bezkarnie robić nieskończoną ilość zdjęć!

Velka Raca Snowparadise 
Podejście na Wielką Raczę zajmuje około 2 godzin


Po drodze mija się Skalne Diery - jaskinie, które wchodzą w skład rezerwatu.

Na szczycie Wielkiej Raczy, widoki zerowe. Jak się okazało nazajutrz miało być jeszcze gorzej


Kolorowo
Brakuje tylko Natalki, która dotarła do nas już o zmroku.

Rzuciły wszystko i poszły się fotografować


Schronisko na Wielkiej Raczy

Yyyy biało.

Narty wpięte! To zjeżdżamy!



Brak komentarzy :

Prześlij komentarz