1 stycznia 2011

Jest pięknie - it's beautiful

Jest pięknie, bo jakże mogłoby być inaczej kiedy opuszczamy Dąbrowę z wizją spędzenia blisko tygodnia w górach. Sylwester (mała retrospekcja) kojarzy mi się przede wszystkim z wyjazdem, z górami, ze śniegiem... dopiero na którymś tam miejscu z imprezą a chyba na ostatnim dopiero z typowym balem a'la 60+ ;) Zatem ruszamy! Cel - Kosarzyska, Piwniczna.
Zaczyna się ciekawie, bowiem Piwniczna choć oddalona od nas o 180 km jest niedostępną fortecą. Niedostępną dla PKP - pociąg jedzie tu około 13 godzin, kilka przesiadek, nocka w Nowym Sączu a na sam koniec przesiadka do komunikacji zastępczej bo niestety tory zmyły się razem z Popradem. Sweet... Jednak dzięki pomocy osób trzecich (w tym miejscu podziękowania dla Pana Andrzeja) w ciągu zaledwie popołudnia docieramy na miejsce. Docieramy - ja i Elvis. W cudownej drewnianej chacie, przy mało uczęszczanej drodze, wśród zawalonych drzewem świerków czeka na nas Szymun vel Panicz oraz Marlena. Cała reszta ma przyjechać w ciągu najbliższych dni.


To w tym uroczym domku jak miało się okazać przez najbliższe dni będziemy gnieździć się jak sardynki w puszce - Poznaniacy ode mnie ze studiów, moi współlokatorowie z Grochowych Łąk, ich znajomi, znajomi znajomych i znajomi nieznajomych, ich bliscy, rodzina itd... w sumie 17 osób na powierzchni....hmmm... 30 metrów kwadratowych. No ale cóż za śmiesznie niską cenę jaką płaciliśmy za nocleg i wyżywienie nie ma co narzekać a wręcz przeciwnie - mata przy macie - noc po nocy zacieśnialiśmy więzi przyjacielskie :)
Zatem rozpoczynamy dłuuuugi weekend - w planie deski, biegóweczki, imprezka, góry i chillout!

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz