Korzystając z pogody wybrałam się dziś na rower. Nie pierwszy i nie ostatni raz tej jesieni. W przypływie endorfin chwyciłam aparat, zaczęłam robić zdjęcia to tu, to tam, kolorom, rzekom, jeziorom, lasom, drzewom, drogom i nawet nie wiedzieć kiedy znalazłam się jakieś ponad 20 km z dala od domu...a miała to być krótka przejażdżka... Ale nie o tym ten post. Ten post o życiu... a właściwie życiowych przemyśleniac podczas uprawiania sportu... Po przebiegnięciu 5 km, przejechaniu na rolkach 10, a na rowerze 20 wśród świstu wiatru, rytmu naszego tętna i oddechu myśli zaczynają lewitować gdzieś wysoko i daleko. Jakby odłączają się od ciała - wtedy zazwyczaj dystansujemy się do wszystkiego, wpadamy na najlepsze rozwiązania, pomysły, idee. Przynajmniej ja tak mam, świeże powietrze dodaje energii i siły. I wśród tych wszystkich moich wolnych przemyśleń przypomniał mi się jegomość z Granady. Ja osobiście go nie poznałam ale moje dziewczyny mi o nim opowiadały. Świrus, poeta, któremu nie potrzeba było do takich przemyśleń jakie mam ja ruchu, może zamiast tego piwo... który każdą myśl jaka mu się nawinęła zapisywał w pocie czoła na swoic dłoniach, a gdy tam się już nie mieściły na rękach.... Wiele razy sobie go gdzieś tam wspominam, wiele razy kiedy chcę w słowa ubrac daną chwile... a słowa jak wiadomo bardzo ulotne i kiedy ich się nie zapisze gdzieś się szybko ulatniają... Zatem dzisiejszy post skoro ma być o życiu niechaj o nim będzie. Myśl przywiana dzisiaj - skoro wszystko jest gdzieś zapisane w gwiazdach czy gdziebądź, skoro życie to teatr i istnieje przeznaczenie i nic nie dzieje się przypadkowo w takim razie ja poproszę pana suflera o podpowiedź w tym momencie życia w którym jestem. Albo niech w ręce wpadnie mi prosze jakimś cudem scenariusz.
Hoy como el tiempo era muy bueno decidi a coger mi bici e irme a disfrutar estos dias cortos de otono. Me enamore en todos los colores, sace la maquina de fotos y empece a hacer fotos por aqui, por alli - las ojas de arboles, los rios, los lagos, los nubes aun vi un chico haciendo kitesurf en mi ciudad, en un lago buenisimo! Y otra vez me di cuenta que haciendo deportes, o sea... corriendo, montando bici, skates, longboard despues de algunos kilometros quedas solo tu con tus pensamientos, con ritmo de tu vida sonando de pulse de corazon, respiros... asi de repente a tu cabeza vienen las ideas poderosas, los pensamientos, las soluciones, estas mas faciles. Sigues con tu mente totalmente abierto, lleno de pensamientos positivos. Me encantan estos momentos, aun mas cuando vuelvas y empiezas realizar todo. Algun dia mis amigas me contaron una historia... en Granada han conocido un tipo... el poeta, loco, un poquito hipie, quien cada su pensamiento ha escrito en sus manos, y cuando al final faltaba lugar a poner alguna palabra mas empezaba a escribirlo todo por sus brazos. En cada locura hay una manera de vida. Y a mi me falta de vez en cuando una hojita de papel para escribir algo, poruqe todo que no esta escrito se va con tiempo... muy rapido.
Fajne salomony, dobrze się integrują z kolorami jesieni :)
OdpowiedzUsuń