31 października 2010

el domingo chillout

Tradycją staje się już, że co niedziele wyruszamy w nowe/stare miejsca. Ot takie przedpołudniowe (choć ostatnio różnie to wychodzi), rzekłabym raczej przedobiednie podróże. Tymrazem wybieramy się tradycyjnie już na Jurę ale tym razem w pobliże Złotego Potoku, Ostrężnika i Janowa. Jedziemy szukać pustyni, o której wspomniano nam tydzień temu. Swoją drogą o innej pustyni niż nasza Błędowska nigdy nie słyszałam, dlatego z wielkim sceptycyzmem podchodzimy do tematu i wyruszamy na wyprawe mającą na celu odkrycie jakiejś nowej, nieznanej pustyni. Oczywiście nic nie odkryliśmy. W zamian za to docieramy do Bramy Twardowskiego....
... do Janowa oraz na Ostrężnik...

Jesień w pełni, napawam oczy kolorem liści, biegamy po skałach jak oszalali, szukamy czegoś choć sami nie wiemy tak na prawdę czego. Podróż w czasie i przestrzeni kończy się wraz z ostatnimi promieniami słońca... powoli niebo zasnuwają chmury i nadciąga szaruga popołudnia jesiennego. Wracamy do domu naładowani pozytywną energią z nowymi planami na następny wypad... wkrótce się okaże.... :)

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz