7 października 2010

Wspinaczka w Hiszpanii - rejon Betis

W el Chorro dostaliśmy mocnego kopa - czas zatem się ogarnąć i każdą wolną chwilę, kiedy nie wieje i nie można iść na kita, albo nie ma fal i nie ma jak surfować wykorzystać właśnie na wspin! Betis, o którym juz wspominałam leży w zasięgu ręki zatem nie ma problemu by nawet w czasie siesty skoczyc tam na 4 godzinki, poruszać się i znów do pracy :) Tymrazem znów zabrakło moich guru wspinaczki (Mazzi i Ale), dlatego wybieramy się na drogi juz mi znane. Skoro nie odpadłam z nich wcześniej jest szansa, że przy prowadzeniu tez się nie dam! :) Formacja skalna zdecydowanie już mi pasuje, kilka momentów na psyche, równowagę i trochę sprytu i kilka dróg wkoszonych. Zaskakuje mnie Basri, z którym w sumie juz rok temu sie wspinaliśmy - pierwszy raz jednak w Betis znalazł sie z tydzień temu i kiedy ja męczyłam się na prowadzeniu jakiegoś 5+ (który po długim okresie pauzy w moim przypadku jest wow! ;) On sieknął OS'em 6b+. Na co więc te moje wcześniejsze starania? :(
wspin z cieśniną Giblartarską w tle, Afryką i Tarifą.

2 komentarze :

  1. kurcze polly ja se tak mysle ze jak za rok jakims cudem znow nmnie do tarify zawieje to ja sie pod twe wyprawy podlaczam... bo poza tarifa istnieje zycie:) hehehhee no i teraz mam wrazenie ze mnostwo czasu zmarnowalam na leczenie kaca:)
    a swoja droga to ja juz tu swira winogronowego dostaje, chce dupsko ruszyc w dalsza droge!!!!
    daj znac jak bedziesz wiedziec czy dolaczacie do wyprawy na ukraine!!!!aa!!!!i jak tam polska????

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow, zawsze fascynowała mnie wspinaczka, ale nigdy nie pomyślałem o tym, żeby wdrapać się na skałę! Może następnym razem spróbuję zrobić coś odważniejszego niż wspinanie się po schodach.

    OdpowiedzUsuń