1 września 2010

Tarifa - tu mieszkam



Dziś wybraliśmy się po mojej pracy na zwiedzanie miasta. Zaliczyliśmy właściwie dwa najważenijsze zabytki, które o zgrozo widziałam pierwszy raz od jakichś 7 miesięcy kiedy mieszkam w Tarifie! A był to tutejszy XV wieczny kościół i zamek z X wieku, twierdza strzezaca najbardziej kluczowego miejsca w całej Hiszpanii - cieśnina Gibraltarska, od południa Maroko z silnymi w ówczesnych czasach wpływami Maurów. Zamek jak stwierdziliśmy (przyzwyczajeni do naszych cudownych jurajskich warowni) "dupy nie urywa" (przeraszam jesli ktos zwrot ten odbierze jako wulgarny, ale dawno go nie slyszalam i tym większy na mnie wywarł śmiech i jest idealnie adekwatny do sytuacji). Ruiny, kilka wyznaczonych ścieżek, a w dziedzińcu coś, co przypominało budujący się hotel, jednak prace nad nim zostały porzucone juz jakis czas temu. Najwiekszą frajdą była zabawa z levante, wiejącym dziś z jakieś 30 kilka węzłów oraz szukanie z wieżyczki widokowej miejsca, gdzie stoi nasz dom. Oszacowalismy mniej wiecej ze jest tu... (patrz zdjęcie powyzej). Nie ma co, ale widoki byly cudowne, z jednej strony ocean, z drugiej góry, z trzeciej stara część miasta (almedina) wznosząca się lekko wzgórzem a z czwartej piekna hiszpanska dachowka na dachu zamku. Cód, miód i orzeszki.

2 komentarze :