Wero, linda Linda, Nicola, Felix, yo, Luis... donde? No recuerdo :)
Może od tego, że kilkanaście tygodni temu w mojej głowie zakiełkowała pewna idea, dość przewrotna. Wystarczyła tylko jedna rozmowa telefoniczna i nieśmiała sugestia... nie masz ochoty jechać w góry pojeździć na deskach jeszcze w tym sezonie? Szybka obczajka biletów, kalendarz, telefon do przyjaciela... :) I jedziemy! Idea przewrotna bowiem dla moich rodziców była to niespodzianka, wstępnie planowałam powrot w połowie maja. Przewrotna bo wylot miałam mieć w ostatnim dniu mojej pracy... no i trzeba było wszystko przeorganizować. No ale nie ma rzeczy niemożliwych.
Ostatnie dni mijały mi jak z bicza trzasł, chodziliśmy to tu, to tam, jeździliśmy to tu to tam. Stałam się stałą bywalczynią hostalu Wero, w tym miejscu pozdrowienia dla ekipy! No ale nie dziw, bo ludzie tam przebywający i pracujący to wybitne elementy! Francuzo-niemco-wlocho-hiszpanie mieszkajacy polowe zycia w Kolumbii, Niemczech, Anglii, Stanach i nie wiem gdzie jeszcze a na dokładke uczące sie ot choćby koreańskiego. Niesamowite klimaty, niesamowicie pozytywne postacie. Także ostatni tydzien obfitował w wydarzenia, które rozpoczął chyba wieczór z trunkiem zwanym limoncello... Pozniej juz dzialo sie tyle, ze celem spedzania czasu wszedzie gdzie tylko można i wykorzystania ostatnich dni w Sevilli na ile się da, odjęłam sobie kilka godzin ze snu... i tak jakoś wyszło, że kilka nocy było bardzo, bardzo krótkich.
Ostatni tydzień to też wydarzenie p.t. powiedzieć szefowi przed najwyższym sezonem (Semana Santa) że tak po prostu sobie jade. Na szczęście ku mojemu zdumieniu przyjeli to na spokojnie nawet z nutką smutku. Więc wszystko ładnie pięknie.
La ultima semana en Sevilla fue una locura. De repente uno se da cuenta que hay que disfrutar cada dia, cada hora y cada minuto de su estancia. Por eso a lo mejor quitar un par de horas de la noche y hacerlo dia, encontrarse con amigos, dar ultimos paseos, hacer ultimos fotos. Ultimamente tambien pasamos mucho tiempo con la gente de hostal de Wero, el sabado hacemos gran fiesta, ultima vez con la familia columbiano-italiano-polaca y con la gente de trabajo de Wero. Fue una pasada!
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz