W gronie AIESECowcow zorganizowalismy sobie wigilijna kolacje i urzadzilismy wigilijna fete. Kolacja palce lizac... stol syto zastawiony hiszpanskimi smakolykami, jamon serrano (szynka), pyszne oliwki, queso manchego (ser zolty), krewetki. Na krewetki wjechaly inne owoce morza i ryby. A na wszystko glowne danie do wyboru do koloru, w moim przypadku kurczak w sosie roquefort. Po calym obzarstwie i pijanstwie (bo piwo i tinto de verano bylo na dolewki, tak jak w pizza hut cola :), po dobrych czterech godzinach jedzenia, rozmawiania, rozdawania prezentow i nie wiadomo czego jeszcze ryuszylismy na impreze coby spalic troche tego co zjedlsmy. Jako ze jestemy w Andaluzji wiadomym jest, ze predzej czy pozniej ktos zacznie tanczyc sevillane (typowy tutaj taniec, flamenco). Ale nie przypuszczalam ze bede to ja! :) Znalazlo sie kilku solidnych nauczycieli takze po jakichs 5 minutach mniej wiecej moglam improwizowac :)
Na nastepny dzien 8 ding-dong- pobudka - dzien dobry w pracy :)
Esta cena, la organizamos todos con AIESEC, y fuera increible! Mas o menos 4 horas comiendo y comiendo y comiendo, charlando y bebiendo. Muy tranquilo y la comida era super, super rica! Las gambas, queso manchego, aceitunas, jamon serrano, marisco y pescado y al final plato principal que se podria elgir entre muchos! Lo todo finalizamos con la fiesta con aprendizaje de sevillana (en mi caso) y largo paseo en lluvia a casa. A las 8 por la manana, ding-dong! Boungiorno - vamos a trabajo!!! :((( ushh....
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz