16 listopada 2009

encuentros raros


I zaczynamy, czas najwyższy znaleźć przyjaciół! :) Przypadek, absurd... jak to bywa w Hiszpanii. Zupełnie przypadkowy tapas w drodze w drodze powrotnej do domu, który zakończył się o 5 rano :) Dzień jak codzień. Dzięki ulicznemu grajkowi, Pepe o korzeniach cyganskich, bez dwóch zębów na przedzie, z rozstrojoną gitarą i talentem zupełnie przeciętnym, poznajemy zakręconą ekipę - Hectora, Aliego i Laure. Świetni ludzie, uwielbiający podróże i żyjący pasją. Po kilku dniach mamy wrazenie jakbysmy sie znali kilka lat! Powyzej pyszna kolacja ze specjałami hiszpansko-marokanskimi i marokanska szisza o smaku jabłkowym :)
Empezamos a conocer la gente! :) Al final! Coincidencia, locura, casualidad - tipico para Espana! Gracias a un gitano viejo, sin dientes, con la guitarra completamente desarcodada conocemos Hector, Ali y Laure. La gente super buena de Espana y un de Maruecos que viven en Sevilla. Pues nuestro corto tapas se cambia a la fiesta hasta 5 por la manana y al final nos parece que conozcamos esta gente mas que un ano! :) Que bueno! La foto es de cena con la comida maroquesa y espanola, fumando shisha de sabor de manzana. Que rico!

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz