24 lutego 2011

spina na spinningu

No właśnie tak można określić dzisiejszy wieczór - spina. Ostatnie dni nie służą jakimkolwiek aktywnościom na świeżym powietrzu. To znaczy szacun wielki dla osób które mimo to biegają, jeżdżą na rowerach itd. Ale jak dla mnie minus 18 stopni ewentualnie optymistyczna opcja minus 12 plus wysiłek oznacza wyplucie płuc. Śniegu niestety też nie napadało więc biegówki stoją na dol i szczerze wątpię czy uda mi się je jeszcze tej zimy odpalić.
Swoją drogą przypomniało mi się zeszłoroczne hasło a w tym roku mocno promowane przez Ministerstwo Kultury - zimo wypierdalaj. Słyszeliście o tej akcji? A tutaj można zapoznać się z blogiem autorki, która stwierdziła, że hasła wypisywane na ścianach będzie przenosić na tkaninę w formie haftu :) A skoro już idziemy w tym kierunku, to chciałam jeszcze przedstawić super, ekstra pozytywnie zakręconego kolesia imieniem Ben Wilson, który jest okrzyknięty chewing gum artist. Czyli chodzi po mieście, szuka leżących, rozdeptanych gum do rzucia po czym je maluje. Widziałam kiedyś nawet jego dzieła na wystawie w Stanach, i cóż robią wrażenie! Szacun! Jak na czymś tak małym można namalować aż tyle! I jeszcze jedna stronka, którą odkryłam dzisiaj i która rocks! Czyli tysiąć pięćset pomysłów jak szare miasto przemienić w coś pięknego i kolorowego w sposób, który zwykłym śmiertelnikom nigdy do głowy by nie przyszedł :)


No ale nic, wracając do tematu - z racji nieubłagalnych terminów (półmaratonu i maratonu rowerowego) tyłek ruszyć trzeba! A jeśli nie łaska w terenie, bo to stopy zamarzają w spdekach, bo jest masakrycznie ślisko i inne takie to trzeba przenieść się pod dach! Zatem wieczór z pedałami. Spinning prowadzony przez właściciela jednego ze sklepów rowerowych w Sosnowcu. Obawiałam się na początku, że w większości przyjdą babony a zajęcia będą mieć ściśle fitnessowy charakter, a dodam że na zajęcia wyciągnęłam też Elvisa więc wszystko w trosce o jego komfort :) Okazało się jednak, że spora większość to mężczyźni, ubrani w sexy lycry. No ale elegancko, poziom zajęć wysoki, widać że instruktor zęby zjadł na rowerach więc prowadzone były typowo bardziej niż pod fitness pod trening przygotowujący do sezonu. No cóż jest to pewne rozwiązanie dlatego zapewne na jednej wizycie się nie zakończy. Także jak coś, osoby mieszkające w pobliżu, w obliczu syberyjskich klimatów zapraszam na trening do Dąbrowy!

4 komentarze :

  1. fajne te stronki zapodajesz!
    szczególnie streetartutopia bardzo się podoba.
    a w dg jedno z nielicznych dobrych grafitti (superjednostka przy wejściu do parku) przestaje powoli istnieć :-(

    B.P.

    OdpowiedzUsuń
  2. ...no więc właśnie! Ostatnio widziałam jak zaklejają je dociepleniem bloku! Jaka szkoda :( No ale może ktoś wpadnie na pomysł zebrania zusammen do kupy jakichś młodych, kreatywnych ludzi i da im pole do popisu, dosłownie i w przenośni. Obstrupiałych murów i obiektów to ci u nas pod dostatkiem! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. jak się dobrze pomyśli, to myślę, że coś można wymyślić :D

    OdpowiedzUsuń
  4. siostraaa!!tak se czytam o tych panach w lajkrach i nagle zmaterializował mi się karolklucha i jureczek w pelplinie:Dbuahhaha

    OdpowiedzUsuń