21 lutego 2011

SPD



Za oknem spadł kolejny śnieg tej zimy. Ale zamiast cieszyć się na ten fakt patrzę za okno ze zgnuśniałą miną. Razem z Elvisem mieliśmy w planie rowerowanie w ten weekend. Jeśli pogoda dopisze pierwszy pomysł był góry - ale zapomnieliśmy, że tam jeszcze moc śniegu, więc w sumie dziwnie byśmy wyglądali z rowerami wśród narciarzy. Poza tym życie jeszcze nam miłe, więc i na góry przyjdzie czas. Drugi pomysł to dolinki podkrakowskie no ale pogoda średnia. Wybieramy zatem opcję - blisko i udajemy się do Wojewódzkiego Parku Kultury i Wypoczynku w Chorzowie - Zielonych Płuc Śląska (żeby nie było my jesteśmy z Zagłębia :P) a zarazem jednego z większych parków Europy. Aż wierzyć mi się nie chce ale cytując za Wikipedią mam nadzieję, że cytuję poprawnie.
Ostatni raz byłam tu ponad dwadzieścia lat temu. Od tej pory sporo urosłam i nauczyłam się jeździć na rowerze. Stąd też lądujemy tu z rowerami. Nie wiem jak to zrobiliśmy ale ubraliśmy się mega lekko w ogóle nie zważając, że za oknem minus 10 jak nic. Trochę śniegu, wiatr - no jakaś masakra. Zrobiliśmy rundę honorową, Elvis zaliczył glebę na lodzie wpadając w poślizg na wirażu, a ja pierwszy raz testowałam SPDeki. Tak, tak, moje śliczne Shimano już doszły i już miałam okazję je przetestować. Póki co jak na pierwszy raz elegancko - wszystkie zęby mam a kości też w całości. Czekam aż stopnieją śniegi coby na spokojnie wybrać się w teren i przetestować uroki działania tego diabelstwa.
Gwoli wyjaśnienia powyższe graffiti pochodzi z muru chorzowskiego parku zoologicznego i bardzo, ale to bardzo mnie urzekło. Gdyby takie prace zdobiły też ulice naszych miast.

1 komentarz :

  1. Nie licząc fioletów mojego siniaka był to najbardziej kolorowy akcent tego wypadu :)

    OdpowiedzUsuń