15 czerwca 2014

Triathlon - kwintesencja sportu

Tak jak matymatyka jest królową nauk, tak triathlon jest i był dla mnie zawsze królem i kwintesencją sportu - walki ze swoimi słabościami, morderczymi treningami i kształtowaniem nienagannej sylwetki przez trzy dyscypliny: rower, bieganie i pływanie.

Z tyłu głowy od dawna telepała mi się myśl zmierzenia się ze sprintem... W sumie jeżdżę na rowerze (choć absurdalnie na chwilę obecną posiadam tylko miejską kozę), zdarza mi się pływać, biegam, jestem zdecydowanie długodystansowcem niźli sprinterem... jednakże po tych zawodach, które właściwie były tylko domieszką triathlonu dotarło do mnie jak morderczy jest to wyścig i jak doskonale trzeba znać swoje ciało. Nie mniej jednak myśl dalej kiełkuje...


z Olą naszą biegaczką tuż przed startem sztafet

Na starcie sztafety, która organizowana jest w ramach III Międzynarodowego Traithlonu MTB w Dąbrowie Górniczej stajemy jako reprezentantki naszej firmy. Już na początku czujemy się moralnymy zwyciężczyniami zawodów. Jest zimno, zero słońca, jesteśmy jedyną damską sztafetą, a poza nami z firmy startuje tylko (a może i aż) dwóch mężczyzn - z tym, że szacun ogromy - pokonują cały dystans - a nie tak jak my dzielimy się między sobą - 750 metrami pływania w jeziorze, 20 km na rowerze i 5 km biegiem.

Start niemiłosiernie się przedłuża stąd też czas umilamy sobie drugim śniadanie, kubłem kawy tudzież gorącej czekolady, pogawędkami oraz obserwowaniem... jak robią to zawodowcy :) To jest chyba najmilsza część zawodów.

+ 10 pkt za urok - czyli babska sztafeta - Ania, ja i Ola
W końcu przychodzi i na nas czas. Generalnie każda daje z siebie wszystko co może tłumacząc sobie, że robi to dla pozostałych.  Każda z nas kończy swoją działkę zmęczona ale mega szczęśliwa. Ja przekonuję się po raz kolejny, że nie taki diabeł straszny jak go malują. Woda w jeziorze jest dość ciepła (w porównaniu do manewrów ratownictwa na Białce zaledwie dzień wcześniej), pływa się na prawdę miło. Zbędna okazała się pianka i lycra bo tylko ograniczała mi ruchy i mam wrażenie blokowała klatkę piersiową. No ale cóż - człowiek uczy się na błędach :)

Na koniec zawodów udaje się nam jeszcze wylosować, a może wybłagać nagrodę w loterii - wejściówki do klubu fitness, gdzie koniecznie musimy wybrać się w naszym babskim teamie!

2 komentarze :

  1. polly jesteswielka!RESPECT!!!!
    a wydaje sie ze jeszcze wczoraj "trenowalysmy" razem w Sewilli hahahahaha:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha, pamiętam te treningi! Zmieniły moje życie! :) Dały mi wtedy powera, który działa do dziś!

      Usuń