Cały tydzień z koszmarnymi upałami dochodzącymy do 40 stopni (taką temp na zewnątrz wskazywał termometr na basenie sportowym, z którego chłodnej wody nigdzie nie chciało się ruszać) a na weekend burze, drastyczny spadek temperatury i totalnie absurdalny plan w kontekście dziejących się zjawisk pogodowych - zabawy na Białce.
Tak przynajmniej zatytułowany został mail, który od razu wzbudził moją ciekawość. Koleżeńskie szkolenie ratownictwa wodnego/kanioningowego na Białce prowadzi dla nas Jacek Broński, przewodniczący Komisji Kanioningowej PZA. Na miejscu jest ekipa z SDG w składzie Falcon, Jaco i Docenty oraz Krk - Ola, Gosia i Ricci.
W Jurgowie nad brzegiem potoku Białka uczymy się aspektów technicznych związanych z dynamiką wody oraz sposobem radzenia sobie np. przy przekraczaniu wartkich nurtów, czy w cofkach. Ćwiczymy ratownictwo z użyciem rzutki oraz holowanie partnera.
Pogoda zmienia się jak w kalejdoskopie - raz słońce, raz totalna zlewa - temperatura 9 stopni. Mam na sobie dwie pianki, w sumie 9 mm, ale żeby czuć komfort cieplny to nie powiem. Jest w sumie jeden plus - i tak już jesteśmy mokrzy - więc deszcz nie jest nam straszny!
Po manewrach jedziemy na wypasiony obiad do miejscowości Podspady na Słowacji. Cel Chata Murań stojąca przy skrzyżowaniu dróg z Jurgowa i Łysej Polany. Chwała za to Krakusom, że nas tu zabrali. Magiczne miejsce, na pierwszy rzut oka człowiek ma wrażenie jakby wchodził do czyjegoś domu a nie knajpy. Przechodzi się przez kolejne pokoje, aż w końcu trafia do czegoś przypominającego bar. Za oknem Tatry Bielskie, wypieki na twarzy po zimnej wodzie, w ręce kubek gorącej herbaty, miska rosołu bądź piwo (do wyboru) i człowiek czuje, że żyje :)
Zdjęcia by Ola T.
W Podspadach chcąc skorzystać z toalety, przechodzi się przez salon gospodarzy :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisany artykuł. Jak dla mnie bomba.
OdpowiedzUsuń