7 kwietnia 2014

Jest życiówka!

VII Półmaraton Dąbrowski, czwarty mój, trzeci raz startuje w Dąbrowie, pierwszy raz przekraczam magiczną cyfrę 2.

I znów jedziemy w autobusach wywożących nas do Ujejsca, znów dziwimy się jak to daleko, jak to długo się jedzie... ile to trzeba będzie biec! Znów stoimy na starcie, znów zastanawiamy się co tu robimy, znów śmiejemy się by zdążyć przed czerwonym autobusem, by nie było siary. I znów zdajemy sobie sprawę, że minął krągły rok... Że tyle się wydarzyło... że czas zatacza pętlę...

Muzyka na uszach, życzenie sobie wzajemnie powodzenia i go! Z klubu (jako, że w tym roku pierwszy raz jest klasyfikacja drużynowa) startuje 8 osób: Jamal, Falcon, Suszek, Krzysiek, Darek oraz przyjaciele klubu Christian, Adaś, Tomek - no i moja skromna, lecz jakże ważna w ogólnej klasyfikacji postać ;) Dogaduję się jednak z Beatką, że biegniemy razem jednakże gdy któraś z nas wyrwie swoim tempem niech nie zważa na drugą. W tym roku stawiamy na indywidualizm oraz główny cel-  meta za 21, 067 km! ;)

Na efekty nie trzeba było czekać długo - ja przerażona tempem po pierwszym kilometrze stwierdziłam, że odpuszczam bo jeśli nie zrobię tego teraz po 10 km spuchnę. Racjonalna była to decyzja bowiem udało mi się dobrze rozłożyć energię na cały dystans przez pierwsze 10 km idąc jak w zegarku 5,15 min na kilometr a na końcu ostro przyspieszając. 

Po drugim półmaratonie do serca wzięłam sobie taktykę:
- zwalniać na podbiegach
- za przekroczeniem linii startu nie gnać na hurra niesiona z tłumem w myśl zasady - niech Cię wyprzedzają, po nastym kilometrze Ty będziesz łykać wszystkich.

Zmieniona trasa, idealna pogoda, doborowe towarzystwo, dobra muza, nafaszerowanie się węglowodanami (kultowy koktail z bananami, truskawkami i makaronem), nawodnienie, ponad 100 km zrobionych podczas treningów i 1h 54 min na mecie. Życiówka, czas lepszy o 6 minut od dotychczasowego, nazwijmy to "rekordu" - choć wiem, że treningi, motywacja i psycha są w stanie zrobić jeszcze wiele!


Tylko część ekipy Speleoklubu
Ruszyli!

Radość na mecie nie ma granic!

no właśnie... radość dziecka utrzymuje się dopóki w krwi krążą jeszcze endorfiny.




Brak komentarzy :

Prześlij komentarz