11 października 2016

petroglify i balbale


Za plecami szczyty przedgórza Tien Shanu, przed nami spokojna toń Issyk Kulu – azjatyckiego odpowiednika jeziora Titicaca. Nic dziwnego, że w tym właśnie miejscu i w takich okolicznościach natury i przejawu jej potęgi pełno jest miejsc kultu w postaci porozrzucanych głazów z petroglifami, kamiennych kręgów, czy w końcu czegoś co ujęło mnie najmocniej – balbali, czyli wyrytych w skale figurek rzeźbionych na podobieństwo człowieka.

Wyryte w skale petroglify przedstawiają jelenie, sarny, wilki, strzelających z łuku do zwierzyny, czyli dzień powszedni z życia lokalnej ludności przed 3500 laty. O dziwo pierwszy kamień przy wejściu prezentuje się najokazalej zachęcając tym samym do pohasania między polem wielkości czterech boisk piłkarskich, gdzie niby wyznaczone są jakieś ścieżki ale kto by je tam widział.


Miejsce dawnych wierzeń zaklętych w kamienie


Balbale - nie słodkie?

Złowrogie chmury nad Tien Shanem

Nieprawdopodobne, że sztuka ta  może pochodzić nawet i z 1500 r p.n.e.

muflon?


3 komentarze :

  1. Moim zdaniem dzisiaj naważniejsza w motoryzacji jest ekonomiczność danego pojazdu. Producenci prześcigają się w nowinkach technologicznych często zapominająć o redukcji spalania auta, a potem celowo fałszują wyniki spalania. Przykładem dość głośnym był w ostatnich latach Volkswagen. Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Osobiście uważam że teraz najbardziej ważna w motoryzacji jest ekonomiczność danego pojazdu. Producenci prześcigają się w nowinkach technologicznych często zapominająć o redukcji spalania auta, a potem celowo fałszują wyniki spalania. Przykładem dość głośnym był w ostatnich latach Volkswagen. Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super widoki i na pewno udana podróż, oby takich więcej :)

    OdpowiedzUsuń