17 października 2015

Jesienne Beskidzkie Korno

Od trzech lat startuję w jesiennym rajdzie na orientację organizowanym przez moją znajomą z Dąbrowy. Sceneria jesiennych Beskidów, doborowa ekipa i super atmosfera. Trzy lata temu na pierwszej edycji rajdu startowałam z dwójką moich znajomych – kolega o ksywie Ślepy znalazł najwięcej punktów pochowanych w krzakach, na drzewach i rozstajach. W zeszłym roku biegłam w Wojtkiem – zrobiliśmy grubo ponad 30 km po górach i zajęliśmy pierwsze miejsce, a w tym roku…

W tym roku pierwszy raz startuję na rowerze, a rano jeszcze leżąc w łóżku zastanawiam się czy w ogóle mam siłę z niego wyjść, o ściganiu się nie wspominając. 

Mocne postanowienie jednak oraz umówienie się ze znajomym z klubu mobilizuje we mnie resztki sił! A co, żyje się raz! Jedziemy do Międzybrodzia Żywieckiego! 

Trasy na Jesiennym Korno są zróżnicowane. Ja startuję akurat z dwójką znajomych z klubu przypadkowo tu spotkanych w rowerowej trasie rekreacyjnej (40 km). Punkty poza jednym znajdujemy raczej bez problemu, dojazd jak to w rekreacyjnej trasie prowadzi głównie po wygodnych drogach czyt. Asfalt, szutr, drogi polne – nie trzeba się nigdzie przebijać przez krzony, rzeczki czy inne takie. Tempo mamy więcej niż bajtowe, gdy spotykamy znajomych po prostu zatrzymujemy się by zamienić kilka zdań. Przez ten nasz spręż niestety na ostatnich kilometrach dopada nas zlewa, która nie zostawia na nas suchej nitki. 

Kończymy wyścig na jakichś nic nie znaczących miejscach – bliżej nam do końca stawki niż do początku.


kładka pieszo rowerowa

jeden z punktów kontrolnych

chwila w tzw międzyczasie - wyznaczanym przez opady deszczu

odbicie punktu na karcie startowej

A poniżej krótki film Suunto z naszej pętli.


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz