22 kwietnia 2013

I zdążyłam przed autobusem!


Godzina siedem… jestem gdzieś w Parku Zielona, widzę tłumy biegaczy czające się za drzewami – już prawie ich doganiam a tu jeden zakręt…pętla… drugi – przez mostek, koło jeziora – zapętlony kawałek wydaje się nie mieć końca. Godzina siedem to czas, kiedy na metę przybiega najlepszy biegacz, a przede mną jeszcze połowa drogi.


Na starcie przy stadionie w Ujejscu ponad 700 osobowy kolorowy tłum biegaczy. Jest kilkanaście znajomych twarzy – w tym pięć znajomych twarzy ze speleoklubu. Kilkoro znajomych startuje pierwszy raz, są też mega wymiatacze, którzy mierzą w czasy, o których mogłabym jedynie pomarzyć.

Trasa podobnie jak w zeszłym roku biegnie koło jezior Pogoria, przez Park Zielona, przez cholerny wiadukt kolejowy, który znajduje się chyba w okolicach 17 km a podbieg na niego jest zabójczy. Następnie główną drogą w mieście po Park Hallera, gdzie znów powtórka z rozrywki – bo niby znów Hala „Centrum” i meta jest w zasięgu wzroku ale trzeba do niej dotrzeć opłotkami.



Czasu niestety nie miałam chwalebnego ale dotarłam do mety przed czerwonym autobusem zbierającym z trasy padliny i z tego jestem dumna. Niewątpliwie otuchy dodawali wolontariusze obstawiający trasę (tylko dlaczego na kilometr przed metą mówili, że to już tylko 300 metrów?! ;), Grzesiek który jechał obok na rowerze, mój tata gdzieś na trasie, znajomi na mecie oraz na trasie, ludzie przed domami, na przystankach.


Uczucie kiedy się wbiega na metę? Rewelacyjne! Naprawdę ciężko to opisać – endorfiny, euforia, siła. Widzisz wkoło mnóstwo zmęczonych ludzi, wszyscy przeszli przez to samo, utożsamiasz się z nimi, rozmawiasz choć nie znasz, gratulujesz. Naprawdę super sprawa! Dlatego wszystkim, którzy się zastanawiają, wahają z całego serca polecam start w biegu na miarę swoich możliwości – Szóstce Pogorii, Dyszce Aktywnych, Półmaratonie, Maratonie, Ultra… itd.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz