25 marca 2011

fuera!


Idę, przedzieram się w ściemności przez las, w błocie, ze mną grupka znajomych i myślę, myślę, intensywnie myślę i dochodzę do wniosku, ze ostatni raz topiłam Marzannę równo 20 lat temu! O zgrozo! I co nam przyszło na stare lata?! Aby dopomóc zimie w poniedziałkowy, chłodny wieczór wybieramy się ze znajomymi na groble nad Czarną Przemszą (No tak, Czarny Śląsk, to nawet rzeki są czarne...). Marzanna lekko podduszona spoczywa w czarnym worze. Wygląda trochę jak Gnijąca Panna Młoda, ma piękną suknię, a za cały design jest odpowiedzialna Lenka :) Zgromadzenie na grobli, szum wody, doniosła przemowa, podpalenie i nasza gnijąca ląduje w wodzie i z nurtem płynie hen przez siebie jeszcze długo tląc się. Ot taki mały rytuał. Z niecierpliwością czekamy już na Noc Świętojańską i puszczanie wianków na wodzie.

3 komentarze :

  1. Jest też Biała Przemsza. Płynie przez Pustynię Błędowską.

    OdpowiedzUsuń
  2. nie sciemniaj z tymi 20 latami, bo pamietam jak kazdego roku w liceum ja topilismy:P

    OdpowiedzUsuń
  3. no jakoś tak średnio kojarze szczerze... Przypomnij mi TEJ!

    OdpowiedzUsuń