Nie trzeba było długo czekać, by chęć "zdobycia"
Korony Gór Polski przywiodła nas w Góry Stołowe. Zdobycia piszę w cudzysłowie bowiem wiadomo, że nie wszystkie szczyty póki co z chłopakami uda nam się zdobyć, bo o nich tu chodzi a nie o nas. Zresztą... mają na to całe życie! Ja na przykład po raz pierwszy na Rysy weszłam dokładnie w moje 18 urodziny.
Tym razem, mimo że jesteśmy tu raz enty... to pierwsze nasze takie wyjście. Wojtek z Beniem, ja z Heniem na piersi. Plan jest taki by iść, dokąd puszcza. A właściwie dokąd puści nas młodzież. W plecaku bez zmian szereg udogodnień dla bobasa: przewijak, pieluchy, mleko, butelki, wrzątek i cieplejsze ubrania.
Ruszamy żółtym szlakiem spod parkingu w wiosce na końcu świata - a może i dalej - w Pasterce. W odróżnieniu od Karłowa połowę podejścia tworzą naturalne schody, to jest liczne kamienie, głazy, skały oraz korzenie. Mniej więcej w połowie podejścia szlaki się łączą i wspólnie już biegną do schroniska na Szczelińcu zwanego niegdyś Szwajcarką. Na tarasach widokowych tłumy i nic dziwnego. Będąc tu pierwszy raz liczne tarasy i platformy aż zapraszają do spędzenia chwili. My nie chcemy tracić czasu - tempo dyktują chłopcy, a Ci przysposobieni są do dalszej drogi. Kupujemy zatem bilety wstępu do Parku Narodowego Gór Stołowych (10 złotych) i pogrążamy się w magicznej krainie...
Szlak prowadzi między piaskowcami, które miejscami przyjmują finezyjne kształty. Mnóstwo tu wąskich przejść, licznych zakrętów, pionowych urwisk kilkudziesięciometrowych. Są miejsca, gdzie śnieg zalega cały rok i mimo temperatury bliskiej 30 stopni tu panuje wieczny chłód, a z ust leci para. Labirynty skalne, wąskie przesmyki działają na wyobraźnię. Chłopcy akurat śpią w najlepsze ale za kilka lat pewnie będą cisnąć się w każdą, najdrobniejszą nawet szczelinę.
W dwóch miejscach musimy przechodzić z młodymi na kolanach, bo nie jesteśmy w stanie zmieścić się z nimi na piersi. Fragment ten już przy końcu szlaku można również obejść bokiem. Na sam koniec czekają nas jeszcze dwa wspaniałe tarasy widokowe z widokiem na Karłów.
Schodzimy czerwonym szlakiem po słynnych schodach - ruch jest tu jednokierunkowy. Po 1,5 godziny lądujemy w Karłowie, skąd niebieskim szlakiem biegnącym do Pasterki - mniej więcej po poziomicy - stąd drogę tą już patentowaliśmy przy okazji
Zimowego Półmaratonu Gór Stołowych .
Całość wycieczki to łącznie 1,55h, 188 metrów podejścia i 4,40 kilometra. Wrażeń natomiast co niemiara!
Trekking kończymy w zaprzyjaźnionej Pasterce, a dokładnie
PasterKrowie.
|
Platformy widokowe Szczelińca |
|
Startujemy na parkingu w Pasterce |
|
Żółty szlak od Pasterki i naturalne schody |
|
Podchodząc warto spojrzeć za siebie - zobaczymy tam przy dobrej pogodzie Śnieżkę od czeskiej strony. |
|
Schody, schody - dużo schodów! A dokładnie 665! |
|
Broumovskie Steny - cudowna alternatywa dla zatłoczonych Gór Stołowych. |
|
Na szczycie Szczelińca Wielkiego - lub jak kto woli na (przy) tronie Liczyrzepy. |
|
Piaskowcowe formy |
|
Najbardziej fotogeniczne schody Szczelińca. |
|
Dla tych z kiepską orientacją w terenie - poprowadzą was kładki, schody i łańcuchy |
|
Małpolud |
|
Ciemno i zimno - chłopcy śpią jak zaklęci w takich warunkach |
|
Hejszowina i jeden z najbardziej znanych okapów - Jan Sebastian Dach |
|
Skalne labirynty |
|
Park Narodowy Gór Stołowych |
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz