Skoro w końcu nadeszła wiosna, nasze rowery przeszły serwis, a zakupiona przyczepka rowerowa póki co służy jako wózek terenowy - decyzja zapadła szybko. Idziemy na rowery! Zabieramy nasze commandogroszki!
Na swoją pierwszą destynację wybieramy Jurę Krakowsko-Częstochowską. Trasę tworząca trójkąt między Mirowem - Przewodziszowicami a Ostrężnikiem pokonaliśmy już jakiś czas temu. Byliśmy mega, pozytywnie zaskoczeni! Na jurze, która zazwyczaj kojarzyła nam się z piachem do pół ośki nagle idealne asfaltowe trasy! Idealne właśnie na turystykę rowerową z małymi dziećmi lub z przyczepkami (to nam się pozmieniało!). Trasę opisałam w poście o tu.
Jako, że uzbierała się nas większa grupa, bo jeszcze nasi przyjaciele, w tym również zapaleńcy rowerowi z dziećmi postanowiliśmy zacząć z Mirowa. Auta parkuje się na bezpłatnym sporym parkingu przy zamku. Stamtąd przez skrzyżowanie dojeżdża się wprost do lasu, skąd aż po same Żarki wiedzie nas asfaltowa trasa przez las i pola. W Żarkach mijamy Zabytkowy Zespół Stodół z XIX wieku wraz z Żareckimi Jarmarkami i chwilę podążamy asfaltem do Przewodziszowic. W tym miejscu młodzież zarządza popas. Miejsce jest idealne - ławeczki, altanki, plac zabaw. Ostatnio minęliśmy to miejsce nie zwracając w ogóle na takie udogodnienia uwagi. No cóż... jak wspomniałam - zmieniła nam się nieco optyka. Dla osób które chcą zatoczyć mniejszą pętlę (my zrobiliśmy 30 km) wycieczkę rowerową można rozpocząć stąd.
Tutaj właśnie swoją kontynuację ma asfaltowy szlak, pętla do Ostrężnika. Na trasie sporo ludzi - inne rodziny, starsi, młodsi. Wszyscy aktywnie, wszyscy na rowerach, trochę osób pieszo, ba! Nawet dwójka w uprzężach i ze sprzętem wspinaczkowym (?!) - w środku lasu.
Trasę trochę modyfikujemy i przez Bobolice docieramy do Mirowa, gdzie piękna pogoda i popołudniowa godzina ściągnęła tłumy.
Młodzież zadowolona choć brudna i zakurzona. Oczywiście w przyczepce jest moskitiera, którą używamy oraz osłona materiałowa, którą odkryliśmy podczas drugiej, terenowej części wycieczki, które zabezpieczają przed tym co może polecieć na nich spod kół.
Przewodziszowice - początek pętli rowerowej. My wydłużyliśmy ją o wizytę w Mirowie. |
Gdzieś... po drodze. A droga taka ładna! |
Jest szczęście - takie wspólne chwile lubimy najbardziej |
Przyczepkowcy |
i support |
Fajny trip, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń