30 grudnia 2013

halny i jego poczynania

O wietrze halnym mówi się, że zrobi z Ciebie wariata. Kiedy sciąga od szczytów ku dolinom niesie ze sobą najbardziej szalone wizje, z których niestety człowiek wiele chce wprowadzić w czyn. Jak zawyje, głowa będzie Ci pękać, a z zakamarków psychiki wylezą najgorsze, dawno zapomniane lęki, Gdzie byś się nie ukrył on i tak Cię dopadni. Wciśnie się każdą , najmniejszą nawet szparą, potarga dach, zwali drzewa, rozniesie siano po łące i przypomni Ci o dawnych niespełnionych miłościach. Powstały o nim wiersze, był tłem dla powieści i tematem opacować naukowych. Te ostatnie miały dowieść tezy, że sprzyja on także samobójstwom. Bo na Podhalu najwięcej ludzi w Polsce odbiera sobie życie.

Halny pozostaje jednym z najbardziej tajemniczych zjawisk na Podhalu i tylko przybysze z nizin podejmują próby zrozumienia i opisania go. Górale tymczasem sięgają po kieliszek i czekają, aż halny uderzy w miasto. Bo paradoksalnie wtedy wszystko się uspokaja! Kiedy wiatr wieje z prędkością 70, a nawet 100 km/h (jak dotąd rekordową prędkość odnotowano 6 maja 1968 roku - 250 km/h na Kasprowym Wierchu i 144 km/h w Zakopanem), nie ma już czasu na szaleństwo. Trzeba się zebrać, ogarnąć i z pokorą słuchać jego donośnych jęków przez jeden, dwa a czasem nawet i więcej dni. Drewniane chałupy trzeszczą i kołyszą się w rytm wiatru, a Zakopane szykuje się na zmianę pogody. Bo po halnym - albo będzie śnieg, albo...nie wiadomo co!

Polana Rogoźniczańska - baza Polskiego Związku Alpinizmu 

Halny rodzi się, gdy na wschód od północnych Karpat pojawi się obszar wysokiego ciśnienia, a na zachód od nich ośrodek niskiego. Wtedy masy powietrza gnane ruchem obrotowym naszej planety rozpędzają się z południa na północ. Trafiając na barierę jaką tworzą Tatry i wspinając się po słowackiej stronie po stromych zboczach przewalają nad granią mocniej wcześniej ochłodziwszy się. Stąd też zawsze jako zwiastun halnego nad Tatrami widać charakterystyczny wał chmur który szybko zjada kolejne widoki.

Co pięćdziesiąte drzewo jeszcze jako-tako stoi...w drodze na Polanę

W tym roku halny uderzył niefortunnie w święta. Górale mówią, że ostatnim takim kataklizmem była wspomniana katastrofa z 68 roku. W tym roku mimo, że wiatr wiał z prędkością 160 km/h posiał nie tylko w parku, ale i w mieście wielkie spustoszenie. Z załamanymi rękami robiliśmy rekonesans Polany Rogoźniczańskiej (baza Polskiego Związku Alpinizmu) wcześniej forsując połamane drzewa przez blisko pół godziny - podczas gdy dojście od głównej drogi do bramy wjazdowej zajmowało zazwyczaj około 5 minut. Nie lepiej sprawa wygląda w Tatrach Zachodnich. Ogołociałe zbocza, nowe widoki, zamknięte i poniszczone szlaki ze względu na wiatrołomy...


Mieliśmy studnie...

I wiatę - miejsce spotkań, wspólnego gotowania, odpoczywania i planowania akcji jaskiniowych

Pojawiły się nowe widoki, słychać cywilizację

I w końcu widać Tatry...

1 komentarz :

  1. Hrabal pisał: Jak halny wiał, wieczorem chłop się w knajpie bawił, a rano znaleźli go powieszonego.

    OdpowiedzUsuń